[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Został tylko w slipkach, a ona w majteczkach.Rennie ledwie się powstrzymała, by nie jęknąć na widok jego wspaniałych mięśni.Przesuwała palcami po ich gładkiej powierzchni, zamarła na moment, wyczuwszy pod palcami ślady blizn.Jedna z nich na pewno była śladem po kuli.Nim Rennie zdążyła o cokolwiek spytać, Gray już całował jej piersi.Nie chciał, by któraś z nich poczuła się pokrzywdzona, dlatego jedną pieścił ustami, a drugą delikatnie masował dłonią.Pomiędzy pocałunkami całkiem się rozebrali i nadzy przytulili się do siebie.- Rennie - szepnął jej do ucha Gray.- Tak długo o tym marzyłem.- Ja też.Nie myślałam, że kiedyś jeszcze będziemy razem.- Chciałbym na ciebie popatrzeć.- Nie tak szybko, skarbie.Jeszcze nie skończyłam cię oglądać.Patrzenie na Graya podczas kochania, tobyła gra na wszystkich pięciu zmysłach.Jego oczy podziwiały każdy zakątek ciała Rennie, palce dotykały, język smakował, nozdrza wdychały zapach, a uszy słuchały cichego pojękiwania kobiety.Rennie rozgrzewała się.Czuła, jak palce Graya wędrują po jej twarzy ku szyi.Poczuła dotyk jego dłoni na swoich udach.Było jej tak dobrze, że ledwie mogła wytrzymać.Ona także chciała go dotykać.Kochali się mocno i szybko.Jakby chcieli nadrobić stracony czas, jakby nic prócz nich nie istniało, jakby jutro nie miało nigdy nadejść.Wyczerpani, uszczęśliwieni, leżeli wtuleni w siebie.Wiele godzin rozmawiali, aż nagle, w samym środku nocy, Gray odsunął się od Rennie i zaczął się ubierać.- Naprawdę nie możesz dziś ze mną zostać? - spytała zasmucona.- Mam dzisiaj dyżur w klubie - odparł niechętnie.Widać było, że nie ma chęci wychodzić.Tak samo, jak ona nie ma ochoty wypuścić go z domu w środku nocy.- A nie mógłbyś zadzwonić i powiedzieć, że zachorowałeś?Gray zapiął pasek, uklęknął na łóżku, pochylił się i pocałował ją mocno, namiętnie.- Gdybym tylko mógł, na pewno bym tak zrobił, Rainbow.Rennie była wściekła na siebie za to, że tak bardzo go pragnie.Jeszcze od niej nie wyszedł, a ona już za nim tęskniła.- Kiedy cię znów zobaczę?Pocałował ją jeszcze mocniej, jeszcze namiętniej.- Niedługo - obiecał i tyle go widziała.Gray wszedł do głównej sali klubowej.Nie był całkiem przytomny.Kochanie się z Rennie na pewno nie było błędem, ale z pewnością nie było także rozsądne.Teraz Rennie na pewno pomyśli sobie, że znów jesteśmy razem, myślał Gray.Oczywiście ma po temu uzasadniony powód.Gray bardzo bytego chciał, pragnął znów mieć ją na własność, ale akurat w tym momencie zupełnie nie mógł sobie na to pozwolić.Tak się zamyślił, że kiedy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, odwrócił się błyskawicznie, gotów do ataku.- Uspokój się, chłopie! Co oni z ciebie zrobili w tym więzieniu?Gray się zorientował, kogoma przed sobą.Ostatnią osobę, którą chciałby oglądać.Zwłaszcza w tej chwili.- Witaj, TK.Mógłbym cię zapytać o to samo.Podkradłeś się do mnie jak jakiś tajniak.- Wołałem cię, ale nie słyszałeś.- TK wzruszył ramionami.- Musisz bardziej uważać, człowieku.Gray zmierzył go wzrokiem.Pobyt w więzieniu raczej mu nie zaszkodził, w każdym razie nic nie było widać na jego twarzy.TK nadal wyglądał jak playboy.Brakowało mu tylko zadziorności i pewności siebie, które kiedyś z niego emanowały.No i te oczy! Oczy TK zdradzały, że ten człowiek nie ma nic dostracenia.Dlatego właśnie był niebezpieczny.- Słyszałem, że się tu kręcisz - zaczął ostrożnie Gray.- Owszem.Chciałem się rozejrzeć.- No i jak ci się podoba?- Nieźle.- Podniósł do ust butelkę szampana, wypił spory łyk musującego trunku.- Całkiem nieźle.- Dobrze ci się wiedzie, skoro stać cię na drogiego szampana - zauważył Gray.- Ach, to.- TK spojrzał na butelkę.- Chłopcy mnie ugościli.Na pamiątkę dawnych czasów.Gray miał już dość tej czczej gadaniny.Musiał się dowiedzieć, o co chodziło TK.- Co mogę dla ciebie zrobić, chłopie?- Powiedz mi, co tu macie za układ.Robicie legalną robotę, czy jest coś oprócz tego?- Szukasz pracy? - Gray uśmiechnął się leniwie.Postanowił jasno dać TK do zrozumienia, że teraz on tu rządzi.Jeśli TK chce mieć udział w akcji, musi znać swoje miejsce w szeregu.TK zacisnął usta, opuścił ramiona.Zrozumiał przesłanie, ale nie przyjął go najlepiej.- Niezupełnie - mruknął.- Teraz chodzi mi po głowie coś większego.Nawet już nagrałem.Jak wszystko się ułoży, to może się okazać, że chłopaki wolą pracować ze mną.- Niech robią, co im się podoba.Na pewno pójdą za forsą.Ale daj mi znać, gdyby ten twój interes przypadkiem nie wypalił.Gray powiedział to tylko dlatego, że nie miał innego wyjścia.Zresztą może tym razem TK powiedział prawdę.- A więc jednak prowadzisz tu jakąś grę?Gray nie potwierdził ani nie zaprzeczył, tylko się uśmiechnął.- Nieźle płacą.- Widzę - prychnął TK.- Uważaj na siebie.- Nie rozumiem.TK roześmiał się z udaną swobodą.- To tylko taka dobra rada od starego kumpla.Kiedyś zawsze pakowałeś się tam, gdzie nie trzeba.Na pewno dasz sobie radę, jak się zrobi gorąco?- Wiesz może coś, o czym ja nie wiem? - Gray pokazał w uśmiechu wszystkie zęby.- Nie, skądże.- Tym razem TK wzruszył ramionami.- Chciałem ci tylko przypomnieć, że jak się gra o wysoką stawkę, to trzeba sobie zabezpieczyć tyły.Ja się na tym znam.Daj cynk, jak będziesz miał za dużo na głowie.- Dzięki, stary, chociaż wątpię, żeby to było konieczne.Ale dobrze wiedzieć, że można na kogoś liczyć.- W każdej chwili, bracie.W każdej chwili.Gray skinął głową i TK wreszcie sobie poszedł.Mam nadzieję, że Seth szybko coś wykombinuje, pomyślał Gray.Moja misja będzie łatwiejsza, jeśli TK znajdzie się za kratkami.Im szybciej, tym lepiej.Obszedł posterunki w klubie.To mu pozwoliło zapomnieć o TK, ale ledwie o nim zapomniał, natychmiast zaczął myśleć o Rennie.O tamtym przypadkowym spotkaniu w klubie.Należy pozostawić sprawy własnemu biegowi, myślał.Nie było to wcale łatwe, ale teraz będzie jeszcze trudniej.Po kiego czorta zaczynać coś, czego w żaden sposób nie można dokończyć? W moim życiu nie ma teraz miejsca dla Rennie, myślał.Nie wiem nawet, kiedy znów będę miał jakieś prywatne życie.Nagle przypomniał sobie jej pytanie.„Czy możesz wymienić jedną ważną decyzję, jaką podjąłeś wyłącznie dla swojego dobra, a nie dla kogoś innego?”.Gray pokręcił głową.Nie zamierzał teraz o tym myśleć.Nie była to najlepsza pora na analizowanie własnego życia.Najpierw trzeba wykonać zadanie.Uczucie do Rennie mogło zagrozić jego misji.Trzeba się skupić na robocie, a nie pogrążać we wspomnieniach.Nie mógł powiedzieć Rennie prawdy, więc tylko by ją zmartwił.Najlepsze dla nich obojga, najmniej bolesne byłoby, gdyby trzymał się od niej z daleka.Co za ironia losu, pomyślał.Kochaliśmy się jeden raz, dziewięć lat temu, a potem Rennie odeszła.Dziś też się kochaliśmy, ale tym razem ja muszę odejść.Rozdział piątyPo niespokojnej nocy w niedzielny ranek Rennie obudziła się niewyspana.Cieszyła się z ponownego spotkania z Grayem, ale nie wiedziała, czy on czuje to samo.Minęło półtorej doby, odkąd nie miała od niego żadnej wiadomości.Prawie całą sobotę rozmyślała o tym, co zaszło między nimi od chwili ich ponownego spotkania.Czekała.Czas mijał, a Gray się nie odzywał.W końcu Rennie zaczęła się niepokoić.W nocy śniła, że ona i Gray znów są dziećmi, że tamte dziewięć lat rozłąki nigdy nie istniało.Usiadła na łóżku, przytuliła do siebie poduszkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl