[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podarowała mi go Karin, żebym trzymała w nim robótki.Pilnie przykładałam się do robienia jednego oczka po drugim, powoli, aż w końcu po mniej więcej kwadransie niczym mrówki z mrowiska z głowy zaczęły mi wychodzić myśli.Szły jedna za drugą, pojawiały się i znikały, z wyjątkiem sprawy munduru i wycinka z gazety, który dał mi Julián.Według Juliána byli to naziści, co pasowało do munduru oficera SS, w jakim widziałam Freda owej nocy, gdy wrócił z balu w domu Ottona i Alice.Mundur, mundur w ogromnym rozmiarze Freda, był wypożyczony czy jego własny? Jeśli Julián miał rację, musiał gdzieś go trzymać.Nawet gdybym zapomniała o jego podejrzeniach, mogłam również pomyśleć, że ludzie mają przecież najdziwniejsze fantazje i może w tym przypadku nie mają one nic wspólnego z tym, co ten mundur znaczy faktycznie.Podobnie jak ci, którzy podniecają się seksualnie, przebierając się za postaci z kreskówek, przebranie Freda może być wytłumaczalne, może to ich sposób podniecania się… Dlaczego chciałam okłamywać samą siebie? Fred w mundurze był doskonałym nazistą.Faktem jest, że nie wiedziałam, jak wygląda nazista bez munduru, w normalnym ubraniu, po czym się go poznaje? Nie chcieliby przecież rzucać się oczy.Niczego szczególnego nie zauważyłam.I co mnie to obchodzi? A jednak obchodziło albo budziło moją ciekawość, nie wiem.Odłożyłam druty do aksamitnego woreczka i ruszyłam poszperać po domu.Aż do tej pory nie czułam poważnej pokusy, żeby myszkować.W jakimś sensie wracałam do czasów dzieciństwa, kiedy przyjemnością było otwieranie szuflad i sprawdzanie, co się w nich znajduje, tak aby nikt tego nie widział.Chociaż teraz przyjemność mieszała się z ostrożnością.W domu były dwa piętra, piwnica, ogród zimowy, graciarnia, garaż, a na samej górze stryszek bez schodów czy jakiegoś innego rodzaju dostępu.Normalne, ponieważ dla nich dwojga było w domu aż nadto miejsca.W pokojach stały różne skrzynie i bardzo ładne antyczne kufry, w których w lecie trzymano zwinięte pierzyny i dywany, oraz szafy.Gdybym była stara i nie mogła już nic robić przez cały dzień, także chciałabym mieć bardzo duży dom, taki jak ten, żeby chodzić z jednego pokoju do drugiego, by się nie nudzić.Karin z wielkim trudem wchodziła na wyższe piętro, zawsze trzymając się artystycznie rzeźbionej poręczy z mahoniu.Kiedy tutaj zamieszkali, z pewnością nie przyszło im do głowy, że tak się to skończy.A być może najgorsze jeszcze nie nadeszło.Karin zatem starała się przebywać na dole aż do czasu udania się na spoczynek, a coraz więcej jej rzeczy, które powinny znajdować się na górze, lądowało na dole.Zostawiała je tam, żeby nie chodzić specjalnie po nie lub posyłać mnie, żebym je przyniosła.Zaproponowałam jej, żeby rzeczy nie leżały na środku, buty, sukienki, jakiś sweter, żakiet powinna chować do kufra w saloniku-bibliotece, lecz odparła, że nawet niech mi to nie przyjdzie do głowy, gdyż do saloniku-biblioteki mógł wchodzić tylko Fred.Przykładał on wielką wagę do porządku w swoich papierach, książkach i wściekał się, jeśli ktoś dotykał jego rzeczy.Z tego powodu drzwi pozostawały zamknięte na klucz, żeby przypadkiem nikt tam nie wszedł i żeby tym samym uniknąć nieprzyjemności.A przecież, kiedy ich znajomi, Martin, Węgorz czy Otto, musieli na niego poczekać, wolno im tam było przebywać samym, co, po zastanowieniu, nie było moją sprawą, więc nic nie powiedziałam.Było jasne, że te drzwi są zamknięte tylko dla mnie.Weszłam do pokoi na górze.Chociaż nie było nikogo prócz mnie, starałam się jak najmniej hałasować.Słychać było jedynie tykanie antycznego zegara z porcelany, który musiał być bardzo cenny.Zwykle rozlegało się również donośne chrapanie Karin, która o tej porze spała zazwyczaj trzy kwadranse.Drzwi pewnie nie oliwiono od wielu lat i wszystkie skrzypiały.Według Karin działały jak alarm, powiadamiając o jakimś intruzie.Skrzypiały również drzwi szafy.Otworzyłam je i stanęłam zachwycona pięknymi wieczorowymi strojami Karin.Była tam nie tylko biała suknia, którą założyła na bal u Ottona i Alice.Było ich co najmniej sto, chronione pokrowcami z materiału.Bez wątpienia każda z nich kosztowała majątek.Mogłam jednak zobaczyć tylko kilka, unosząc pokrowce, i to nie całkiem.W ścianę szafy był wmurowany sejf, gdzie z pewnością przechowywano kosztowności, gdyż do tych wszystkich strojów obowiązkowo należało zakładać równie cenną biżuterię.Następnie otworzyłam część szafy należącą do Freda.Panował tu jeszcze większy porządek niż w części Karin.Pokrowce były przezroczyste, a w środku nie było żadnego munduru.Przez chwilę stałam zdumiona doskonałym uporządkowaniem krawatów, chusteczek i skarpet.Zamknęłam szafę i zajrzałam do kufra z laki stojącego u stóp łóżka.Jak się spodziewałam, była w nim pierzyna.Wyszłam i zamknęłam drzwi z uczuciem, że moje odciski palców znajdują się wszędzie, absurdalna myśl wywołana przez bezpodstawny strach.Poszłam również do pokoju gościnnego i zajrzałam do szuflad komody i uzupełniającej ją szafy.Zerknęłam także do trzech pozostałych sypialni.W głębi korytarzyka znajdowały się jeszcze jedne zamknięte na klucz drzwi.Było wiele miejsc, gdzie mógł być ukryty hitlerowski mundur, jednak możliwe było również to, że był wypożyczony i został zwrócony.Nie zdawałam sobie sprawy, ile czasu zabrało mi chodzenie z jednego końca domu na drugi, otwieranie szaf i zamykanie ich, aż usłyszałam odgłos otwieranych drzwi wejściowych i ciężkie kroki Freda wchodzącego po schodach.Zapytałam go o pogrzeb, a on interesował się, czy podczas jego nieobecności coś nowego wydarzyło się w domu.Odparłam, że nie, ale zauważyłam, że ma ochotę dowiedzieć się, co robiłam na górze.Powiedziałam mu zatem, że położyłam się w swoim pokoju, żeby odpocząć, a teraz czuję się otępiała, więc przejadę się motorynką, żeby się rozruszać.Zjechałam do miasteczka i udałam się do hotelu Juliána.Pamiętałam, że powiedział mi, żebym tam nie chodziła.Ale ja nigdy nie brałam na poważnie takich rzeczy, wydawały mi się przesadą, zaparkowałam więc na chwilę, napisałam liścik, powiadamiając go, że czekam na niego następnego dnia w Faro o czwartej, przeszłam do hallu, udałam, że przeglądam gazetę, prześlizgnęłam się do wind, dotarłam do jego pokoju i wsunęłam karteczkę pod drzwi.Wyszłam tak, jak weszłam, starając się, by nikt mnie nie widział, lecz nie wiedziałam, czy mi się to udało.JuliánW dzień po wydarzeniach w Nordic Clubie odbył się pogrzeb.Był to pochówek nikogo innego, tylko Antona Wolfa, dowódcy batalionu Waffen-SS, znanego udziału w rzezi czterystu cywilów we włoskim miasteczku, w większości kobiet i dzieci.Salva z pewnością go zlokalizował, lecz mnie nie udało się go zobaczyć.Znowu tuż sprzed nosa skutecznie uciekał mi jeden z nich na tamten świat.Widziałem go przez lornetkę i nie rozpoznałem, jakbym w gruncie rzeczy zapominał więcej, niż sądziłem.Tak skupiłem się na tym, co robią Fredrik i Otto, że nie dostrzegłem Antona Wolfa.Udało mu się umknąć.Został pochowany nieopodal morza.Mimo potworności, jakich dopuścił się podczas wojny, jego pogrzeb odbył się w pięknym otoczeniu.Na szczęście nie mógł się nim cieszyć.Była tam jego żona, Elfe, płakała powściągliwie i cicho.Stała obok Karin i Alice, których miny świadczyły o tym, że pragną, by to wszystko szybko się skończyło.Kto wie, dlaczego płakała Elfe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl