[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tomás - zacz¹³em pomimo straszliwej suchoœci w ustach.- Wczoraj w nocy twojasiostra by³a ze mn¹.Przygl¹da³ mi siê nieomal bez mrugniêcia okiem.Prze³kn¹³em œlinê.- Powiedz coœ - wykrztusi³em.- Upad³eœ na g³owê.Przez minutê dobiega³ uliczny szmer.Tomás trzyma³ swoj¹ kawê w stanienietkniêtym.- To z twojej strony powa¿na sprawa?- Widzia³em siê z ni¹ tylko raz.- To ¿adna odpowiedŸ.- A to bardzo wa¿ne dla ciebie?Wzruszy³ ramionami.- Wiesz, co robisz.Przesta³byœ siê z ni¹ widywaæ tylko dlatego, ¿e ja bym ciêo to poprosi³?- Tak - sk³ama³em.- Ale nie proœ mnie o to.Tomás spuœci³ g³owê.- Nie znasz Bei - wyszepta³.Nie odpowiedzia³em.Pozwoliliœmy up³ywaæ minutom, s³owem siê nie odzywaj¹c,patrz¹c na szare postaci przygl¹daj¹ce siê oknu wystawowemu i modl¹c siê, byktóraœ z nich odwa¿y³a siê wejœæ i zdjê³a z nas ten z³y czar milczenia.W koñcuTomás odstawi³ fili¿ankê na kontuar i skierowa³ siê ku drzwiom.- Idziesz ju¿?Przytakn¹³.- Mo¿e byœmy jutro siê spotkali? - zapyta³em.- Moglibyœmy pójœæ do kina, zFerminem, jak kiedyœ.Zatrzyma³ siê przy wejœciu.- Tylko raz ciê o to poproszê.Nie wyrz¹dŸ krzywdy mojej siostrze.Wychodz¹c, wpad³ na Fermina, taszcz¹cego torbê wonnych s³odkoœci prosto zpieca.Fermín obejrza³ siê za nim, by zobaczyæ, jak krêc¹c g³ow¹, znika wmroku.Postawi³ torbê na kontuarze i wyci¹gn¹³ z niej œwie¿utk¹ ensaimadê.Odmówi³em.Nie by³bym w stanie prze³kn¹æ nawet aspiryny.- Przejdzie mu, spokojnie, sam pan zobaczy.Miêdzy przyjació³mi to normalne.- Sam nie wiem - wyszepta³em.24Spotkaliœmy siê w niedzielê o wpó³ do ósmej rano w kawiarni Canaletas, gdzieFermín zaprosi³ mnie na kawê z mlekiem i p¹czki, których œwie¿oœæ nasuwa³araczej skojarzenia z pumeksem.Us³ugiwa³ nam kelner ze znaczkiem Falangi wklapie i z przyczernionym w¹sikiem.Nieustannie nuci³, a gdy zapytaliœmy go oprzyczynê tak wspania³ego humoru, wyjaœni³ nam, ¿e wczoraj zosta³ ojcem.Kiedypogratulowaliœmy mu, natychmiast zacz¹³ czêstowaæ nas cygarami Faria, byœmyzapalili je sobie w ci¹gu dnia za zdrowie jego pierworodnego.Przyrzekliœmy mu,¿e oczywiœcie spe³nimy jego ¿yczenie.Fermín zerka³ nañ k¹tem oka, marszcz¹cbrwi; zacz¹³em podejrzewaæ, ¿e coœ knuje.Podczas œniadania przyst¹pi³ do inauguracji sesji detektywistycznej,prezentuj¹c ogólny zarys zagadki.- Wszystko zaczyna siê od zwyk³ej przyjaŸni pomiêdzy dwoma ch³opcami, JulianemCaraxem i Jorge Alday¹, kolegami z tej samej klasy, tak jak don Tomás i pan.Przez lata wszystko uk³ada siê dobrze.Nieroz³¹czni przyjaciele, a przed nimica³e ¿ycie.Niemniej w pewnym momencie dochodzi do jakiegoœ konfliktu, który têprzyjaŸñ niszczy.Parafrazuj¹c salonowych dramaturgów - konflikt ma postaækobiety, której na imiê Penélope.Bardzo to homeryckie.Pod¹¿asz pan za myœl¹?Jedyne, co mi przysz³o na myœl, to ostatnie s³owa Tomasa Aguilara zesz³egowieczoru, w ksiêgarni: „Nie wyrz¹dŸ krzywdy mojej siostrze”.Poczu³em, ¿ezbiera mi siê na md³oœci.- W roku tysi¹c dziewiêæset dziewiêtnastym Julián Carax wyje¿d¿a do Pary¿aniczym najpospolitszy Odyseusz - kontynuowa³ Fermín.- Z podpisanego przezPenélope listu, którego Julián nigdy nie otrzyma³, wynika, ¿e w tym czasiedziewczyna wiêziona jest, z ma³o jasnych przyczyn, przez w³asn¹ rodzinê w swoimw³asnym domu, a przyjaŸñ Aldayi i Caraxa nale¿y ju¿ do przesz³oœci.Nie doœæ natym, bo Penélope donosi nam, i¿ jej brat Jorge poprzysi¹g³ sobie, ¿e jeœlinapotka swego dawnego przyjaciela Juliana, to go zabije.Mocne s³owa jak nakoniec przyjaŸni.Nie trzeba byæ Pasteurem, by wywnioskowaæ, ¿e konflikt jestbezpoœredni¹ konsekwencj¹ zwi¹zku pomiêdzy Penélope a Caraxem.Zimny pot pokry³ moje czo³o.Czu³em, jak kawa z mlekiem i cztery kêsy, którezdo³a³em jakoœ prze³kn¹æ, staj¹ mi w gardle i cofaj¹ siê.- Niemniej powinniœmy suponowaæ, ¿e Carax nigdy nie dowiedzia³ siê, coprzydarzy³o siê Penélope, bo list nie dochodzi do jego r¹k.On sam niknie wmg³ach Pary¿a, gdzie wieœæ bêdzie ¿ywot ni to pianisty w jakimœ varietes, ni tozapoznanego powieœciopisarza, doznaj¹cego samych literackich klêsk.Te lata wPary¿u to tajemnica.Jedyny œlad po nich to zapomniane i przypuszczalniezagubione dzie³a.Wiemy, ¿e w pewnej chwili postanawia zawrzeæ zwi¹zekma³¿eñski z zagadkow¹ i majêtn¹ dam¹, dwukrotnie od niego starsz¹.Charaktertego ma³¿eñstwa, jeœli wierzyæ œwiadectwom, wydaje siê wskazywaæ raczej naswoisty akt mi³osierdzia lub przyjaŸni ze strony chorej damy ni¿ na romantycznyporyw.Najwidoczniej protektorka, w obawie o przysz³oœæ ekonomiczn¹ swegoprotegowanego, postanawia powierzyæ mu swoj¹ fortunê i po¿egnaæ siê z tymœwiatem cielesn¹ kot³owanin¹ ku jeszcze wiêkszej chwale mecenatu sztuki.Tacyju¿ s¹ pary¿anie.- A mo¿e to by³a prawdziwa mi³oœæ? - próbowa³em zaoponowaæ zduszonym g³osem.- Dobrze siê pan czuje? Coœ pan nadto blady i sp³ywa pan potem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl