[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Arto zatrzyma³ siê przy samej turbinie.Wilan na w³asnej skórze pozna³ jakiejsi³y w rêkach wymaga³o stawienie oporu podmuchowi ci¹gn¹cemu go w objêcia³opatek.Odwróci³ siê, obserwuj¹c chwilê jak rodzice trzymaj¹ siê z dzieæmi zarêce.Nie by³ pewien kto komu pomaga³.Rzuci³ cia³em do przodu, chwytaj¹c siêostatniej widocznej klamry, tu¿ przy wirniku.Gdy siê podci¹gn¹³, Arto wskaza³na klapê w œcianie.Nie próbowa³ przekrzykiwaæ turbiny, po prostu kopn¹³ w ni¹i zeskoczy³ na dó³.Wilan skin¹³ na Ene, po czym ruszy³ w jego œlady.By³ pierwszym doros³ym zgrupy, który znalaz³ siê na dole.Spojrza³ na syna – Arto podszed³ do garbujednego z tuneli, d³oni¹ sprawdzaj¹c jego temperaturê.Podszed³ i zrobi³podobnie.Kana³ by³ ch³odny.Zaraz za nim na dó³ zeskoczy³a Ene, za ni¹ Susumi z mê¿em i dzieæmi.– Niech mnie przestrzeñ, kap… Arto! – zawo³a³ cicho Lien.– Tu znika³eœ, przezca³y ten czas!Arto wzruszy³ ramionami i spojrza³ na ojca.Teraz wszystko zale¿a³o od tego czyi jak dobrze kolonista wykona³ swoj¹ robotê.Uk³ady kontroli musia³y zostaæca³kowicie zniszczone.Jeœli zosta³y tylko uszkodzone, system móg³ puœciæimpuls mimo otwartego kana³u, lub wszcz¹æ alarm.Wtedy Kosa bêdzie na nichczekaæ, w doku.– Ostatnia rura – Arto wskaza³ na garb pod przeciwleg³¹ œcian¹.Wilan wydoby³ swój pas z narzêdziami, zapi¹³ go, upewni³ siê, ¿e zatrzaskitrzymaj¹ i przeczo³ga³ siê do celu.Natychmiast zabra³ siê za odczepianiep³yty.Czynnoœæ zabra³a mu ledwie chwilê.Odsun¹³ p³ytê i zajrza³ do œrodka,oœwietlaj¹c jej srebrzyste wnêtrze.Arto doczo³ga³ siê do niego.– Mamy wiaæ têdy? – spyta³ jakiœ doros³y.– Kana³em?Spojrza³ w ich stronê, unikaj¹c b³yskaj¹cych we wszystkie strony œwiate³ lamp.Niewielka rozdzielnia ca³a by³a zat³oczona.Dwie osoby wisia³y na drabince,blokuj¹c klapê w oczekiwaniu na zwolnienie miejsca.Pomaga³o im w tym kilkuspogl¹daj¹cych w dó³ doros³ych.Ci¹g powietrza rozwiewa³ ich przykurzone w³osy.Wokó³ rozlega³ siê cichy gwar nerwowych rozmowy.Czy na pewno dobrze robi³? Towarzyszy³o mu oko³o setki ludzi, w tym dzieci.Losich wszystkich zale¿a³ od jego decyzji i umiejêtnoœci Arto.Gdyby chocia¿otrzyma³ jakikolwiek znak od kolonisty, gdyby wiedzia³ co posz³o nie tak, a couda³o siê osi¹gn¹æ… Mia³ tylko dwa wyjœcia – kazaæ im zawróciæ, licz¹c, ¿e Kosanie wy³apie ich wszystkich, lub ci¹gn¹æ to dalej, z pewnoœci¹, jakiej powolizaczyna³o mu brakowaæ.Wyciek³a gdzieœ po drodze i teraz gania³a z wiatrem,zamkniêta w uk³adzie wentylacji.Odetchn¹³ g³êboko, jakby liczy³, ¿e czêœæ zniej b³¹ka siê w pobli¿u i zdo³a j¹ wci¹gn¹æ do p³uc.Byli tu, ryzykowali¿yciem, swoim i swojej rodziny.Jakim prawem móg³ kazaæ im wracaæ?– Taki jest plan – odpowiedzia³.– Arto, opowiedz jak to ma wygl¹daæ.– W œrodku nie ma sztucznego ci¹¿enia – ch³opiec, le¿¹c na garbie œrodkowegokana³u, odwróci³ siê do doros³ych.– Musicie p³yn¹æ wzd³u¿ niego.Odpychajciesiê rêkoma od œcian, najlepiej powoli, by nie wpadaæ na siebie.Najlepiejzachowaæ odstêp miêdzy…– Prowadzi nas dzieciak? – zawo³a³ ktoœ.– Co jest, Wil? Holujesz nas…– Zamknij siê! – odpowiedzia³ szorstko.– Chcesz prowadziæ? A mo¿e zawróciæ?Wolna œluza.Wskaza³ na klapê pe³n¹ obserwuj¹cych go g³Ã³w.Odpowiedzia³a mu cisza.– Wszyscy jesteœmy zdenerwowani – zreflektowa³ siê.– Po prostu róbcie, comówi.Zbierzemy siê po drugiej stronie.Przy wyjœciu ustawiê lampê.Zgaœcieswoje i szukajcie jej œwiat³a.Poda³ klucz Arto.– Nie s³uchaj ich.IdŸ przodem – powiedzia³ cicho.– Ja ledwie montujê cewki,nie p³ywam w tunelach – ustawi³ na kluczu system wspó³rzêdnychbezw³adnoœciowych.– Tu masz sztuczny horyzont.Wska¿e ci sta³¹ p³aszczyznê,niewa¿ne czy tu, czy wewn¹trz kana³u.Spróbowa³ siê uœmiechn¹æ.Rezultat by³ mizerny.Arto kiwn¹³ g³ow¹.To by³a jegotrasa i jego ucieczka.Wzi¹³ klucz i wszed³ do kana³u, g³ow¹ do przodu.Robi³to z bólem serca, lecz stawia³ obowi¹zek nad przyjaŸñ.Naprawdê nie znamw³asnego syna, pomyœla³.Wyj¹³ drugi klucz.– Ktoœ poza mn¹ potrafi to obs³ugiwaæ? – spojrza³ po obecnych.G³owy z otworu przekaza³y pytanie pozosta³ym w szybie uciekinierom.Wrozdzielni podnios³o siê kilka r¹k.– Jest tu kilku, co wiedz¹ jak sobie z tym radziæ – rzuci³ ktoœ z góry.– Dobrze.Ostatni wchodz¹cy zamknie p³ytê.Dzieci id¹ przodem…– Nie! – Arto wyskoczy³ z tunelu jak poparzony.– Nie mo¿esz! Tato, proszê…– Musimy zamkn¹æ – odpowiedzia³, naj³agodniej jak potrafi³.– Inaczej Kosadowie siê jak dostaliœmy siê do doków.Ta droga mo¿e siê przydaæ innym, wprzysz³oœci…– Mam gdzieœ innych! – z g³osu i postawy ch³opca bi³a wœciek³oœæ.– Iwen zna toprzejœcie, wie jak tu trafiæ.Mo¿e zd¹¿¹…Wilan nie odpowiedzia³.Jeœli mia³ racjê… Wielu mog³o siê spóŸniæ.Leczkolonista nalega³, by zamknêli za sob¹ wszystkie œluzy.Jak d³ugo kana³pozostanie zamkniêty, mówi³, Kosa mo¿e uznaæ jego dzia³ania za sabota¿Podziemia.Z drugiej strony, coœ musia³o pójœæ nie tak…– Ch³opak ma racjê, szefie – zauwa¿y³ ktoœ z jego by³ej za³ogi.– Jeœli innimaj¹ szansê do nas do³¹czyæ… Powinniœmy zrobiæ jak mówi i do czarnej dziury zca³¹ reszt¹!– Nie masz trzeciego klucza? – spyta³ Arto.– Iwen zna moj¹ skrytkê, móg³byotworzyæ…– Zostawiê im klucz – odpowiedzia³.– Jeœli siê zjawi¹, sami zamkn¹ otwór, ajeœli nie… to nie bêdzie mia³o znaczenia.IdŸ ju¿.Czekaj na mnie przy wyjœciu,poka¿esz mi gdzie otwieraæ.Od³o¿y³ narzêdzie w widoczne miejsce.Nie oszukiwa³ siê.Nie myœla³ o Lerszeniei Iwenie, lecz o tym, ¿e jeœli kolonista zawiód³, ten otwór mo¿e ocaliæ ichprzed impulsem plazmy.Choæ, jeœli tak siê sta³o, mo¿e lepiej by³oby zostaæ wœrodku…Arto na dobre znikn¹³ w otworze.Wilan wsun¹³ siê za nim i poda³ rêkê ¿onie.Kolejna osoba zesz³a na ich miejsce do rozdzielni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl