[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwójwzi¹³ Kafi, który wystêpowa³ teraz w roli oficjalnego przedstawiciela i mistrzaprotoko³u.Spojrzawszy na woskow¹ pieczêæ, uœmiechn¹³ siê i powiedzia³:- Myœlê, ¿e to sprawa osobista.- Dlaczego? - zainteresowa³ siê Erland.- Widzê tu god³o ksiê¿niczki Skarany.Z tymi s³owy poda³ zwój Erlandowi, który z³ama³ pieczêæ i rozwin¹³ pergamin.Nieskazitelne pismo przeczyta³ powoli, poniewa¿ nigdy jakoœ nie zdo³a³ opanowaæbiegle pisanego dworskiego jêzyka Imperium Kesh.Gdy czyta³, tiamina parsknê³aœmiechem.James odwróci³ siê nagle, pewien, i¿ jego ma³¿onka mimo wolizdradzi³a siê ze swoj¹ umiejêtnoœci¹ czytania myœli, i us³ysza³ s³owa tiaminy:- Erlandzie, gotowa jestem przysi¹c, ¿e siê zarumieni³eœ! Ksi¹¿ê uœmiechn¹³ siêi zwin¹wszy pergamin, wetkn¹³ go sobie za pas.- Nie.to sprawka s³oñca.- Nie potrafi³ jednak ukryæ uœmiechu zak³opotania,który jakoœ nie chcia³ znikn¹æ z jego ust.- Co to takiego? - spyta³ Locklear zzabawn¹ min¹.- Zaproszenie - odpowiedzia³ Erland.- Na co? - nie ustêpowa³ Locklear.- Jesteœmy ju¿ zaproszeni na uroczyst¹kolacjê z imperatorow¹.Erland nadal nie móg³ ukryæ uœmiechu, z którym przypomina³ psa, co dosta³zaproszenie do jatek.- To.na potem.James i Locklear wymienili porozumiewawcze spojrzenia.- Emirze - spyta³Locklear- jak b³êkitnokrwiœci umawiaj¹ siê na schadzki?Kafi wzruszy³ ramionami.- Nie jest to sprawa, która budzi³aby zgorszenie.zreszt¹ ksiê¿niczki krwi s¹tak wysoko urodzone, ¿e mog¹ nieco przesuwaæ granice skromnoœci, jeœlirozumiesz, milordzie, o czym mówiê.- A ksiê¿niczka Sojiana? - spyta³ Locklear.- Zastanawia³em siê - parskn¹³ James - kiedy przejdziesz do sprawy.- Do sprawy? - zdziwi³a siê tiamina.- To.figura retoryczna, kochanie.Locky znany jest na dworze z tego, ¿eusi³uje zaznajomiæ siê z ka¿d¹ urodziw¹ kobiet¹, jaka pojawia siê w zasiêgujego wzroku.- Je¿eli zechcesz, milordzie, pos³aæ liœcik z proœb¹ o spotkanie, przygotuj siêna to, ¿e nie bêdziesz jedynym, który to uczyni.Mówi siê, ¿e ostatnioksiê¿niczka Sojiana spêdza sporo czasu w towarzystwie lorda Raviego, spodziewajsiê wiêc uprzejmej odmowy.Locklear usiad³ wygodniej, usi³uj¹c jakoœ umoœciæ siê na kamiennej ³awie,twardej i niepodatnej, mimo i¿ wy³o¿onej ozdobnymi poduszkami.- Có¿, mimo to jednak spróbujê znaleŸæ jakiœ sposób, by siê z ni¹ spotkaæ.Jeœli zdarzy siê okazja, by z ni¹ pomówiæ.Kafi ponownie wykona³ gest oznaczaj¹cy „Bywa i tak".James spojrza³ na Erlanda,ksi¹¿ê jednak pogr¹¿y³ siê ju¿ w marzeniach.Kafi ukrywa coœ, co dotyczyksiê¿niczki Sojiany.Czy chcesz zbadaæ, co to takiego? spyta³ earl tiaminê.Nie, odpowiedzia³a mu ¿ona.Ale gdy wspomniano jej imiê, odebra³am odeñ pewiensygna³.Jaki? Skrajnego niebezpieczeñstwa.ROZDZIA£ 14 – UK£ADBorric potar³ d³oni¹ szczêkê.- ¯yczy³bym sobie, by ludzie przestali waliæ mnie w pysk, kiedy chc¹ mi coœwyjaœniæ - stêkn¹³ niewyraŸnie.- To za utratê ¿o³du - warkn¹³ Ghuda.- Nie mogê ruszyæ za Janosem Saberem,kiedy mam na karku po³owê imperialnej armii, a nawet gdybym go odnalaz³,w¹tpiê, czy by³by mi zap³aci³.Wszystko to sta³o siê za twoj¹ spraw¹,Wariacie.Borric nie móg³ siê z nim nie zgodziæ, choæ - jako siedz¹cy na kupie mokrejs³omy w opustosza³ej stodole stoj¹cej gdzieœ poœrodku krainy, której wszyscymieszkañcy uparli siê, ¿eby go zabiæ - uwa¿a³, ¿e zas³uguje choæ na odrobinêwspó³czucia.- Ghuda, pos³uchaj, jakoœ ciê sp³acê.Najemnik, który zd¹¿y³ siê ju¿ odwróciæ, by zdj¹æ siod³o z grzbietu jednego zeskradzionych koni, skrzywi³ siê i spojrza³ ku niemu przez ramiê.- Doprawdy`? I jak¿e to, racz powiedzieæ, siê do tego zabierzesz? Zamierzaszpos³aæ lordowi Aber Bukarowi notatkê tej mniej wiêcej treœci: „£askawy panie,zechciej proszê wys³uchaæ t³umaczeñ mojego przyjaciela.Kiedy siê spotkaliœmy,nie wiedzia³, poczciwina, ¿e za moj¹ g³owê wyznaczono nagrodê i ¿e mam byæzabity natychmiast po ujêciu".Dobrze mówiê?Bornic wsta³ i przez, chwilê porusza³ szczêk¹, by siê upewniæ, ¿e nie zosta³az³amana.Bola³a go okropnie i z jednej strony nie bardzo mieœci³a siê w stawie,ale czu³, ¿e jest ca³a.Rozejrza³ siê po wnêtrzu starej stodo³y.Stoj¹cynieopodal budyneczek mieszkalny zosta³ spalony do cna przez bandytów albogwardzistów z jakiegoœ imperialnego powodu - co stworzy³o ksiêciu i jegokompanom mo¿liwoœæ dania koniom wypoczynku.Zgodnie z dobrym kawaleryjskimobyczajem znaleŸli przy siod³ach sakwy z owsem i Borric zaj¹³ siê karmieniemswego rumaka.Suli, przedstawiaj¹cy sob¹ obraz nêdzy i rozpaczy, ostro¿nie i zpojêkiwaniem usiad³ na kupie na po³y przegni³ej s³omy.Nakor tymczasem zd¹¿y³ju¿ rozkulbaczyæ swego wierzchowca i wyciera³ go starannie najczystsz¹, jak¹móg³ znaleŸæ, kêp¹ s³omy.Podczas tej pracy nuci³ sobie pod nosem jak¹œmelodyjkê.I ani na chwilê nie przesta³ siê uœmiechaæ.- Wariacie - warkn¹³ Ghuda - rozstaniemy siê, jak tylko konie trochê odpoczn¹.Jesteœmy kwita.Jakoœ dostanê siê do Farafry i spróbujê dotrzeæ statkiem doDolnego Keshu.Tam Imperium nie k³adzie na wszystkim swej ciê¿kiej ³apy, je¿elirozumiesz, co mam na myœli.Mo¿e jakoœ siê z tego wykaraskam.- Czekaj¿e, Ghuda- wystêka³ Borric.Ros³y najemnik cisn¹³ siod³o na stertê s³omy i spyta³: - Co znowu?Borric wezwa³ go skinieniem d³oni na stronê i rzek³ spokojnie: - S³uchaj,przykro mi, ¿e ciê w to wszystko wpakowa³em, ale jesteœ mi potrzebny.- Jestem ci potrzebny, Wariacie? I po có¿ to? ¯ebyœ tu nie zdech³ samotnie?Piêkne dziêki, ja jednak wolê umrzeæ w ramionach jakiejœ dziwki i dopiero zakilkanaœcie przynajmniej lat.- Chodzi mi o to, ¿e nie dostanê siê do Keshu bez twojej pomocy.- Dlaczego mi to robicie? - Ghuda wzniós³ oczy do nieba.- Spójrz na ch³opaka -rzek³ Borric.- Jest œmiertelnie przera¿ony i tak pot³uczony, ¿e nie mo¿emyœleæ.Mo¿e i mia³ jakichœ przyjació³ w Durbinie, ale na tym siê koñcz¹ jegozalety, a Isalañczyk - jakby to rzec - nie nale¿y do ludzi, na których mo¿napolegaæ.-Borric przy³o¿y³ palec do g³owy i wykona³ nim okrê¿ny ruch.Spojrzawszy na wzmiankowan¹ parê, Ghuda nie móg³ siê nie zgodziæ z przedmówc¹.- No, zgoda.Ale co mnie to mo¿e obchodziæ?Po doœæ d³ugim namyœle, Borric nie znalaz³ przyczyny, dla której Ghuda powinienzacz¹æ siê martwiæ.Po³¹czy³y ich okolicznoœci, ale nie prawdziwa przyjaŸñ.Starszy najemnik dawa³ siê lubiæ, nie by³ jednak tym, kogo Borric nazwa³bydobrym towarzyszem.- Pos³uchaj, mogê sprawiæ, ¿e to ci siê naprawdê op³aci.- Jak bardzo mi siêop³aci?- Pomó¿ mi dostaæ siê do Keshu i spotkaæ siê z ludŸmi, którzy bêd¹ moglirozsup³aæ tê sieæ wokó³ mnie, a zap³acê ci tyle, ¿e do koñca ¿ycia nie bêdzieszmusia³ rozbijaæ siê z karawanami.Ghuda spojrza³ uwa¿nie na ksiêcia nagle zmru¿onymi oczyma.- Nie mówisz tego nawiatr, co?- Dajê ci na to moje s³owo - odpar³ ksi¹¿ê.- A sk¹d zamierzasz wytrzasn¹æ tyle z³ota? - spyta³ Ghuda.Borric ju¿ wczeœniejrozwa¿a³ mo¿liwoœæ opowiedzenia Ghudzie wszystkiego, nie móg³ jednak siê zmusiædo okazania najemnikowi a¿ tak daleko id¹cego zaufania.Pomoc bezimiennemucz³owiekowi, œciganemu za zbrodniê, której nie pope³ni³, to jedno, ale wesprzeæksiêcia, przeciwko któremu sprzysiêgli siê najmo¿niejsi panowie Imperium, tozupe³nie inna sprawa.Borric wiedzia³, ¿e ka¿dy, przed kim odkryje swoj¹to¿samoœæ, bêdzie martwy, jeœli tylko stra¿nicy z³api¹ ich razem - Ghudê jednakperspektywa nagrody mog³aby przekonaæ do spróbowania szczêœcia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl