[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.P: Czy pamiêta pan, o której to by³o?O: Tak.Od tego momentu zapisywa³em czas.To by³a dwudziesta druga piêædziesi¹tosiem.P: duillan twierdzi, ¿e stacja benzynowa Amoco wy­lecia³a w powietrze ojedenastej.O: Mo¿emy przyj¹æ œredni¹.Powiedzmy, ¿e to by³o o dwudziestej drugiejpiêædziesi¹t dziewiêæ.P: O której dojecha³ pan do Chamberlain?O: O dwudziestej trzeciej dziesiêæ.P: Jakie by³o pana pierwsze wra¿enie, kiedy pan dotar³ na miejsce, szeryfie?O: By³em oszo³omiony.Nie mog³em uwierzyæ w to, co widzê.P: A co konkretnie pan widzia³?O: Pó³ dzielnicy handlowej miasta sta³o w p³omie­niach.Stacja benzynowa Amocoznik³a.Dom towarowy Wollwortha by³ jedn¹ p³on¹c¹ ruin¹.Ogieñ rozszerzy³ siêna drewniane budynki, które sta³y obok — bar Duffy'ego, Kelly Fruit Company,salon bilardowy.Upa³ by³ okrutny.Iskry wzlatywa³y w górê i spada³y na dachAgencji Nie­ruchomoœci Maitlanda i Salonu Samochodowego Douga Branna.Wozystra¿y po¿arnej nadje¿d¿a³y jeden za dru­gim, ale niewiele mog³y zrobiæ.Wszystkie hydranty prze­ciwpo¿arowe po tej stronie ulicy by³y zdewastowane.Jedynie dwa stare wozy ochotniczej stra¿y po¿arnej z Westover, które mia³ypompy, bra³y udzia³ w akcji, ale nie na wiele siê przyda³y, mog³y tylko polewaæwod¹ dachy najbli¿szych budynków.No i oczywiœcie szko³a.Szko³y.po prostunie by³o.Co prawda sta³a osobno — ¿aden budynek nie by³ na tyle blisko, ¿ebysiê od niej zaj¹æ — ale, mój Bo¿e, wszystkie te dzieciaki w œrodku.wszystkiete dzieciaki.P: Czy wje¿d¿aj¹c do miasta spotka³ pan pannê Susan Snell?O: Tak.Zatrzyma³a mnie.P: O której to by³o?O: Zaraz jak wjecha³em do miasta.dwudziesta trzecia dwanaœcie, nie póŸniej.P: Co ona powiedzia³a?O: By³a pó³przytomna.Mia³a jakiœ drobny wypadek samochodowy — wpad³a w poœlizg— i mówi³a trochê od rzeczy.Chcia³a siê dowiedzieæ, czy jakiœ Tommy nie ¿yje.Zapyta³em j¹, kto to jest Tommy, ale nie odpo­wiedzia³a.Zamiast tego zapyta³amnie, czy ju¿ z³apa³em Carrie.P: Szeryfie Doyle, komisjê szczególnie interesuje ta czêœæ pañskiego zeznania.O: Tak, wiem o tym.P: Co pan odpowiedzia³ na to pytanie?O: Có¿, z tego, co wiem, w mieœcie by³a tylko jedna Carrie — córka MargaretWhite.Zapyta³em pannê Snell, czy Carrie mia³a coœ wspólnego z po¿arem.PannaSnell oœwiadczy³a, ¿e to Carrie wywo³a³a po¿ar.Powiedzia³a dok³adnie tak:„Carrie to zrobi³a.Carrie to zrobi³a".Powtórzy³a to dwa razy.P: Czy mówi³a coœ jeszcze?O: Tak.Powiedzia³a: „Po raz ostatni j¹ skrzywdzili".P: Szeryfie, czy jest pan pewien, ¿e nie powiedzia³a: „Po raz ostatni j¹skrzywdziliœmy"?O: Jestem pewien.P: Czy jest pan o tym ca³kowicie przekonany? Na sto procent?O: Có¿.wokó³ nas p³onê³o miasto.Ja.P: Czy ona pi³a?O: Przepraszam?P: Czy ona pi³a? Powiedzia³ pan, ¿e mia³a wypadek.O: Wydaje mi siê, ¿e ju¿ powiedzia³em, ¿e to by³ drob­ny wypadek — po prostuwpad³a w poœlizg.P: l jest pan ca³kowicie pewien, ¿e nie powiedzia³a: „skrzywdziliœmy", tylko„skrzywdzili"?O: Wydaje mi siê, ¿e nie, ale.P: Co nastêpnie zrobi³a panna Snell?O: Wybuchnê³a p³aczem.Uderzy³em j¹ w twarz.P: Dlaczego pan to zrobi³?O: Wydawa³o mi siê, ¿e wpad³a w histeriê.P: l wtedy siê uspokoi³a?O: Tak.Przesta³a p³akaæ i bardzo szybko siê opano­wa³a, jeœli wzi¹æ pod uwagê,¿e jej ch³opiec prawdopo­dobnie zgin¹³.P: Czy przes³ucha³ j¹ pan?O: No, nie w ten sposób, w jaki siê przes³uchuje kry­minalistów, jeœli o topanu chodzi.Poprosi³em j¹, ¿eby powiedzia³a mi wszystko, co jej wiadomo o tymwypad­ku.Powtórzy³a tylko to, co mi powiedzia³a wczeœniej, ale spokojniej.Zapyta³em j¹, gdzie by³a, kiedy siê to wszystko zaczê³o, a ona powiedzia³a, ¿eby³a w domu.P: Czy przes³uchiwa³ j¹ pan dalej?O: Nie.P: Czy jeszcze coœ mówi³a?O: Tak.Prosi³a mnie — b³aga³a — ¿ebym znalaz³ Carrie White.P: Jak pan zareagowa³ na to ¿¹danie?O: Kaza³em jej iœæ do domu.P: Dziêkujemy panu, szeryfie.Vic Mooney zataczaj¹c siê i szczerz¹c zêby wypad³ z ciem­noœci zalegaj¹cejparking kantoru drive-in, nale¿¹cego do Trustu Banków.Szeroki, przera¿aj¹cyuœmiech, uœmiech kota z „Alicji w Krainie Czarów", b³¹dzi³ mu sennie po twarzyjak w lunatycznym transie, ledwie widoczny w s³a­bym blasku ³uny po¿aru.W³osy,poprzednio starannie uli-zane, jak przysta³o mistrzowi ceremonii, stercza³y muteraz na wszystkie strony niczym wronie gniazdo.Na czole mia³ trochê krwi —pami¹tkê po jakimœ zapomnianym upadku podczas szaleñczej ucieczki z wiosennegobalu.Podbite, zapuchniête oko otacza³ purpurowy siniec.Potykaj¹c siê dobrn¹³do samochodu szeryfa Doyle'a, ca³ym ciê¿arem wpad³ na maskê, odbi³ siê od niejjak kula bilardowa i wy­szczerzy³ zêby do pijanego kierowcy, drzemi¹cego natylnym siedzeniu.Potem zagapi³ siê na Doyle'a, który w³aœnie skoñ­czy³rozmawiaæ ze Sue Snell.P³omienie rzuca³y na niego migotliwy poblask,zabarwiaj¹c wszystko kasztanowym ko­lorem zakrzep³ej krwi.Kiedy Doyle siê odwróci³, Vic Mooney rzuci³ siê na niego i chwyci³ go w ramionajak zakochany m³odzieniec obejmuj¹cy w tañcu swoj¹ wybran¹.Przywar³ do niego zca³ej si³y, wyba³uszaj¹c oczy i nadal ob³¹kañczo szczerz¹c zêby.— Vic.— zacz¹³ Doyle.— Odkrêci³a wszystkie krany — powiedzia³ Vic lekko, z uœmiechem.— Odkrêci³awszystkie krany i wypuœci³a wodê, bzz, bzz, bzz.— Nie mo¿na ich wypuœciæ.Och nie.NieNieNie.Carrie odkrêci³a wszystkie krany.Rhonda Simard spalona.O Je-eeeeeeezuuuuuuu.Doyle uderzy³ go w twarz.Stwardnia³a d³oñ dwukrotnie wyl¹dowa³a na policzkuch³opca z suchym klaœniêciem.Krzyk urwa³ siê nagle z zaskakuj¹c¹ szybkoœci¹,ale uœmiech pozosta³, nieprzytomny i przera¿aj¹cy niczym od­leg³e echo z³a.— Co siê sta³o? — zapyta³ szorstko Doyle.— Co siê sta³o w szkole?— Carrie — wymamrota³ Vic.— Carrie siê sta³a w szko­le.Ona.— straci³ w¹teki uœmiechn¹³ siê bezmyœlnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl