[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Flair uœmiechn¹³ siê do mnie.- To proszê zadawaæ œwiadkowi pytania dotycz¹ce tej rzekomej napaœci.Niech pannie ka¿e mu opisywaæ wszystkich przypadków ³amania prawa, jakie widzia³.- PrzejdŸmy do dalszych pytañ, panie Copeland - powiedzia³ sêdzia.Cholerny Flair.- Czy poprosi³ pan pannê Johnson o jej numer telefonu?- Tak.- Dlaczego?- Pomyœla³em, ¿e mo¿e do niej zadzwoniê.- Spodoba³a siê panu?- By³a poci¹gaj¹ca, owszem.- Ze wzglêdu na te siedem, mo¿e osiem punktów? - Machn¹³em rêk¹, zanim Pubinzd¹¿y³ wstaæ.- Wycofujê pytanie.Czy nadesz³a taka chwila, ¿e zadzwoni³ pan dopanny Johnson?- Tak.- Mo¿e pan nam powiedzieæ kiedy i w miarê mo¿liwoœci, o czym by³a ta rozmowa?- Zadzwoni³em dziesiêæ dni póŸniej i zapyta³em, czy chce przyjœæ na przyjêcie wakademiku.- Chcia³ pan, ¿eby znów wykona³a taniec egzotyczny?- Nie - odpar³ Flynn.Zobaczy³em, ¿e prze³kn¹³ œlinê i zwilgotnia³y mu oczy.-Zaprosi³em j¹ jako goœcia.Pozwoli³em, by wszyscy to przetrawili.Spojrza³em na Jerry'ego Flynna.Pozwoli³em popatrzeæ na niego sêdziom.By³o coœ w jego twarzy.Czy¿by naprawdêspodoba³a mu siê Chamique Johnson? Pozwoli³em tej chwili trwaæ, poniewa¿ by³emzmieszany.Myœla³em, ¿e Jerry Flynn bra³ udzia³ w spisku, ¿e zadzwoni³ doChamique i j¹ wystawi³.Teraz próbowa³em pozbieraæ myœli.- Panie Copeland - ponagli³ mnie sêdzia.- Czy panna Johnson przyjê³a pañskie zaproszenie?- Tak.- Mówi¹c, ¿e zaprosi³ j¹ pan jako.- Nakreœli³em w powietrzu cudzys³Ã³w -.„goœcia", mia³ pan na myœli randkê?- Tak.Zadaj¹c mu pytania, odtworzy³em ich spotkanie i doszed³em do ponczu.- Czy powiedzia³ jej pan, ¿e jest on zaprawiony alkoholem? - Zapyta³em.- Tak.To by³o k³amstwo.I brzmia³o jak k³amstwo, ale chcia³em podkreœliæ œmiesznoœætego twierdzenia.- Proszê odtworzyæ przebieg tej rozmowy.- Nie rozumiem pytania.- Czy spyta³ pan pannê Johnson, czy chce siê czegoœ napiæ?- Tak.- A ona powiedzia³a, ¿e tak?- Tak.- I co pan wtedy powiedzia³?- Spyta³em, czy napije siê ponczu.- Co ona odpowiedzia³a?- Odpowiedzia³a, ¿e tak.- I co wtedy?Poruszy³ siê na krzeœle.- Powiedzia³em, ¿e jest z alkoholem.Unios³em brew.- Tak po prostu?- Sprzeciw! - Pubin wsta³.- Jak to po prostu? Powiedzia³, ¿e jest z alkoholem.Odpowiedzia³ na zadane pytanie.Mia³ racjê.Niech przysiêgli zostan¹ pod wra¿eniem ewidentnego k³amstwa.Da³emznak sêdziemu, ¿e uznajê sprzeciw.Zacz¹³em wypytywaæ Flynna o krytycznywieczór.Trzyma³ siê swojej wersji, twierdz¹c, ¿e Chamique siê upi³a i zaczê³aflirtowaæ z Edwardem Jenrette'em.- Jak pan na to zareagowa³?Wzruszy³ ramionami.- Edward jest seniorem, a ja pierwszoroczniakiem.Tak bywa.- Zatem pomyœla³ pan, ¿e panna Chamique by³a pod jego wra¿eniem, poniewa¿ panJenrette jest starszy?Pubin znów postanowi³ nie zg³aszaæ sprzeciwu.- Nie wiem - odpar³ Flynn.- Mo¿e.- Och, przy okazji, czy by³ pan kiedyœ w pokoju pana Marantza i panaJenrette'a?- Pewnie.- Ile razy?- Nie wiem.Wiele.- Naprawdê? Przecie¿ jest pan pierwszoroczniakiem.- Mimo to s¹ moimi przyjació³mi.Zrobi³em sceptyczn¹ minê.- By³ pan tam wiêcej ni¿ raz?- Tak.- Wiêcej ni¿ dziesiêæ razy?- Tak.Zrobi³em jeszcze bardziej sceptyczn¹ minê.- W porz¹dku, wiêc niech mi pan powie: jaki stereofoniczny lub inny zestawaudio maj¹ w swoim pokoju?Flynn odpowiedzia³ bez wahania:- Maj¹ kolumienki Bose do iPoda.Ju¿ to wiedzia³em.Przeszukaliœmy ich pokój.Mieliœmy zdjêcia.- A telewizor w ich pokoju? Jaki jest du¿y?Uœmiechn¹³ siê, jakby dostrzeg³ zastawion¹ przeze mnie pu³apkê.- Nie maj¹ ¿adnego.- Nie maj¹ telewizora?- Nie.- Dobrze, wróæmy do krytycznej nocy.Flynn snu³ dalej swoj¹ bajeczkê.Zacz¹³ bawiæ siê z innymi przyjació³mi.Zobaczy³, jak Chamique idzie po schodach na górê, trzymaj¹c siê za rêce zJenrette'em.Oczywiœcie nie wiedzia³, co by³o potem.Nieco póŸniej znów spotka³siê z Chamique i odprowadzi³ j¹ na przystanek autobusowy.- Czy wygl¹da³a na zdenerwowan¹? - Zapyta³em.Flynn odpar³, ¿e nie, wprost przeciwnie.Chamique by³a „uœmiechniêta",„szczêœliwa" i „radosna jak poranek".Przesadzi³, opisuj¹c j¹ jak istn¹Pollyannê.- Zatem jeœli Chamique Johnson mówi, ¿e posz³a z panem do beczki piwa, a potemna górê i zosta³a napadniêta na korytarzu, to wszystko k³amstwo?Flynn by³ na tyle sprytny, ¿e nie da³ siê z³apaæ.- Mówiê, co widzia³em.- Zna pan kogoœ o imieniu Cal lub Jim?Zastanowi³ siê.- Znam kilku facetów o imieniu Jim.Nie s¹dzê, ¿ebym zna³ jakiegoœ Cala.- Czy wiadomo panu, ¿e panna Johnson twierdzi, i¿ mê¿czyŸni, którzy j¹zgwa³cili, nazywali siê.- Nie chcia³em, ¿eby Flair znów zacz¹³ swojesemantyczne gierki, ale przewróci³em oczami, mówi¹c „nazywali siê".-.Cal iJim?Zastanowi³ siê, jak do tego podejœæ.Postanowi³ powiedzieæ prawdê.- S³ysza³em o tym.- Czy w przyjêciu bra³ udzia³ ktoœ o imieniu Cal lub Jim?- Nic mi o tym nie wiadomo.- Rozumiem.A czy zna pan jakiœ powód, dla którego pan Jenrette i pan Marantzmieliby siê tak do siebie zwracaæ?- Nie.- Czy s³ysza³ pan kiedyœ te dwa imiona wymienione razem? Czy s³ysza³ pan jeprzed tym rzekomym gwa³tem?- Nie przypominam sobie.- Zatem nie mo¿e pan wyjaœniæ nam, dlaczego panna Johnson zezna³a, i¿ jejnapastnicy nazywali siê Cal i Jim?Pubin zg³osi³ sprzeciw.- Sk¹d mia³by wiedzieæ, dlaczego ta wykolejona narkomanka k³ama³a?Nie odrywa³em oczu od œwiadka.- Nic nie przychodzi panu do g³owy, panie Flynn?- Nic - odpar³ stanowczo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Coben, Harlan Kein Friede den Toten
- Coben, Harlan Ein verhaengnisvolles Versprech
- Harlan Coben Jeden falszywy ruch
- Coben, Harlan Kein boeser Traum
- Harlan Coben Wszyscy mamy tajemnice
- Coben, Harlan Keine zweite Chance
- Harlan Coben Kilka sekund od smierci
- Harlan Coben Klinika smierci
- Coben, Harlan Play Dead
- Jrr Tolkien Wyprawa (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- juli.keep.pl