[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.Harrison Montgomery, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych - odparła z chełpliwym uśmiechem.- Ten wywiad nagrywamy w przyszłym tygodniu.Porozmawiasz sobie z jego ochroniarzami.Z pewnością znajdziecie wspólny język.Daj mi znak, jeśli będziesz chciał go poznać.Chętnie cię przedstawię.Ridge w milczeniu wzruszył ramionami.Nie był w stanie wykrztusić ani słowa.Szumiało mu w głowie, gdy z kamienną twarzą patrzył na Darę, która zamknęła za sobą drzwi sypialni.Powiedziała, że chętnie go przedstawi Montgomery’emu.Te słowa brzmiały mu w uszach jak nieprzyjemny zgrzyt.Zastanawiał się, jak by zareagowała, gdyby powiedział, że dzięki niej zyska sposobność poznania rodzonego ojca.ROZDZIAŁ TRZECI- Chyba się dziś upiję - oznajmiła przyciszonym głosem Dara, wysiadając z limuzyny, której drzwi uchylił przed nią Ridge.Grupa zwolenników Montgomery’ego powitała ją radosnymi okrzykami.Dziewczyna była wprawdzie mocno wystraszona perspektywą jazdy na łyżworolkach, które ze sobą przywiozła w sportowej torbie, ale nadrabiała miną.Uśmiechnęła się do gapiów i pomachała im ręką.- Upiję się, daję słowo.- Żadnego przesiadywania w barze bez mojego pozwolenia - odparł surowo Ridge, eskortując swą podopieczną w drodze na płytę boiska.- To się okaże - oznajmiła przekornie i obdarzyła go promiennym śmiechem.Od owego pamiętnego wieczoru, gdy poczęstował ją pizzą, był tak przyjazny jak kosmiczne otchłanie.Dara nie chciała zaprzątać sobie nim głowy, ale, ku swemu niebotycznemu zdumieniu, mimo woli bez przerwy o nim myślała.Z drugiej strony jednak miała dość ostrożnego badania nastrojów ochroniarza, który udawał, że panna Seabrook jest dla niego tylko zwyczajną klientką.- Moja praca polega na tym, żeby cię chronić.Jeśli pójdziesz do baru.- tłumaczył Ridge, obserwując tłum.- To zrobię ci niespodziankę.Moim zdaniem, zaczynasz popadać w rutynę i trochę się nudzisz.- Zgoda.Możesz iść, pod warunkiem, że sam wybiorę lokal.- Byle tylko podawali tam dobre koktajle - odparła Dara, wzruszając ramionami.Odniosła wrażenie, że wystawiła cierpliwość ochroniarza na ciężką próbę, i postanowiła mu to wynagrodzić.Dodała niskim głosem prawdziwej uwodzicielki: - Wspaniale prezentujesz się w dżinsach.Pewna dziewczyna wpatruje się w ciebie jak w obraz.Ridge poczuł się nieswojo.- Nieźle się bawisz moim kosztem, prawda? - odparł łagodnie i cicho, a zarazem groźnie.Takim samym tonem mówił wtedy, gdy w limuzynie musnął opuszkami palców kolana Dary.Jego usta były wówczas blisko jej warg, ale do pocałunku nie doszło.Przebiegł ją dreszcz, ale nie zwracała na to uwagi.Musiała się skoncentrować na paradzie.Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi miała dziś zrobić z siebie kompletną idiotkę przed kamerami najważniejszych stacji telewizyjnych.Uśmiechnęła się porozumiewawczo do swego ochroniarza i oznajmiła filozoficznie:- Kobieta wiedzie smutne życie.Trzeba się cieszyć drobiazgami.Ridge uważnie obserwował Darę.Był niemal pewny, że ta dziewczyna robi dobrą minę do złej gry.Wyczerpały ją podróże i spotkania z wyborcami.Miała dość wścibskich dziennikarzy.Zirytowała się, gdy przydzielono jej ochroniarza.Z coraz większym trudem znosiła trudy i niedogodności kampanii wyborczej.Ridge pomyślał z obawą, że dziewczyna może stać się nieobliczalna, jeśli granice jej odporności psychicznej zostaną przekroczone.Burmistrz powitał Darę i zbliżył się do mikrofonu.- Szczególnie serdecznie witamy pannę Seabrook, córkę chrzestną kandydata na prezydenta, Harrisona Montgomery’ego, która wyruszy na czele dzisiejszej parady, a następnie będzie z trybuny obserwować zawody.Oklaski dla honorowego gościa!Po twarzy Dary przemknął wyraz paniki, jednak natychmiast wzięła się w garść i z uśmiechem podeszła do burmistrza.- Nie sądziłam, że będę dziś tak eksponowaną postacią.Szczerze mówiąc, moje umiejętności jazdy na łyżworolkach pozostawiają wiele do życzenia.Mam nadzieję, że osoby, których umiejętności są znacznie większe niż moje, wyciągną pomocną dłoń do honorowego gościa tej imprezy, gdy zdarzy się jakieś.drobne potknięcie.- Dara z uśmiechem mrugnęła porozumiewawczo do kamery.Publiczność przyjęła jej słowa radosnym śmiechem i oklaskami.Ridge zbliżył się dyskretnie do swojej podopiecznej i ujął ją pod ramię.- Własnym uszom nie wierzę.Skąd ten szalony pomysł, żebym jechała w pierwszym szeregu? - szeptała gorączkowo Dara.- Przysięgam, że Drew Forrester zginie gwałtowną śmiercią.Osobiście go zamorduję.Gdybym zapomniała, przypomnij mi o tej obietnicy.Ridge przygryzł wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem.Dara skarżyła się niczym rozkapryszony bachor, a mimo to siedziała na ławce i pedantycznie sznurowała buty łyżworolek.Poczucie obowiązku wzięło górę.- Masz dzisiaj dwu ochroniarzy.Sprowadziłem kolegę.Nazywa się Ray - tłumaczył rzeczowo Ridge.- Stoi po drugiej stronie bieżni.Jedź powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl