[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybuch wzbił tumany kurzu ze starej zaprawy.W powietrzu unosiła się delikatna mgiełka niczym najbledszy dym, ruchome cienie zabytkowych gmachów.Bomba eksplodowała w wąskiej bocznej uliczce, przy której znajdowały się głównie garaże, ale nikt nie został ranny, zupełnie jakby Brooklands było sceną, przygodowym placem zabaw, nękanym przez niegrzeczne dzieci o piromańskich skłonnościach.Słuchałem wycia syren pędzących ulicami karetek i radiowozów.Za nimi narastał coraz głośniejszy i głębszy dźwięk – to tłum zbiera! się na przedpolu wroga.* * *Przez następną godzinę na ulicach Brooklands trwały zamieszki.Nosiły dwa kostiumy, farsy i okrucieństwa.Bandy kibiców piłkarskich włamywały się do każdego azjatyckiego sklepu i pustoszyły stoiska z alkoholem, uciekając ze skrzynkami piwa, które ustawiały w sterty na ulicach, tworząc darmowe bary dla tłumów.Rozruchy szybko przerodziły się w libację, ale bandy co bardziej zdeterminowanych kibiców hokeja połączyły siły z kibicami lekkiej atletyki i pomaszerowały w kierunku strefy przemysłowej w podupadłym wschodnim Brooklands, nocnego pustkowia kamer monitorujących i patroli ochroniarzy.Oszalałe psy obronne rzucały się na łańcuchach przy ogrodzeniach, doprowadzane do białej gorączki przez wymachujących flagami kibiców, rzucających im skradzione hamburgery.Czekając na przyjazd policji, podążyłem za tą niezbyt zdyscyplinowaną prywatną armią do cygańskiego schroniska przy zajezdni autobusowej.Agresywne gwizdy i skandowanie wystraszyły wyczerpane romskie kobiety, próbujące powstrzymać od reakcji swoich mężów.Pozostawiłem ich i udałem się w drogę powrotną do ratusza.Przed szkołą tańca płonął przewrócony samochód.Grupa kibiców boksu próbowała sprowokować jej uczniów, których uważali za rozpieszczonych próżniaków niepewnej orientacji seksualnej.Za stadionem piłkarskim najtwardsi z agresywnych demonstrantów przypuścili szturm na osiedle zamieszkiwane przez Banglijczyków.Spalili flagę piłkarską w ogrodzie obdrapanego parterowego domu, używając do tego benzyny spuszczonej ze starego mercedesa stojącego na podjeździe.Kiedy właściciel domu, azjatycki dentysta, którego widziałem w szpitalu, otworzył drzwi, by zaprotestować, przywitał go grad puszek z piwem.Poprzez cały ten bezcelowy zamęt przejeżdżał w swojej sportowej mazdzie doktor Tony Maxted.Wciąż miał na sobie smoking, który nadawał mu wygląd playboyarewolucjonisty.Tam, gdzie zamieszki wydawały się zamierać, wysiadał z samochodu i przedzierał się przez tłum, pijąc z innymi piwo, intonując pieśni i fotografując wszystko aparatem, który miał w komórce.Tak jak się spodziewałem, w końcu pojawili się nieliczni policjanci.Większość pozostawała na obrzeżach Brooklands, odganiając ciekawskich gości.Na dachu ratusza ujrzałem Sangstera stojącego obok komisarza Leightona.Patrzyli na rozruchy spokojnym wzrokiem właścicieli ziemskich, obserwujących zabawę swoich poddanych, zupełnie jakby podpalanie samochodów i awantury na tle rasowym były żywiołowymi rekreacjami, charakterystycznymi dla okrutnego chłopstwa z miast przy autostradach.Ale świat zewnętrzny zaczynał zwracać na to uwagę.Za ratuszem dwaj policjanci na motocyklach zatrzymali zespół wiadomości BBC, rozstawiający swój sprzęt.Zagonili ekipę z powrotem do furgonetki, kazali kierowcy zawrócić i eskortowali pojazd, dopóki nie wjechał z powrotem na M25.Nieliczni świadkowie ich odjazdu byli wyraźnie rozczarowani, że zamieszki w Brooklands, jedyny od lat trzydziestych przyczynek do sławy, nie zostaną zaprezentowane w porannych wiadomościach.W krótkiej przerwie, zanim zebrani znaleźli kolejny obiekt ataku, wysłuchałem ostatnich doniesień w radiu trzymanym przez dwie nastolatki w koszulkach z krzyżami św.Jerzego.Reporter mówił o ulicznych walkach.Uznał je za przejaw tradycyjnej angielskiej rozrywki, awantur pseudokibiców.Dodał, że miejskie siły policyjne znajdują się w stanie gotowości, ale na razie nie interweniują.Rozczarowani biernością swoich wrogów uczestnicy zamieszek zaczęli zwracać się przeciwko sobie i noc przekształciła się w serię pijackich burd i znudzonych ataków na już wcześniej złupione lokale.Odwróciwszy się plecami do tego wszystkiego, zacząłem przedzierać się przez cichsze boczne uliczki.Zgubiłem się i wcale nie miałem nic przeciwko temu.Nienawidziłem rozruchów i aktów przemocy na tle rasowym, ale wiedziałem, że tłum był rozczarowany klęską rewolty, która miała rozpalić miasta przy autostradzie.Wiedziałem już, że bomba podłożona w moim jensenie stanowiła próbę zapalenia lontu.Ale znudzonym konsumentom, którzy tworzyli społeczność Brooklands, umknęło to, co najważniejsze.Tkwiąc w swoim raju sprzedaży detalicznej, nie mieli odwagi zmierzać ku samozniszczeniu.Tłum przed ratuszem chciał, by David Cruise go poprowadził, ale prezenter telewizji kablowej miał zbyt mało pewności siebie.Zamieszki skończyły się na tym, że sfrustrowany motłoch gniewnie popatrywał na siebie w lustrze i tłukł o nie zakrwawionym czołem.Wiedziałem już teraz, że wszyscy jesteśmy sterowani przez niewielki zespół nieudolnych lalkarzy.Grupę prominentnych miejscowych obywateli, którzy, przestraszeni, że Metro-Centre wznieci amatorski pucz, próbowali odwrócić wskazówki zegara i ocalić swoje stare hrabstwo przed plagą detalistów.Geoffrey Fairfax, doktor Maxted, William Sangster, a także inni, prawdopodobnie za cichym przyzwoleniem komisarza Leightona i starszych rangą oficerów policji, postanowili wykorzystać szansę daną im przez strzelaninę w Metro-Centre, która doprowadziła do śmierci mojego ojca.Tylko bezpośredni atak na wielkie centrum handlowe mógł obudzić głęboko uśpione społeczeństwo.Zniszczenie kościoła czy biblioteki, splądrowanie szkoły czy muzeum nie dotknęłoby go tak do żywego.Tylko gwałtowna rewolta, kordyt społecznego konfliktu w podmiejskim hrabstwie Surrey, mogła zmusić władze hrabstwa i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do reakcji.Galerie handlowe zostałyby zamknięte, lis wróciłby na swoje tereny, a polowanie znów pogalopowałoby przez opuszczone dwupasmowe autostrady i parkingi zapomnianych stacji benzynowych.Tymczasem mój zamęczony jensen był w drodze do laboratorium kryminalistycznego i mogłem zostać oskarżony o przewodzenie nieudanej rewolucji.19
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Blish James Miasta w galaktyc Gdzie jest twoj dom, Ziemianini
- Blish James Miasta w galaktyc Beda im swiecic gwiazdy(1)
- Barclay James Saga o Krukach Zlodziej switu(1)
- Bill James Full of Money (v5.0) (epub)
- Barclay James Saga o Krukach Dziecko nocy(1)
- Luceno James Agenci Chaosu II [Zmierzch Jedi]
- [ICI][PL] Clavell James Krol szczurow
- Luceno James Agenci Chaosu II [Zmierzch Jedi] (2)
- Dav
- Barnholdt, Lauren Die verruckteste Nacht meines L
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- racot.htw.pl