[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a nawet że może jej się stać coś złego.Czytałem, że ktoś, nie pamiętam kto, uważa ten trik za nieco tylko zawoalowany pokaz sadyzmu seksualnego.- Wzruszenie ramion.- Tego to ja już nie wiem.W każdym razie ten numer wciąż jest bardzo popularny, naturalnie w bezkrwawej wersji.Chcę przez to wykazać, że gusta się zmieniają.Kiedyś publiczność uwielbiała krwawą jatkę.- Co pan chce przez to powiedzieć?- Proszę mnie źle nie zrozumieć, widzowie wciąż uwielbiają przemoc.Niebezpieczeństwo, oczywiście takie, w którym znajduje się kto inny, przypomina nam, że żyjemy.Ale jeśli chodzi o magię, publiczność nie gustuje już w krwi i makabrze tak jak kiedyś.Staliśmy się wydelikaceni.Na przykład ludzie zajadający się stekami i hamburgerami często uważają polowanie za barbarzyństwo.Ciekawe, co by sobie pomyśleli na temat uboju zwierząt w rzeźniach, gdyby to zobaczyli.- Przeszliby na wegetarianizm.- Ano właśnie.Ale to nasze wydelikacenie to nowe zjawisko.Były czasy, i to wcale nie aż tak odległe, kiedy ludzie na co dzień w ramach rozrywki przyglądali się, jak jedne zwierzęta zagryzają inne, albo nawet ludzi.Na Dzikim Zachodzie czy w naszej kochanej osiemnastowiecznej Anglii publiczne egzekucje cieszyły się wielkim wzięciem.Ludzie schodzili się dużo wcześniej, by zdobyć jak najlepsze miejsce.Prawdopodobnie dawało im to taki dreszczyk emocji jak teraz zawody sportowe.Z magią estradową było tak samo.Na przykład w czasach Houdiniego z wielkim powodzeniem wykonywano numer zwany palingenezą.Plakaty pokazywały magika z olbrzymim mieczem w ręku, a na rozdawanych tego dnia ulotkach zachwalano: „Dziś odbędzie się ćwiartowanie skazańca! Przybywajcie! To trzeba zobaczyć!”.W trakcie pokazu rzekomo usypiano człowieka chloroformem, odcinano mu kończyny, a krwawe ochłapy fruwały po scenie.Niech pan pamięta, że wszystko to odbywało się na oczach publiczności! Potem zbierano części ciała biedaka, nakrywano go jakimś pledem czy szmatą, magik wypowiadał magiczne zaklęcie albo machał czarodziejską różdżką i hopla!, mężczyzna wyskakiwał spod szmaty, cały i zdrowy.Żołądek mi się buntuje, zbiera mi się na wymioty.- A bynajmniej nie był to jedyny taki numer.Triki z ćwiartowaniem ciała są stare jak świat.W Indiach kuglarze często obcinali dzieciom języki, to był standard.Rozrywanie ptaków, rozcinanie węży.przypuszczam, że uliczni fakirzy w Indiach wciąż robią takie rzeczy.Pokazują krew, nawet maczają w niej kamienie.A kiedy ptak (przeważnie biorą w tym udział ptaki, bo są tanie i ekspresyjne) jest już przywrócony do życia, fakir sprzedaje kamienie jako amulety szczęścia, przesiąknięte siłą życiową.- Chwileczkę.nie chce pan chyba powiedzieć, że ta krew jest prawdziwa?- Ależ tak.No, z wyjątkiem numerów z ucinaniem języków.Ale z ptakami? Oczywiście.Moim zdaniem.a może pan się śpieszy?Kręcę głową na znak, że nie.- No więc moim zdaniem te sztuczki wywodzą się ze starożytności.Ćwiartowanie, a potem przywracanie do życia, to przecież cechy prawdziwego pana życia i śmierci, prawda? Widzi pan, magicy nie zaczynali jako estradowcy.Spełniali o wiele bardziej doniosłą funkcję społeczną.Popularna teoria głosi, że dzisiejsi magicy to niegdysiejsi kapłani czy szamani.- Poważnie?- Religia i magia przenikały się od pradziejów.Dlatego, że magia zajmuje się badaniem obszarów pomiędzy zjawiskami naturalnymi a nadprzyrodzonymi, między życiem a śmiercią, między rzeczywistością a iluzją.Podejrzewam, że przywódcy religijni od zawsze korzystali z magicznych przyrządów, by zwrócić uwagę wyznawców i wzmocnić swoją rzekomą moc.To nie ulega wątpliwości.Mój Boże, niektóre rysunki na zwojach papirusów świadczą o tym, że starożytni Egipcjanie otwierali sekretne przejścia w świątyniach za pomocą urządzeń hydraulicznych.- Sezamie, otwórz się? Chichot.- Nie inaczej.Istnieją także solidne dowody, że kapłani w Grecji używali megafonów, by posągi w Delfach przemawiały.Ciekawe, jak to jest z posągami, które krwawią albo płaczą.Nawet „magiczne zaklęcia” mają korzenie w religii.- Na przykład?- Chociażby „abrakadabra”, która wywodzi się bezpośrednio z żydowskiej kabały.A więc słowa, symbole.kabała jest w zasadzie mistycznym tekstem dotyczącym, w pewnym zakresie, potęgi słów.- Naprawdę? Czyli że „abrakadabra” coś znaczy?- Naturalnie.A „hokus-pokus”? Znaczenie tego zwrotu jest jeszcze bardziej szokujące.Niektórzy uczeni są zdania, że „hokus-pokus” wzięło się z przekręcenia słów Hoc est meum corpus.Moje tępe spojrzenie najlepiej świadczy, że nic z tego nie rozumiem.- Nie znamy łaciny, co? Zaprzeczam ruchem głowy.- Cóż, nie wiem, czy jest pan religijny, a nie chciałbym urazić pańskich uczuć, ale magiczny zwrot „hokus-pokus”, który uważamy za jakąś bzdurę, pochodzi bezpośrednio z chrześcijańskiej eucharystii: Hoc est meum corpus, czyli „Oto ciało moje”.- No nie.- Gwoli ścisłości, w początkach Kościoła Jezusa z Nazaretu całkiem otwarcie nazywano magikiem.A jego cuda.chleb i ryby, zamiana wody w wino, a nawet wskrzeszenie Łazarza.to sztuczki typowe dla ówczesnych ulicznych kuglarzy.Rzymskie freski z drugiego wieku naszej ery przedstawiają Jezusa z magiczną różdżką w ręku.- Nie wiem, co powiedzieć.- Istota mojego wywodu sprowadza się do tego, że korzenie magii sięgają zaskakująco głęboko.Niech pan pomyśli, gdyby na pokazie magika nie wiedział pan, że artysta panem manipuluje, myślałby pan, że jest naocznym świadkiem cudów.- Pewnie tak.- Pamięta pan może spirytystów? Z lat dwudziestych?- Czytałem o nich.Madame Bławatsky i inni.- Właśnie.Tabliczki ouija, seanse spirytystyczne, tego typu klimaty.W tamtych czasach ludzi bardzo interesowała możliwość komunikowania się z „drugą stroną”.Harry Houdini po nieudanej próbie nawiązania kontaktu z matką (w trakcie seansu zamiast w jidysz rozmawiała z nim po angielsku, którego nie znała) rozpoczął kampanię na rzecz zdemaskowania spirytualistów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl