[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co za szczęście, że tu jesteś!- Co się stało, Chaini?Chaini! Chaini z Domu Skały, zawsze taki spokojny i opanowany.Czyżby to naprawdę był on? Z trzęsącymi się wargami i kredową twarzą?- Pierwotne Stwory! Wydostały się na zewnątrz przez świątynię Wiatru.Płaczą i pożerają ludzi.- Spokojnie, Chaini! Spokojnie! - Anaks rzucił szybkie spojrzenie na brata, a Ernani wyczytał w nim: „no i mamy!”.Jednakże teraz, kiedy już nieszczęście ich dosięgło, Eridani z miejsca stał się spokojny i pewny siebie.Już nie miał wątpliwości i nie targał nim żal i poczucie wyrządzonej być może krzywdy.- Odszukaj Loria Borrascę, gdziekolwiek się znajduje, zbierz drużynę eoriuszy.Wszystkie cztery znaki! Zaraz tam będę.Wojownik skinął głową z miną budzącego się z koszmaru człowieka i pobiegł wykonać rozkaz.- Ernani - ciężka ręka legła na ramieniu brata - to, czego się obawiałem, stało się, i to ja muszę to naprawić.Zresztą nikt inny nie da rady: to jest zadanie anaksa.Galtary pozostawiam pod twoją opieką.Owszem, mało wiesz i wielu rzeczy nie rozumiesz, ale jesteś Rakanem.Powinieneś bez względu na wszystko zachować spokój i udawać, że trzymasz los pewną ręką w uździenicy.Resztę zrobią Lorio i bogopamiętny.Nigdy za nim nie przepadałem, ale to silny człowiek i oddany Kertianie mocniej niż Nieobecnym.- A ty?- Ja zejdę do Labiryntu i zamknę przed potworami wyjście na zewnątrz.Wiem, jak to należy zrobić.- Ale to.to jest niebezpieczne!- Niemal wszystko jest niebezpieczne! Pierwotne Stwory są.- Eridani przerwał w pół słowa i gwałtownie objął brata.- Nie obawiaj się! Moc Abweniuszy już zaganiała ich w dół, zagoni znowu.Do widzenia, Erno, i pamiętaj: nie bój się niczego! Zachowuj spokój, słuchaj rad Borraski i abweniarchy, ale nie pytaj ich o zdanie przy postronnych.Dla wszystkich ty rządzisz Galarami.Ty i nikt inny.A ja wkrótce wrócę.3.MistrzPienista Rzeka z wyciem wypadała z podziemi, wypełniając bezdenną kamienną czaszę, i nieco uspokoiwszy się, pędziła dalej na spotkanie z odległym jeszcze Eurem.Okolica była piękna, choć trochę bezludna - źródła Pienistej znajdowały się w Skałach Astrapa, które w czasie burz przyciągały błyskawice.Straszliwe historie o zabitych niebiańskimi strzałami i trudna, kamienista droga niezawodnie chroniły okolicę przed ciekawskimi spojrzeniami.Nikt przy zdrowych zmysłach tu nie chodził, ale czyż wszyscy malarze nie są nieco szaleni? Diamni uśmiechnął się, wyobrażając sobie fizjonomię strażnika, który zaofiarował mu swoje usługi jako przewodnik, gdyby się dowiedział, co tak naprawdę wymyślił mistrz Koro.Kiedyż wreszcie pojawi się Rinaldi? Od Cytadeli do Pienistej Rzeki po prostej nie jest wcale tak daleko.Ale kto wie, jak kręte są podziemne drogi.Diamni ponuro zagapił się w strumień, nad którym wyzywająco lśniła tęcza! Ładna, może nawet przesadnie.Wodospad mógłby być niżej, a prąd wolniejszy i jeszcze te głazy! Ładnie by wyglądały na obrazie, ale jeśli ktoś się o nie uderzy.Malarz obsztorcował siebie w myślach - po co samemu wymyślać sobie różne strachy, i zadumał się nad zagadką Beatrice.W poprzednich dniach nie było czasu na rozmyślania, w poprzednich dniach spieszył się, rysował, kłamał, udawał zwariowanego artystę.Teraz miał czas na przypomnienie sobie wszystkich szczegółów i próbę odpowiedzi na trzy pytania: „po co?”, „kto?” i „jak?”.Rinaldi był przekonany, że cios wymierzono nie w niego osobiście, a we wszystkich Rakanów.Cóż, to miało sens - szczególnie, jeśli człowiek przypomni sobie dziwną śmierć Anestiego - ale nie można odrzucić i innych wariantów.Czy Beatrice zna prawdę? Jakim cudem odważyła się wejść na Wzgórze Abweniuszy? Nie wątpiła, że Nieobecni uznają jej dziecko? Dlaczego?Pędzel Diamniego robił swoje, przywołując do życia bliźniaczkę opasanej tęczą szalejącej rzeki, ale w głowie malarza wirowały, zmieniając się i mieszając, twarze żywych i umarłych, wypowiedziane słowa, przypadkowo uchwycone spojrzenia.Anaks Anesti - średniego wzrostu, barczysty, umięśniony, z kasztanowymi włosami i błękitnymi oczami.Wspaniały wojownik, dowódca z ogromnymi perspektywami, ukochany brat.Właśnie on wymyślił, że Ernani powinien zająć się malarstwem.Kto wtedy mógł przewidzieć, że młodziutki kaleka pewnego wstrętnego dnia zostanie epiarchą-następcą?Zaczęli się zajmować malarstwem pod koniec jesieni i wtedy też Lorio Borrasca przywiózł z kolejnej wyprawy młodą żonę.Beatrice nie należała do żadnego z Wysokich Domów, ale Lorio był Władcą Wiatrów i sprzeciwić się jego wyborowi mógł tylko anaks.Anesti jednak nie uczynił tego, choć eoriusze byli oburzeni, a najgłośniej pomstował epiarcha-następca.Trzy miesiące później władca zginął podczas zimowego polowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl