[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Cieszę się, że żyjesz – zawołał.– Wszystko idzie tak, jak ci mówiłem, chociaż będę musiał chyba trochę głębiej naciąć linę.Kapsuła nie odpowiedziała.Już więcej się nie odezwała, mimo że Tibor stukał zaciekle po drugim holu – i trzecim.Ale wtedy już stracił wszelką nadzieję, musieli bowiem na dwie godziny przerwać akcję, żeby przeczekać szkwał, a czas upłynął, na długo zanim Tibor po raz ostatni zszedł pod wodę.Był niepocieszony, bo zamierzał powiedzieć parę słów na pożegnanie.I tak wykrzyczał, co miał do powiedzenia, wiedząc, że niepotrzebnie zdziera sobie gardło.Wczesnym popołudniem Arafura podpłynęła na najbliższą możliwą odległość do brzegu.Miała pod sobą tylko kilka stóp wody, a odpływ jeszcze trwał.Kapsuła osiadła na mieliźnie, wyłaniając się na powierzchnię spośród fal.Nie dało się już ruszyć jej ani na piędź; utknęła na dobre i dopiero przypływ mógł ją uwolnić.Nick okiem eksperta ocenił sytuację.– Dziś mamy odpływ na sześć stóp – powiedział.– Przy najniższym stanie wody wrak będzie zanurzony tylko na dwie stopy w tym miejscu.Dostaniemy się do niego łodziami.Czekali nie opodal mielizny, aż opadnie słońce i woda.Radio bez przerwy nadawało komunikaty z poszukiwań, które odbywały się już coraz bliżej, ale jeszcze w bezpiecznej odległości.Pod wieczór prawie cała kapsuła wynurzyła się ponad lustro wody; załoga podpłynęła do niej łodzią z wyraźną niechęcią, którą podzielał, wbrew własnej woli, również Tibor.– Z boku są drzwi – krzyknął nagle Nick.– O rany! Czy tam może ktoś być?– Czemu nie? – odrzekł Tibor usiłując, niezbyt skutecznie, zachować spokój.Nick spojrzał na niego podejrzliwie.Jego nurek zachowywał się dziwnie przez cały dzień, ale nie miał zamiaru pytać się, co go gryzie.W tej części świata człowiek szybko się uczył pilnować własnego nosa.Łódź, kołysząc się lekko na niewielkiej fali, podpłynęła burtą do kapsuły.Nick wychylił się, chwycił za kikut jednej z połamanych anten i z kocią zwinnością wspiął się po zaokrąglonej metalowej ścianie.Tibor nie ruszył się z miejsca, tylko w osłupieniu patrzył, jak Nick bada zamknięcie włazu.– Jeżeli zamek się nie zablokował, musi być jakiś sposób otwarcia tych drzwi od zewnątrz – mruczał Grek.– Jak trzeba specjalnych narzędzi, to jesteśmy załatwieni.Jego obawy okazały się bezpodstawne.Słowo „Otwarte” wyryte było w dziesięciu językach wokół ukrytej we wgłębieniu dźwigni i kilka sekund wystarczyło, aby wydedukować, jak działa system.Gdy powietrze z sykiem wydostało się na zewnątrz, Nick skrzywił się i nagle zbladł.Spojrzał na Tibora, jakby szukając wsparcia, ale Tibor unikał jego wzroku.Z ociąganiem Nick wsunął się do kapsuły.Długo nie wychodził.Zrazu dochodziły ze środka stłumione stuki i uderzenia, po czym usłyszeli wiązankę dwujęzycznych bluźnierstw.I nagle zapadła głucha, trwająca całą wieczność cisza.Kiedy wreszcie w drzwiach ukazała się głowa Nicka, jego czerstwa, smagła od wiatru twarz była szara i zlana łzami.Na ten niewiarygodny widok Tibora nagle opanowało złowieszcze przeczucie.Wiedział, że stało się coś potwornego, ale jego zdrętwiały umysł nie potrafił jeszcze odgadnąć prawdy.Prawda ukazała się jego oczom, gdy Nick zbliżył się niosąc na rękach nieruchomą postać, nie większą od dużych rozmiarów lalki.Gdy Blanco przejmował ciężar od szypra, Tibor skulił się przy rufie.Na widok zastygłej, woskowej twarzy poczuł, jak lodowate szpony zaciskają mu się nie tylko na sercu, ale i w lędźwiach.W jednej chwili nienawiść i żądza umarły w nim na zawsze, gdy poznał cenę odwetu.Nieżywa astronautka wyglądała chyba piękniej po śmierci niż za życia; mimo filigranowej budowy, musiała być bardzo wytrzymała i świetnie wyszkolona, by zakwalifikować się do tej misji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl