[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Śpiewała, zastępując Bee Atix, albo Caulę Rong, albo Wayde’a My Marde’a.Siąknęła i trąciła pilota na kierownicy.Trafiła na Lionela Blue.Będę Twoim tym poziomkowym ciastemna wszystkie Twoje pod-wieczorki i pod-poranki i pod-południachcę żebyś upijał się sokiem brzoskwiniowymoddechy, tętno, myśli niech się splatają w jednomiejmy wspólną krzywą hemoglobinę i białe ciałka, i czerwone, i ciałka w ogóle.jak rodzeństwo syjamskie zrośnijmy się sercamii napiszmy oświadczenie,że nie wyrażamy zgody na zabieg rozdzielenia.nigdyBo ja tak chcę.– Tak! – przerwała śpiew i wyszukała w kompie namiar na Laskers.– Sz-kurwa! Kawał drogi.Włączyła wycieraczki i idiotycznie beztrosko, bez sprawdzania, co się dzieje za nią, obok niej i przed nią, włączyła się do ruchu.Półtorej godziny później wyhamowała przed magazynem.Wystukała numer do Malmuta.– Posłuchaj – powiedziała, gdy zachrypiał coś do słuchawki.– Akcja musi być wykonana dziś.Teraz.W ciągu godziny.Najwyżej godziny.Bo potem wywożą ich do sortowni pewnie, a może już posortowani są, nie wiem.Nie! Nie ob-cho-dzi mnie! Zrób coś raz dla kogoś, kutasie cholerny, egotyku pierdolony! A ja ci nawet za to zapłacę!– Ale, droga Angie.– Dobrze, droga! Tyle ile chcesz, tylko wyciągnij ojca stąd zaraz, bo go wywiozą i stracę resztkę mizernych szans! Słyszysz?– Kurwa, głośniej się drzyj, idiotko! – buchnęło wyraźnie i czysto z głośnika.– Co ty myślisz, że trasery policji mają kiepskie słowniki? Jeszcze jedno hasło, jedno słowo kodowe i wypierdolę ten telefon do beczki z ogniskiem!– Przepraszam.– powiedziała Agnes.– Wybacz mi, histeryzuję.Ale zrobiło się koszmarnie pilnie.– Rozumiem, ale i ty zrozum mnie.To są miejsca pilniej od skarbców bankowych strzeżone.Co ty myślisz, że pierwsza jesteś pogrążona w żalu? Wiesz, ile ludzi chciałoby mieć swojego.nieutulonego.– umyślnie, na użytek policyjnych programów sitowych, uniknął słów „trup”, „nieboszczyk”, „trupol”, „zmarły”.Obawiam się, że przegrałaś, koleżanko.– Agnes zaczerpnęła powietrza, ale Malmut jakby widział ją na monitorze: – Nie krzycz, nie gadaj nic, nic nie rób.Posiedź dziesięć minut i pomilcz.W głośniku słuchawki zapadła martwa cisza.Agnes ostrożnie odłożyła ją na siedzenie obok.Niewiele gorszych w tej chwili rzeczy mogłoby się wydarzyć, gorszych od rozwalenia fonu.Włożyła między zęby paznokieć lewego kciuka i zaczęła go obrabiać, popluwając co i rusz odkąszonymi skrawkami płytki i skórek.Przerobiła tym sposobem wszystkie palce, obu rąk, ruszyła w drugą rundę.Posykując z bólu gryzła, dochodząc do miejsc wrośnięcia paznokci w tkankę.Malmut odezwał się przy serdecznym palcu prawej ręki.– Tak!?– Nic z tego.Naprawdę nie da się.W każdym razie – ja nie mogę nic zrobić.Mogę ci dać hasło, na wejście.Ale co zrobisz w środku, to już twoja sprawa.Bo sądzę, że gówno.Tam już jest tak gęsto od szpicli.Chyba więcej niż.wiesz, obiektów.Nie da się.– Boże, Malmut.Błagam cię.Zrobię wszystko.Naprawdę wszystko!– Dziecko, mogę wziąć od ciebie to wszystko, ale nic dalej.– Milczał chwilę, Agnes słyszała, jak tłucze się jej serce.– Dobra, powiem ci to: nikła, naprawdę nikła nadzieja, bliższa zeru niż czemukolwiek, ale jest.potem.Przyrzekam, że zrobię, co mi się uda.Ale potem.– Po.tern.– wytchnęła Agnes.– Tak.I nic na to nie poradzę.Teraz nic, potem też nic, ale nic z malusieńkim plusikiem.Opuściła rękę, popatrzyła na ekranik.„1124Gag3”Wejściówka na teren.Musi spróbować.– Tylko czego? – zapytała siebie na głos, zanim otworzyła drzwi.Już na wstępie spotkało ją niepowodzenie – boczne wejście odrzuciło kod, podpowiedziało uprzejmie, żeby spróbowała z wejścia głównego, dla umówionych klientów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl