[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myron wsta³.Widz¹c, ¿e Greg odczo³guje siê niezdarnie, przesadzi³ kanapê, chwyci³ go zanogê i przyci¹gn¹³ do siebie.– Zer¿n¹³eœ moj¹ ¿onê! – krzykn¹³ Greg.– Myœlisz, ¿e nie wiedzia³em? Zer¿n¹³eœmi ¿onê!Jego s³owa przyhamowa³y Myrona, ale go nie powstrzyma³y.Ze ³zami w oczachzada³ nastêpny cios.Z ust Grega pociek³a krew.Gdy ponownie uniós³ piêœæ, zaprzegub chwyci³a go ¿elazna rêka.– Doœæ – powiedzia³ Win.Zdezorientowany, Myron podniós³ wzrok.Twarz wykrzywia³ mu grymas wœciek³oœci.– S³ucham? – spyta³.– On ma doœæ.– Nie myli³eœ siê.Wesson zrobi³ to umyœlnie.Greg wynaj¹³ go.– Wiem.Ale on ma doœæ.– O czym ty mówisz, do diab³a! Na moim miejscu.– Pewnie bym go zabi³ – dokoñczy³ za niego Win.Spojrza³ na nich i w jegooczach mrugnê³a iskra.– Ale nie ty.Myron prze³kn¹³ œlinê.Win skin¹³ g³ow¹ i uwolni³ jego przegub.Myron opuœci³rêkê.Wsta³ z Grega Downinga.Greg usiad³, wypluwaj¹c na d³oñ krew.– Tamtego wieczoru pojecha³em za Emily – rzek³, pokas³uj¹c.– Zobaczy³em was.chcia³em siê zemœciæ, i tyle.Mia³eœ ucierpieæ, ale nie a¿ tak.Myron znów prze³kn¹³ œlinê i g³êboko odetchn¹³.Przyp³yw adrenaliny wkrótcemia³ siê cofn¹æ, lecz na razie nadal w nim buzowa³.– Ukrywa³eœ siê tu od pocz¹tku? – spyta³.Greg dotkn¹³ twarzy, skrzywi³ siê,skin¹³ g³ow¹.– Ba³em siê pos¹dzenia, ¿e zabi³em tê kobietê – wyjaœni³.– A do tego na karkumam gangsterów, walczê w s¹dzie o opiekê nad dzieæmi, a moja przyjació³ka jestw ci¹¿y.– Podniós³ wzrok.– Potrzebowa³em czasu.– Kochasz Audrey?– To ty wiesz? – zdziwi³ siê Greg.– Tak.Bardzo j¹ kocham.– W takim razie zadzwoñ do niej.Jest w wiêzieniu.– Co?Myron nie rozwin¹³ tematu.Liczy³, ¿e rzucaj¹c wrogowi tê wieœæ w twarz,poczuje przewrotn¹ przyjemnoœæ, ale nie poczu³.Przypomnia³o mu to tylko, ¿esam nie jest bez winy.Odwróci³ siê i odszed³.Clipa znalaz³ w tej samej lo¿y dla VIP-ów, w której spotkali siê na pocz¹tku.Starzec siedzia³ plecami do niego i patrzy³ na pusty parkiet.Nie poruszy³ siêna jego chrz¹kniêcie.– Wiedzia³ pan ca³y czas – rzek³ Myron.Clip nie odpowiedzia³.– Tamtej nocy poszed³ pan do mieszkania Liz Gorman.Odegra³a panu taœmê,prawda?Clip splót³ d³onie na karku i skin¹³ g³ow¹.– Dlatego mnie pan wynaj¹³.Wcale nie przez przypadek.Chcia³ pan, ¿ebym pozna³prawdê.– Nie znalaz³em innego sposobu.– Clip wreszcie obróci³ siê ku niemu.Spojrzenie mia³ zagubione i mgliste, twarz blad¹ jak œciana.– Wiedz, ¿e nieudawa³em.Nie udawa³em wzruszenia na konferencji prasowej.– Opuœci³ g³owê,pozbiera³ siê, znów j¹ uniós³.– Po twojej kontuzji straciliœmy kontakt.Tysi¹crazy chcia³em do ciebie zadzwoniæ, wiedzia³em jednak, co czujesz.Chcia³eœtrzymaæ siê z daleka od koszykówki.Ale kontuzja zostaje z wielkimi zawodnikamina zawsze, Myron.By³em pewien, ¿e siê od niej nie uwolnisz.Myron otworzy³ usta, lecz s³owa uwiêz³y mu w gardle.Czu³ siê obna¿ony, jakbydotkniêto jego najczulszego nerwu.Clip podszed³ bli¿ej.– Uzna³em, ¿e dziêki temu dowiesz siê prawdy.Mia³em te¿ nadziejê, ¿eprze¿yjesz swoiste katharsis.Nie pe³ne.Jak powiedzia³em, kontuzje na zawszezostaj¹ z wielkimi.Przez kilka chwil wpatrywali siê w siebie.– Poleci³ pan Walshowi, ¿eby mnie wpuœci³ do gry – rzek³ Myron.– Tak.– Wiedzia³ pan, ¿e nie sprostam.Clip wolno skin¹³ g³ow¹.Do oczu Myrona znowu nap³ynê³y ³zy.Zamruga³, ¿eby je powstrzymaæ.Clip zacisn¹³ szczêki.Twarz mu lekko drga³a, lecz nie da³ siê ponieœæwzruszeniu.– Chcia³em ci pomóc – rzek³ – ale nie wynaj¹³em ciê z czystego altruizmu.Wiedzia³em, na przyk³ad, ¿e zawsze grasz zespo³owo.¯e czerpiesz przyjemnoœæ znale¿enia do dru¿yny.– No i?– Bardzo chcia³em, ¿ebyœ poczu³ siê jak cz³onek zespo³u.Prawdziwy cz³onek.Wtakim stopniu, ¿ebyœ nas nie skrzywdzi³.Myron zrozumia³.– Uzna³ pan, ¿e je¿eli zwi¹¿ê siê z kolegami z dru¿yny i poznam prawdê, to jejnie ujawniê.– Taki ju¿ masz charakter, Myron.– Niestety, prawda i tak wyjdzie na jaw.To nieuniknione.– Wiem.– Mo¿e pan utraciæ zespó³.Clip uœmiechn¹³ siê, wzruszy³ ramionami.– S¹ gorsze rzeczy – odpar³.– Przecie¿ wiesz, ¿e s¹ gorsze rzeczy ni¿ to, ¿ewiêcej nie zagrasz w koszykówkê.– Zawsze o tym wiedzia³em.Ale mo¿e potrzebowa³em przypomnienia – odpar³ Myron.Rozdzia³ 42Siedzia³ z Jessic¹ w jej mansardzie.Obejmowa³a rêkami kolana i ze zbola³ymwzrokiem kiwa³a siê w przód i w ty³.– By³a moj¹ przyjació³k¹ – powiedzia³a.– Wiem.– Zastanawiam siê.– Nad czym?– Co bym zrobi³a w takiej sytuacji.¯eby ciê ochroniæ.– Nie zabi³abyœ.– Nie.Chyba nie.Myron przygl¹da³ siê jej.By³a bliska ³ez.– Czegoœ siê o nas z tego dowiedzia³em – rzek³.Zaczeka³a, a¿ rozwinie temat.– Win i Esperanza nie chcieli, ¿ebym znowu gra³.Ale nie starali siê mniepowstrzymaæ.Ba³em siê, ¿e byæ mo¿e nie rozumiesz mnie tak dobrze jak oni.Lecznie o to chodzi³o.Nie potrafili dostrzec tego co ty.Bacznie mu siê przyjrza³a.Puœci³a kolana, postawi³a nogi na pod³odze.– Nigdy dot¹d o tym nie mówiliœmy – powiedzia³a.Skin¹³ g³ow¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl