[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie jest pan zadowolony, panie Poirot? — odezwa³ siê Jimmy.— Rzeczywiœcie, nie jestem zadowolony.Donovan spojrza³ na niego zaciekawiony.— Co takiego pana niepokoi?Poirot nie odpowiedzia³.Przez chwilê milcza³, marszcz¹c brwi, po czym zrobi³gwa³towny, niecierpliwy ruch ramionami.— ¯yczê pani dobrej nocy, mademoiselle.Musi pani byæ zmêczona.Mia³a panisporo gotowania, prawda?Pat rozeœmia³a siê.— Tylko omlet.Nie robi³am obiadu.Donovan i Jimmy zabrali nas do ma³ejrestauracji w Soho.— A potem niew¹tpliwie poszliœcie do teatru?— Tak, na „Br¹zowe oczy Karoliny”.— „Ach! Powinny byæ niebieskie oczy — niebieskie oczy mademoiselle.Zrobi³ sentymentalny gest i raz jeszcze po¿egna³ Pat, jak równie¿ Mildred,która pozostawa³a u niej na noc, poniewa¿ Pat szczerze wyzna³a, ¿e prze¿y³abyhorror, spêdzaj¹c te, szczególn¹ noc w samotnoœci.Dwaj m³odzi mê¿czyŸni odprowadzili Poirota.Kiedy zamknêli ju¿ drzwi i w³aœniemieli zamiar go po¿egnaæ, Poirot powstrzyma³ ich.— Moi mili, s³yszeliœcie, jak mówi³em, ¿e nie jestem usatysfakcjonowany? Ehbien.to prawda, nie jestem.Idê teraz zrobiæ ma³e œledztwo na w³asn¹ rêkê.Czynie chcielibyœcie mi towarzyszyæ, co?Jego propozycja spotka³a siê z pe³n¹ entuzjazmu akceptacj¹.Poirot poprowadzi³ich piêtro ni¿ej i otworzy³ drzwi otrzymanym od inspektora kluczem.Kiedyweszli, nie skierowa³ siê, jak oczekiwali jego towarzysze, do salonu.Uda³ siêprosto do kuchni.W ma³ej wnêce, która s³u¿y³a do zmywania naczyñ, sta³a du¿a,¿elazna skrzynia.Poirot otworzy³ j¹ i zgi¹wszy siê wpó³, zacz¹³ grzebaæ w niejz energi¹ zajad³ego teriera.Jimmy i Donovan przypatrywali mu siê w os³upieniu.Nagle z okrzykiem triumfuwyprostowa³ siê.Wysoko w rêku trzyma³ ma³¹, zakorkowan¹ butelkê.— Voilá! — zawo³a³.— Znalaz³em, czego szuka³em.— Pow¹cha³ j¹ delikatnie.—Niestety! Jestem enrhumé, mam katar.Donovan wzi¹³ od niego butelkê i sam pow¹cha³, ale nic nie poczu³.Wyci¹gn¹³korek i przy³o¿y³ nos do butelki, zanim Poirot zd¹¿y³ krzykn¹æ, aby goostrzec.Natychmiast zwali³ siê z nóg jak k³oda.Poirot gwa³townym ruchem zdo³a³z³agodziæ nieco jego upadek.— G³upiec! — zawo³a³.— Có¿ za szaleñczy pomys³ wyci¹gaæ korek! Czy¿ niewidzia³, jak ostro¿nie obchodzê siê z t¹ butelk¹? Monsieur.,.Faulkener…prawda? Czy móg³by pan byæ tak mi³y i przynieœæ trochê brandy? Widzia³emkarafkê w salonie.Jimmy pospieszy³ siê, ale zanim wróci³, Donovan ju¿ siedzia³ i oœwiadczy³, ¿eczuje siê nieŸle.Musia³ wys³uchaæ krótkiej lekcji Poirota o koniecznoœcizachowania ostro¿noœci, kiedy w¹cha siê substancjê, która mo¿e byæ truj¹ca.— S¹dzê, ¿e ju¿ w niczym siê nie po³apiê — odezwa³ siê Donovan, chwiejniestaj¹c na nogi.— Do niczego ju¿ tu siê nie przydam.Nadal czujê siê trochês³abo.— Zapewne — przyzna³ Poirot.— Tak bêdzie lepiej.Pan Faulkener zostanie tu zemn¹ jeszcze chwilê.Zaraz wrócê.Odprowadzi³ Donovana do drzwi.Na klatce schodowej zamienili kilka s³Ã³w.KiedyPoirot wróci³ wreszcie do mieszkania, Jimmy sta³ w salonie i wodzi³ wokó³zagadkowym wzrokiem.— A wiêc, panie Poirot — powiedzia³ — co dalej?— Nic.Sprawa jest zakoñczona.— Jak to?— Wiem ju¿ wszystko.— Ma³a butelka, któr¹ pan znalaz³? — Jimmy wpatrywa³ siê w Poirota.— W³aœnie.Ma³a butelka.— Niczego nie pojmujê.— Jimmy pokrêci³ g³ow¹.— Widzê, ¿e z jakiejœ przyczynynie jest pan usatysfakcjonowany dowodami przeciwko temu Johnowi Fraserowi,kimkolwiek on by by³.— Kimkolwiek by by³ — powtórzy³ ³agodnie Poirot.— Jeœli w ogóle jestkimkolwiek — tak, by³bym zdziwiony.— Nie rozumiem.— To tylko nazwisko, nazwisko starannie wydrukowane na chusteczce!— A list?— Czy zauwa¿y³ pan, ¿e napisano go drukowanymi literami? Dlaczego? Rêczne pismomo¿na rozpoznaæ, a list napisany na maszynie nie jest ³atwiejszy dorozpoznania, ni¿ pan sobie mo¿e wyobraziæ, ale jeœli prawdziwy John Frasernapisa³by ten list, te dwie rzeczy by na niego wskazywa³y! List zosta³ napisanycelowo i w³o¿ony do kieszeni kobiety tak, abyœmy go znaleŸli.Nie istnieje takaosoba jak John Fraser.Jimmy patrzy³ na niego pytaj¹co.— Tak wiêc — kontynuowa³ Poirot — wróci³em do sprawy, która mnie od razuuderzy³a.Mówi³em ju¿, ¿e pewne rzeczy w pokojach nad sob¹ znajduj¹ siê w tymsamym miejscu.Wymieni³em trzy przyk³ady.Powinienem by³ wspomnieæ o czwartym —wy³¹czniki œwiat³a, drogi przyjacielu.Jimmy nadal wytrzeszcza³ oczy, nic nie pojmuj¹c.— Pañski przyjaciel Donovan — kontynuowa³ Poirot — nie podchodzi³ do okna.Opieraj¹c rêkê na stole, pobrudzi³ j¹ krwi¹! Od razu zastanowi³o mnie, dlaczegoj¹ tam opar³? Dlaczego b³¹ka³ siê po pokoju po omacku? Pamiêtaj, przyjacielu,kontakty s¹ zawsze w tym samym miejscu — przy drzwiach.Dlaczego wiêc od razu,kiedy wszed³ do pokoju, nie znalaz³ kontaktu i nie zapali³ œwiat³a? By³a toprzecie¿ naturalna, normalna rzecz, któr¹ powinien by³ zrobiæ.Próbowa³ zapaliæœwiat³o w kuchni — bez powodzenia.A jednak, kiedy ja sprawdza³em kontakt,dzia³a³ bez zarzutu.Czy¿by wiêc póŸniej nie potrzebowa³ œwiat³a? Gdybydzia³a³o, od razu zorientowalibyœcie siê, ¿e pomyliliœcie mieszkania.Nieby³oby powodu, aby wchodziæ do tego pokoju.— Do czego pan zmierza, panie Poirot? Nie rozumiem.Co pan ma na myœli?— Mam na myœli — to.— Poirot wyj¹³ klucz Yale.— Klucz do tego mieszkania?— Nie, mon ami, klucz do mieszkania piêtro wy¿ej.Klucz mademoiselle Patrycji,który pan Donovan Bailey wykrad³ jej z torebki dzisiejszego wieczoru.— Ale po co…? Dlaczego?— Parbleu! Aby móg³ zrobiæ to, co chcia³ zrobiæ” — wejœæ do tego mieszkania wsposób absolutnie nie budz¹cy podejrzeñ.Wczeœniej ju¿ upewni³ siê, ze drzwi dowindy nie by³y zablokowane.— Sk¹d pan wzi¹³ ten klucz? Poirot uœmiechn¹³ siê szerzej.— Znalaz³em go teraz tam, gdzie go szuka³em — w kieszeni pana Donovana.Widzipan, udawa³em, ¿e szukam tej ma³ej butelki, i to by³ podstêp.Donovan da³ siênabraæ.Zachowa³ siê tak, jak podejrzewa³em — odkorkowa³ butelkê i pow¹cha³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl