[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem i wola³bym siê nie domyœlaæ - odpar³ Frodo.- Dobrze, kuzynie.Zachowaj chwilowo sekret przy sobie, skoro lubisz tajemnice.Ale co teraz poczniemy? Chêtnie bym coœ przegryz³, zdaje mi siê jednak, ¿epowinniœmy wynieœæ siê st¹d co prêdzej.Twoja opowieœæ o jeŸdŸcu, który wêszy,chocia¿ nosa mu nie widaæ, mocno mnie zaniepokoi³a.- Tak, ja te¿ myœlê, ¿e trzeba ruszyæ zaraz - rzek³ Frodo - ale nie pójdziemyju¿ goœciñcem, bo jeŸdziec móg³by zawróciæ albo móg³by nadjechaæ drugi.Trzebadziœ jeszcze zrobiæ porz¹dny skok naprzód.Do Bucklandu zosta³o nam ³adnychkilka mil.Cienie drzew le¿a³y d³ugie i smuk³e na trawie, gdy ruszali znowu.Trzymali siêteraz o rzut kamienia od goœciñca, po jego lewej stronie, staraj¹c siê iœæ tak,by nikt z drogi nie móg³ ich dostrzec.To wszak¿e utrudnia³o marsz, bo trawaby³a gêsta i spl¹tana, grunt wyboisty, a drzewa coraz czêœciej zbija³y siê wg¹szcz.Za ich plecami s³oñce zasz³o za wzgórza, wieczór nadci¹gn¹³, nim dotarli dokoñca d³ugiej równiny, przez któr¹ szlak bieg³ prosto.Dalej skrêca³ nieco napo³udnie i wi³ siê znowu, wchodz¹c w las starych dêbów.W pobli¿u drogi natknêli siê na ogromny zwalony pieñ, ¿ywy jeszcze, bo liœcienie zwiêd³y na pêdach, które puœci³y siê z po³amanych ga³êzi.Pieñ jednakspróchnia³ i by³ pusty w œrodku; olbrzymia dziupla otwiera³a siê w¹sk¹szczelin¹, niewidoczn¹ z goœciñca.Hobbici wczo³gali siê do niej i siedli napodœció³ce z zesch³ych liœci i próchna.Tu odpoczêli i zjedli lekk¹ kolacjê,gawêdz¹c z cicha i od czasu do czasu nadstawiaj¹c uszu.Gdy podkradli siê znówku drodze, otacza³ ich ju¿ pó³mrok.Zachodni wiatr wzdycha³ wœród ga³êzi,liœcie szepta³y.Wkrótce drogê zacz¹³ ³agodnie, lecz wytrwale ogarniaæzmierzch.Na ciemniej¹cym wschodzie, nad drzewami, wzesz³a pierwsza gwiazda.Maszerowali w szeregu, noga w nogê, ¿eby dodaæ sobie ducha.Po jakimœ czasie,kiedy gwiazdy rozmno¿y³y siê i jaœniej rozb³ys³y na niebie, wêdrowców opuœci³niepokój i przestali nas³uchiwaæ têtentu kopyt.Zanucili cichutko, bo hobbicilubi¹ œpiewaæ w marszu, zw³aszcza gdy zbli¿aj¹ siê noc¹ po przechadzce kudomowi.Wiêkszoœæ hobbitów œpiewa w takich razach piosenkê o kolacji albo o³Ã³¿ku, lecz nasi trzej bohaterowie nucili piosenkê o wêdrówce (jakkolwiek nieomieszkali, oczywiœcie, wspomnieæ w niej równie¿ o jedzeniu i spaniu).Jejs³owa u³o¿y³ Bilbo Baggins do melodii starej jak góry i nauczy³ jej Frodapodczas wspólnych wycieczek œcie¿kami Doliny, gdy opowiada³ siostrzeñcowi oswoich przygodach.Na kominku ogieñ gorze,A pod dachem ciep³e ³o¿e;Lecz, ¿e stopy wypoczête,Mo¿e jeszcze za zakrêtemUjrzym drzewo albo kamieñPrzez nikogo nie widziane.Kwiat i drzewo, trawa, liœæ -Trzeba nam iœæ, dalej iœæ,Woda, niebo, wzgórze, jar -Naprzód marsz, naprzód marsz.Za zakrêtem mo¿e czekaDroga nowa i daleka,A choæ dziœ j¹ omijamy,Jutro tu¿ za progiem bramyMo¿e œcie¿ka nas uwiedzie,Która wprost na ksiê¿yc wiedzie.Jab³ko, orzech, cierñ i g³Ã³g -Nie ¿a³uj nóg, nie ¿a³uj nóg,Staw, dolina, piasek, g³az -¯egnam was, ¿egnam was.Dom za nami, œwiat przed nami,Wielu trzeba iœæ drogami,By w kr¹g nocy wkroczyæ godnie,Nim zap³on¹ gwiazd pochodnie.Wtedy znów przed nami wrotaI powracaæ w dom ochota.Cieñ i chmura, zmierzch i mg³aNiech znikn¹ - sza, cicho - sza.Chleb i miêso, lampa, piec,I w ³Ã³¿ko lec - w ³Ã³¿ko lec.Pieœñ skoñczy³a siê.- A teraz do ³Ã³¿ka! A teraz do ³Ã³¿ka! - zaœpiewa³ Pippin na ca³y g³os.- Pss! - uciszy³ go Frodo.- Zdaje siê, ¿e znów s³yszê stuk podków.Cisi niczym cienie drzew, zatrzymali siê w miejscu nas³uchuj¹c.Têtentdochodzi³ z doœæ daleka, lecz z wiatrem niós³ siê wyraŸnie i powoli przybli¿a³.Hobbici szybko i cichutko zbiegli z drogi w g³êbszy mrok pomiêdzy dêby.- Nie odchodŸmy zbyt daleko - rzek³ Frodo.- Nie chcia³bym, ¿eby ktoœ naszobaczy³, ale chcê siê przekonaæ, czy to nie drugi Czarny JeŸdziec.- Dobrze - odpar³ Pippin.- Nie zapominaj jednak, ¿e on wêszy.Podkowy stuka³yju¿ blisko.Nie by³o czasu na szukanie kryjówki lepszej ni¿ cieñ dêbiny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl