[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sądziłem, że nigdy nie zdarzyło ci się zaspać.- Byłem na przejażdżce - odparł markiz.Podszedł do kredensu, by nałożyć sobie porcję niezbyt apetycznej jajecznicy na boczku, ale nie miał ochoty na nic specjalnego.- Gdybyś mnie uprzedził, że wybierasz się na przejażdżkę, pojechałbym z tobą - powiedział Harry.- Chciałem ci coś powiedzieć, gdy będziemy mieli szansę porozmawiać na osobności.Markiz spojrzał na niego przenikliwie.W głosie przyjaciela wyczuł coś, co pozwoliło mu się domyślić, czego mogła dotyczyć ta rozmowa, i zdawał sobie sprawę, iż Harry starannie dobierał słowa.Ponieważ uznał, że gdyby Harry ostrzegł go, iż Burnham wstąpił na wojenną ścieżkę, wprawiłby ich obu w zakłopotanie, powiedział:- Wyobraź sobie, że mam dla ciebie nowinę, która jak sądzę, zaskoczy cię.- Jaką? - zapytał Harry.- Zaręczyłem się!Harry patrzył na niego, jak gdyby nie mógł uwierzyć własnym uszom.- Co zrobiłeś? - wymówił w końcu.- Jutro rano będzie o tym w „Gazette” - rzekł markiz - i mam nadzieję, że jako jeden z najstarszych przyjaciół złożysz mi życzenia.- Wielki Boże! - wykrzyknął Harry.- Z tobą tak zawsze, Quintusie, zawsze robisz jakąś niespodziankę, gdy najmniej się tego spodziewamy! Nie miałem pojęcia, że myślałeś o małżeństwie, biorąc pod uwagę to, co tak często mówiłeś na ten temat.Markiz uśmiechnął się.- Tak było, zanim poznałem Ajantę.- Ajantę? - dociekał Harry.- Czy ją kiedyś spotkałem?- Nie, nie spotkałeś.Nazywa się Ajanta Tiverton i nie muszę chyba mówić, że jest bardzo piękna.- Zastanawiam się, czemu nigdy mi jej nie przedstawiłeś?- Jestem na to za mądry - odparł markiz.- Mógłbyś spróbować mnie pokonać, tak jak to zrobiłeś z dzisiejszą aukcją.- Wielkie nieba! Nigdy bym nie próbował rywalizować z tobą w miłości! - powiedział Harry.-Obaj wiemy, że gdy chodzi o kobiety, mijasz metę, zanim pozostali zdążą wystartować.Markiz uśmiechnął się.- Nagle zrobiłeś się bardzo skromny.- Opowiedz mi o tej ślicznotce, która cię złowiła, choć tylu innym kobietom to się nie udało - prosił Harry.- Nie mam zamiaru nic mówić, dopóki sam jej nie zobaczysz - odparł Quintus.- I wolałbym, abyś nie opowiadał o tym pozostałym do mojego odjazdu.Zarówno ich ciekawość, jak i powinszowania byłyby w równym stopniu krępujące.- Oczywiście, że będą tak samo zaciekawieni jak ja - rzekł Harry.- Jesteś najbardziej niezłomnym kawalerem ze wszystkich bywalców klubów na St.James i sądziłem, że twoje zainteresowanie kieruje się w zupełnie innym kierunku.- Kiedy chce się utrzymać coś w sekrecie - powiedział swobodnie markiz - dobrze jest skierować ludzkie spojrzenia w niewłaściwym kierunku.- A więc dlatego to robiłeś! No cóż, mogę tylko powiedzieć, Quintusie, że oszukałeś i mnie, i wielu innych, w tym pewnego osobnika, który jest w bardzo niebezpiecznym nastroju.Markiz wiedział, że przyjaciel ma na myśli George’a Burnhama, więc zdołał odpowiedzieć, jak gdyby ta sprawa nie miała znaczenia:- Jeśli chciałbyś zobaczyć głupca, który nie widzi tego, co ma pod nosem, i jest zmienny jak chorągiewka, to popatrz na Burnhama!Harry rzucił mu kpiarskie spojrzenie, ale nic nie powiedział, a markiz, uznawszy, że zjadł już dosyć, wstał od stołu.- Chodźmy popatrzeć na stajnie księcia, zanim wyjedziemy - powiedział.- Doszedłem właśnie do wniosku, że nie zniosę dłużej tutejszego jedzenia i wyruszę do Londynu, jak tylko aukcja dobiegnie końca i kupię wszystkie konie, jakie przypadną mi do gustu.- To znaczy, że będziemy mogli kupić za rozsądną cenę te konie, których nie zechcesz - rzekł Harry.- Powiedz mi, które ci się szczególnie spodobają - odparł Quintus.- Wiesz, że nie będę cię przelicytowywał.- To bardzo wielkodusznie z twojej strony - uśmiechnął się Harry.- Są tam dwa konie, na które miałbym ogromną ochotę, o ile ich kondycja nie pogorszyła się od czasu, gdy je po raz ostatni widziałem.Po odejściu markiza Ajanta usiadła na krześle w hallu, jak gdyby nie mogła już utrzymać się na nogach.Nie mogła uwierzyć, że to, co się zdarzyło, było prawdą a nie częścią jakiegoś zwariowanego snu, z którego w każdej chwili mogła się obudzić w swym wąskim łóżku na pięterku.Potem poszła do biblioteki, by znaleźć na biurku pozostawiony tam przez markiza czek na 980 funtów, wystawiony na jej nazwisko, oraz dwa banknoty pięciofuntowe i dziesięć złotych suwerenów.Ajanta nie widziała dotąd tylu pieniędzy i przyszło jej do głowy, że może to być zaczarowane złoto, które znika, gdy się go dotknie.Wzięła je do ręki, nie znikło, więc położyła je z powrotem na biurku, by starannie złożyć czek.Doszła teraz do wniosku, że nie opowie ojcu o umowie między nią i markizem.W rzeczy samej nikt o tym nie może wiedzieć.Wstydziła się tego układu, uważała, że jest poniżający.Jednocześnie jakaś część jej mózgu już planowała, co trzeba będzie kupić, rozumiejąc, jakie olbrzymie zmiany w ich życiu spowodują te pieniądze.Lyle może mieć buty do konnej jazdy, o których marzył, i naprawdę eleganckie ubrania, jakich nigdy nie miał, a w czasie wakacji będzie mógł jeździć na swym własnym koniu.Stać go będzie również na udział w polowaniach, czego zawsze pragnął, i to nie w otoczeniu niezdarnych farmerów, lecz członków klubów, których składki były dlań, jak dotąd, o wiele za wysokie.Potem pomyślała o Charis i uznała, że najlepiej dla niej będzie, by uczyła się przez rok na pensji dla młodych dam.Wiedziała, że do jednej z takich szkół uczęszczała jej matka, która często mówiła, jak odmienne były tam lekcje od tych, których udzielała jej w domu guwernantka.- Gdybym nie miała lepszego wykształcenia niż większość młodych kobiet z mojego pokolenia, nie mogłabym nigdy, po ślubie z twym ojcem, dzielić z nim jego zainteresowań ani pomagać mu w pracy.Westchnęła, potem dodała:- Och, moja droga, żałuję, że nie stać nas na dobrą szkołę dla ciebie, chociaż na kilka miesięcy.- Jestem pewna, że ty i papa nauczyliście mnie tyle, ile najlepsza szkoła - odparła lojalnie Ajanta, ale wiedziała, że nie przekonała tym matki.Tak - postanowiła.- Charis musi pójść na pensję, przyniesie jej to wiele pożytku.Przestanie marzyć o mężczyznach, zamiast tego będzie cieszyć się towarzystwem i wzajemną rywalizacją dziewcząt w swoim wieku.Charis powinna być otoczona młodzieżą - myślała Ajanta.- I Darice też, gdy będzie trochę starsza.Często myślała, ponieważ jej siostry były tak inteligentne i bystre, że ich umysły nie rozwijają się dalej, gdyż brak im tak ważnego bodźca.Pieniądze pozwolą mi tak wiele zrobić dla Charis i Darice - cieszyła się Ajanta.Potem przypomniała sobie, co musiała zrobić, i poczuła lęk.Była zbyt inteligentna, by nie zdawać sobie sprawy, że markiz za pomocą zręcznej manipulacji skłonił ją do zaakceptowania swego niedorzecznego planu.Jest rozumny i wie o tym - dumała.- Jest też dumny i bardzo zarozumiały.Wiedziała, że nigdy nie przyszłoby mu na myśl zaproponowanie fałszywych zaręczyn dziewczynie należącej do wyższych sfer.- Na przykład, nie odważyłby się zasugerować tego lady Sarah - uznała.Ajanta widziała lady Sarah raz czy dwa, kiedy brała udział w jakichś uroczystościach hrabstwa, lub gdy zaproszono ją na ogrodowe przyjęcie, wydawane co trzy lata przez księżnę i księcia, w którym praktycznie rzecz biorąc uczestniczyli wszyscy mieszkańcy hrabstwa.Dobrze wiedziała, że ze strony księstwa była to protekcjonalność.Wśród gości byli lokalni pastorzy, lekarze, a nawet co bogatsi farmerzy z majątku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl