[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może znów przerobi ci coś z rzeczy po nieboszczce siostrze.- Po co? Nie ma sensu! Nie potrzebuję nowej sukienki! Czy mała była-grzeczna?- Tak.Kiedy Burek leży przy jej łóżeczku, nie płacze i jest spokój.Czy pociąg był przepełniony?- Tak sobie, nie bardzo.- Nikt ze znajomych nie jechał?- Nic mnie nie obchodzą! Mam swoją książkę i nic więcej mi nie trzeba! Ale wiesz, naprzeciw mnie usiadł taki facet z miasta i chciał ze mną rozmawiać.Musiałam mu wszystko tłumaczyć, chyba pierwszy raz jechał pociągiem! Potem go jeszcze holowałam do gospody „Pod Jeleniem”, tam zamieszkał.- Musi być bogaty.U starego Turmera nie jest tanio.No, wreszcie dochodzimy do domu.Jesteś bardzo zmęczona?- Tak! Chyba za mało jadłam w Monachium.Ale tam jest wszystko strasznie drogie.Kupiłam sobie na dworcu dwie kanapki z szynką.O, słyszę Burka!Na twarzy Margret pojawił się lekki uśmiech.Miły, duży kundel podskakując szczękał głośno doprasżając się pieszczot.Margret postawiła torby, nachyliła się, pogłaskała go po grzbiecie i rzekła:- No, już dobrze! Gdzie twoje miejsce? Ktd będzie pilnował dziecka?Burek pobiegł do domu, położył się przy łóżeczku dziewczynki i machał ogonem z radości, że pani wróciła.Margret podeszła, pocałowała dziecko i odgarnęła jasne loki z zaróżowionych policzków i czoła.Zaczęła rozpakowywać zakupy zrobione w Monachium.Barbi wszystko dokładnie oglądała, chwaliła, a potem podała kawę i świeżo upieczony chleb.- A co w mieście?- Jak zwykle.Ludzie się spieszą jak zwariowani, nikt nie ma czasu.Gonią i gonią i nic nie mają z życia!- Tak, aż spoczną na cmentarzu i tam się uspokoją.Czy wczoraj rozmawiałaś z burmistrzem, że potrzebujemy nowego parobka?- Rozmawiałam.Nie ma nadziei.Ci, którzy chcą pracować w sezonie, idą do hoteli i do pensjonatów.Za zarobione pieniądze i napiwki leniuchują całą zimę! Będziemy sami pracowali, jak dotychczas.A kiedy Jochen już nie będzie mógł pomagać, Barbi, nie wiem, co poczniemy.Zaczynam się pbważnie martwić.Z powodu tego faceta nie zdążyłam nawet przeczytać mojej książki.- A był przynajmniej uprzejmy?- O, tak.Mówił, że jest na urlopie, ale nie miał zarezerwowanego pokoju.Jeżeli u Turmera wszystko zajęte, będzie nocował gdzieś w stodole na sianie!Margret roześmiała się głośno na myśl, że nieznajomemu mogłoby się to przydarzyć.- A poza tym? Czy był przystojny? - Barbi była zawsze zainteresowana „tym” tematem, nie z powodu siebie, lecz Margret.- Hm! Muszę pfzyznać, że się dobrze prezentował.Ale teraz, proszę, przygotuj kaszkę.Mała niedługo się obudzi.Idę się przebrać, muszę oszczędzać lepszą garderobę.Czeka mnie robota!- Co sobie znowu wymyśliłaś? - zapytała Barbi.- Trzeba wyprać firanki.Chcę je jeszcze dzisiaj zawiesić.Margret przeciągnęła się, wyprostowała się i głęboko westchnęła.- Wiesz, Barbi, ten miejski ruch mnie męczy.W pensjonacie, gdzie zwykle nocuję, też nie ma spokoju.Źle/ spałam.Czy jest jakaś poczta?- Och, ten zwariowany adwokat znów pisze.List leży na biurku.- No, rozczaruje się sądząc, że dostanie ode mnie pieniądze.Z próżnego i Salomon nie naleje, mawiał ojciec, kiedy przysyłano takie listy.Margret wróciła do pokoju, gdzie spało dziecko.Spojrzała na małą Lizi, potem szepnęła do Burka:- Piesku, znowu ktoś chce nam zabrać nasz dom.Kundel podniósł łeb i warknął.Margret uśmiechnęła się:- Masz rację, ja też odpowiem mu w ten sposób! Rozerwała kopertę, przeczytała list, i ponownie złożyła pismo.Zamyślona patrzyła przez okno.Widok był cudowny: góry, łąki i doliny, które znała i kochała,od dziecka.Potrząsnęła ładną główką i powiedziała głośno do samej siebie:- Nie, panie doktorze, nie, jeszcze nie! Kiedy wszystko zawiedzie, kiedy wszystko przepadnie, może sprzedam Schultenhof.Zrobię to w ostateczności i tylko wtedy, jeżeli to miałoby uratować dziecko i nas.Do tego dnia, panie doktorze, będę walczyć do ostatka o mój rodzinny dom!Odłożyła list, napisany zresztą bardzo uprzejmie, informujący korzystnej ofercie pewnego klienta zainteresowanego kupnem gospodarstwa.Musi odpisać.Schowała list do bardzo starego biurka, które wzruszyłoby serce niejednego konesera i zbieracza.Zaniedbany zewnętrzny wygląd nie zdradzał skarbów, które budynek krył w sobie: piękne rzeźbione dębowe schody prowadzące na pierwsze piętro.Tam była sypialnia Margret
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Clark Higgins Mary Jestes tylko moja
- Daniken Erich Wszyscy jestesmy dziecmi Bogow
- Clark Higgins Mary Gdzie teraz jestes
- Daniken Erich Wszyscy jestesmy dziecmi Bogow (2)
- Joanna Chmielewska Wszyscy jestesmy podejrzani
- Chmielewska Joanna Wszyscy jestesmy podejrzani
- Boisgobey, Fortun du Double Blanc
- Cartland Barbara Na caL,A . wiecznoL A
- Carlos Fuentes Constancia
- p1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- arsenalpage.keep.pl