[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez większych trudności udało im się uniknąć ponownego rozdzielenia.Po jakichś piętnastu sekundach nurt wody całkiem osłabł.Znajdowali się w pomieszczeniu, które sprawiało wrażenie wielkiego pokoju.Woda spływała wpadając do niewidzialnego otworu na drugim końcu pomieszczenia.Wreszcie zniknęła.Oboje, wstrząśnięci i wyczerpani, zaczęli się podnosić.Carol z trudem stanęła na nogi.Troy pomógł jej a potem wskazał na regulator.Z największą ostrożnością wyciągnął ustnik i wypróbował atmosferę otoczenia.Jeden oddech, potem następny.O ile mógł stwierdzić, oddychał zwykłym powietrzem.Wzruszył ramionami i w przypływie odwagi zdjął także i maskę.- Heej - krzyknął bojaźliwie - jest tu kto? Macie gości.Carol powoli ściągnęła maskę i regulator.Sprawiała wrażenie oszołomionej.Oboje rozglądali się.Nad nimi, na wysokości około dziesięciu stóp znajdował się sufit.Całe pomieszczenie było z grubsza takie duże jak obszerny salon w ładnym podmiejskim domu.Ściany jednak miało zupełnie niezwykłe.Nie były to równe powierzchnie, które w miejscu styku tworzyłyby kąty proste, lecz duże krzywizny, jedne wklęsłe, drugie wypukłe, na przemian czerwone i niebieskie.Carol nie namyślając się ruszyła wokół pomieszczenia i zaczęła robić zdjęcia.Szła oczywiście powoli, bo krępował ją niewygodny strój do nurkowania.- Oj, chwileczkę, panno Dawson - powiedział Troy z niepewnym uśmiechem.Ściągnął płetwy i podążył za nią.- Zanim zrobisz jeszcze trochę zdjęć, może zechcesz wytłumaczyć swemu niedoświadczonemu czarnemu koledze, gdzie my do kurwy jesteśmy? To znaczy, ostatnie co pamiętam, to to że zeszliśmy pod łódź, żeby poszukać dziury.Chyba ją znalazłem, ale muszę powiedzieć, że to trochę peszy być w gościnie u nie wiadomo kogo.Zechciałabyś zapomnieć na chwilę o dziennikarstwie i powiedzieć mi, dlaczego jesteś taka opanowana?Carol znajdowała się przed jedną z wklęsłych niebieskich płyt ściany.Na wysokości jej oczu widniały w płycie dwa lub trzy wgłębienia ułożone w koła czy raczej w elipsy.Jak myślisz, co to jest? - zastanawiała się głośno.Głos miała przytłumiony, jakby dobiegał z oddali.- Carol!Troy prawie krzyczał.- Przestań.Natychmiast przetan.Nie możemy sobie - tutaj rozkosznie spacerować, jakbyśmy zwiedzali jakiś wzorcowy dom.Musimy się naradzić.Gdzie my jesteśmy? Jak się stąd wydostaniemy? Zapewniam cię, że z dna oceanu jest do brzegu trochę więcej niż dwie godziny! Chwycił ją za ramiona i potrząsnął.Powoli przytomniała.Rozejrzała się powoli po całym pomieszczeniu, a potem spojrzała na Troya.- Jezu - powiedziała.- Cholera.- Spostrzegł, że lekko drży i chciał ją objąć.Dała mu znak, by ją zostawił.- Nic mi nie jest.Prawie nic.- Carol wzięła parę głębokich oddechów, a potem uśmiechnęła się: - Tak czy inaczej na pewno mam tu niesamowity materiał.Znowu rozejrzała się po pomieszczeniu.- Troy - powiedziała marszcząc brew - jak się tutaj dostaliśmy? Nie widzę drzwi, wyjścia, nic.- Dobre pytanie - skomentował Troy.- Bardzo dobre pytanie, na które chciałbym znać odpowiedź.Myślę, że te wariackie kolorowe ściany obracają się.Wydaje mi się, że gdy byłem pod wodą, widziałem, że ściany kręciły się.Jedyne, co możemy zrobić, to odepchnąć je i znaleźć wyjście.- Usiłował wcisnąć ręce w szczelinę, w miejscu połączenia czerwonych i niebieskich części ściany.Nie udało mu się.Carol zostawiła Troya i zaczęła chodzić po pomieszczeniu.Przystanęła i szybko zdjęła niewygodny strój do nurkowania.Została w samym kostiumie kąpielowym.Wydawało się, że zamierza zbadać i sfotografować każdą z płyt.Troy zdjął butlę z gazem i kombinezon.Z brzękiem rzucił je na jasną metalową podłogę.Przez chwilę obserwował Carol.- Carol, Carol! - krzyknął i na jego twarzy pojawił się szeroki, wymuszony uśmiech.- Czy zechciałabyś mi powiedzieć, co my właściwie robimy? To znaczy, mimo wszystko, aniołku, może mógłbym ci pomóc?- Szukam czegoś, co mówi ”zjedz mnie” albo ”wypij mnie” - odpowiedziała z nerwowym uśmiechem.- No jasne - mruknął Troy - tego należało się spodziewać.- Pamiętasz Alicję w Krainie Czarowi - zapytała Carol spod przeciwległej ściany pokoju.Trafiła na długą wąską wypukłość, która przypominała uchwyt.Wystawała z jednej z czerwonych płyt.Kiwnęła na niego ręką.Podszedł, oboje usiłowali przekręcić uchwyt.Bezskutecznie.Porażka zniechęciła Carol.Troyowi wydało się, że dostrzegł u niej pierwsze oznaki paniki, gdy zobaczył, jak zapamiętale błądzi oczami przeszukując pomieszczenie.Podniósł się i niczym żołnierz stanął na baczność.Do synka swego mów surowo i bij go, jeśli kicha:Chce tylko dręczyć, daję slowo, Więc niech nie budzi licha - Zrób awanturę maluchowi.Stłucz go, gdy zacznie prychać.Bo on to wszystko na złość robi.I wie, jak się naprzykrzać.Głęboki mars na twarzy Carol świadczył, że wydawało jej się, iż Troy na chwilę postradał rozum.- To była chyba Królowa Kier - roześmiał się Troy.- Dokładnie nie jestem pewien.Ale nauczyłem się tego do przedstawienia, gdy byłem w piątej klasie.Carol odprężyła się i mimo strachu także roześmiała.Podeszła i pocałowała Troya w policzek.- Ostrożnie, tylko ostrożnie - powiedział mrugając oczami.- Czarni łatwo się podniecają.Carol wsunęła rękę pod ramię Troya, gdy przestali - krążąc po pokoju - badać ściany w poszukiwaniu jakiegoś śladu prowadzącego do wyjścia.Żart Troya sprawił, że Carol poczuła się swobodniej.- Gdy byłam w ósmej klasie, mój czarny nauczyciel powiedział, że Alicja to rasistowska powieść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl