[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiedziałam.Nieważne, co mówicie, jakie kłamstwa wymyślacie, nienawidzicie naszego gatunku, prawda? Twarz Maryse stężała.- Bierzcie ją! - rozkazała.- Zaprowadźcie ją do Sanktuarium.Jace szybko podszedł do Camille i wziął ją za ramię.Kadir zrobił to samo z drugiej strony.Razem unieruchomili ją między sobą.- Camille Belcourt, zostaniesz oskarżona o mordowanie ludzi - wyrecytowała monotonnym głosem Maryse.- I o mordowanie Nocnych Łowców.Zostaniesz doprowadzona do Sanktuarium i tam przesłuchana.Karą za zabójstwo Nocnych Łowców jest śmierć, ale możliwe, że jeśli będziesz z nami współpracować, twoje życie zostanie oszczędzone.Rozumiesz?Camille wyzywająco odrzuciła głowę do tyłu.- Jest tylko jeden człowiek, z którym będę rozmawiać - oświadczyła.- Jeśli go nie sprowadzicie, nic wam nie powiem.Możecie mnie zabić, ale niczego ode mnie nie usłyszycie.- Dobrze - zgodziła się Maryse.- Kto to jest? Camille obnażyła zęby.- Magnus Bane.- Magnus Bane? - Maryse osłupiała.- Wysoki Czarownik Brooklynu? Dlaczego chcesz z nim rozmawiać?- Odpowiem tylko jemu - powtórzyła Camille.- Albo nikomu.I tak się stało.Nie wypowiedziała więcej ani jednego słowa.Simon obserwował wampirzycę, kiedy Nocni Łowcy wyprowadzali ją z banku.Wbrew własnym oczekiwaniom nie czuł triumfu, tylko pustkę.I miał mdłości.Spojrzał na ciała zabitych sług.Nie przepadał za nimi, ale z drugiej strony, oni nie prosili o to, żeby stać się tym, kim byli.W pewnym sensie, może Camille również tego nie chciała.Jednakże dla Nefilim i tak była potworem.Może nie tylko dlatego, że zabijała Nocnych Łowców.Może oni po prostu nie potrafili myśleć o niej w inny sposób.Camille została wepchnięta w Bramę.Znalazłszy się po drugiej stronie, Jace niecierpliwym gestem przywołał Simona.- Idziesz czy nie?! - zawołał.„Nieważne, co mówicie, jakie kłamstwa wymyślacie, nienawidzicie naszego gatunku".- Idę! - odkrzyknął Simon i niechętnie ruszył przed siebie.12.SANKTUARIUM- Jak myślisz, po co Camille chce się widzieć z Magnusem? - zapytał Simon.Stali z Jace'em pod ścianą Sanktuarium, ogromnego pomieszczenia połączonego z głównym budynkiem wąskim korytarzem.Nie była to właściwie część Instytutu.Celowo jej nie poświęcono, żeby można tutaj przetrzymywać demony i wampiry.Sanktuaria, poinformował go Jace, wyszły z mody, odkąd wymyślono projekcje, ale od czasu do czasu okazywały się przydatne.Wyglądało na to, że właśnie teraz jest jedna z tych sytuacji.Był to duży pokój wyłożony kamieniem, z podwójnymi drzwiami, kolumnami i również kamiennym przedsionkiem, który prowadził na korytarz łączący Sanktuarium z Instytutem.Wielkie wyżłobienia w kamiennej posadzce świadczyły o tym, że przez lata więziono tutaj bardzo niegrzeczne.i bardzo duże istoty.Simon zastanawiał się, w ilu jeszcze ogromnych salach pełnych kolumn przyjdzie mu spędzić czas.Camille stała pod jednym z filarów, z rękami wykręconymi do tyłu, strzeżona z obu stron przez Nocnych Łowców.Maryse chodziła w tę i z powrotem po Sanktuarium i od czasu do czasu naradzała się z Kadirem.W pomieszczeniu z oczywistych powodów nie było okien, ale wszędzie paliły się magiczne pochodnie, rozsiewające dziwną białawą poświatę.- Nie wiem - odparł Jace.- Może chce porozmawiać o modzie.- Ha, ha.Kim jest ten facet, z którym rozmawia twoja matka? - To Kadir.Prawdopodobnie poznałeś jego brata Malika.Zginął w czasie ataku na statek Valentine'a.Kadir jest drugim najważniejszym człowiekiem w Konklawe, po mojej mamie.Ona na nim polega.W tym momencie Kadir ujął ręce Camille, otoczył nimi kolumnę i skuł jej nadgarstki.Wampirzyca krzyknęła cicho.- Błogosławiony metal - powiedział Jace z lekkim drżeniem w głosie.- Parzy je.„Je", pomyślał Simon.Masz na myśli „was".Jestem taki jak ona.Nie różnię się od niej tylko dlatego, że mnie znasz.Kadir odsunął się z obojętną twarzą od pojękującej Camille.Runy, czarne na ciemnej skórze, oplatały całe jego ramiona i szyję.Kiedy się odwrócił i powiedział coś do Maryse, Simon usłyszał słowa „Magnus" i „ognista wiadomość".- Znowu Magnus - mruknął.- Czy on przypadkiem nie jest w podróży?- Magnus i Camille są naprawdę starzy - powiedział Jace, jakby go nie usłyszał.- Chyba nic dziwnego, że się znają.- Wzruszył ramionami, najwyraźniej niezainteresowany tym tematem.- W każdym razie jestem pewien, że skończy się wezwaniem Magnusa.Maryse bardzo potrzebuje informacji.Wie, że Camille nie zabijała Nocnych Łowców tylko dla krwi.Są łatwiejsze sposoby, żeby ją zdobyć.Simon pomyślał o Maureen i zrobiło mu się niedobrze.- Cóż, to chyba oznacza, że wróci również Alec - powiedział, siląc się na obojętność.- To dobrze, prawda?- Jasne.- Jace mówił głosem zupełnie pozbawionym życia.I nie wyglądał dobrze; a biaława poświata jeszcze bardziej podkreślała wystające kości policzkowe, które zdradzały, że stracił na wadze.Paznokcie miał ogryzione do krwi, pod oczami cienie.- Przynajmniej twój plan zadziałał - powiedział Simon, próbując dodać mu trochę otuchy.To był pomysł Jace'ego, żeby Simon zrobił zdjęcie telefonem komórkowym i wysłał je Konklawe, co pozwoliło im stworzyć Bramę.- Wiedziałem, że zadziała.- Jace sprawiał wrażenie znudzonego komplementem.Podniósł wzrok, kiedy drzwi prowadzące do Instytutu otworzyły się i weszła przez nie Isabelle z powiewającymi czarnymi włosami.Rozejrzała się po sali - ledwo zaszczycając spojrzeniem Camille i pozostałych Nocnych Łowców - i podeszła do Jace'ego i Simona.Obcasy jej wysokich butów stukały na kamiennej podłodze.- O co chodzi z tym psuciem wakacji biednemu Magnusowi i Alecowi? - spytała.- Mają bilety do opery [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl