[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hooja buduje tam flotę, mającą przenieść jego wojowników do ujścia wielkiej rzeki, którą odkrył, wracając z Phutry.Młodzieniec przerwał i wskazał na północny-wschód.— Ta rzeka jest szeroka, gładka i niemal do samego Sari toczy swe wody bardzo powoli — dodał.Puściłem go natychmiast po stwierdzeniu, że on również jest wrogiem Hooji.Podczas gdy opowiadał swą historie, tłoczyliśmy się obaj w kryjówce za głazem.— Gdzie teraz znajduje się Dian Piękna? — spytałem.— Wróciła do jaskini, w której była wieziona — odpowiedział — i tam na mnie czeka.— Nie obawiacie się, że Hooja przyjdzie tam podczas twojej nieobecności?— Hooja jest na Wyspie Drzew.— Czy mógłbyś mi opisać drogę do tej jaskini, abym tam trafił?Odpowiedział, że mógłby i w dziwny, jednak zrozumiały sposób, którego przy takich okazjach używają Pellucidarczycy, dokładnie wyjaśnił mi jak mogę trafić do jaskini, w której był wieziony, a z niej przez dziurę w ścianie, do Dian.Uważałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeżeli wróci tylko jeden z nas.We dwóch osiągnęlibyśmy niewiele więcej, a ryzyko, iż zostaniemy odkryci zwiększyłoby się dwukrotnie.Ja pójdę do wioski, a tymczasem on, tak jak zamierzał, uda się nad morze i przypilnuje łodzi, która jak mu powiedziałem, przycumowana jest u stóp urwiska.Poleciłem mu czekać na nas na szczycie, a jeżeli Dian nadejdzie sama, ma zrobić wszystko, co w jego mocy, by z nią uciec i doprowadzić bezpiecznie do Sari.Uważałem, że gdyby nas odkryto i ścigano, może okazać się niezbędne, abym został w tyle i powstrzymał ludzi Hooji, podczas gdy Dian pójdzie samotnie do miejsca, w którym mój nowy przyjaciel będzie na nią oczekiwać.Uświadomiłem mu, że być może będzie musiał uciec się do podstępu czy też użyć siły, aby zmusić Dian do opuszczenia mnie.Skinął głową i przyrzekł mi, że poświęci wszystko, nawet własne życie, by uratować siostrę Dakora.Potem rozstaliśmy się.On zajął pozycje, z której podczas oczekiwania na Dian mógł obserwować łódkę, a ja poczołgałem się ostrożnie w kierunku jaskiń.Nie miałem żadnych trudności w kierowaniu się wskazówkami Juaga — tak brzmiało imię mego młodego sojusznika.Wkrótce dotarłem do mocno pochyłego drzewa, pierwszego drogowskazu, którego szukałem po okrążeniu służącego nam za kryjówkę kamienia.Potem podczołgałem się ku pozostającemu w zadziwiającej równowadze wielkiemu odłamkowi skalnemu, który spoczywał na podstawie nie większej od ludzkiej dłoni.Stąd po raz pierwszy ujrzałem wioskę.Zbudowano ją wewnątrz niewysokiej skarpy, biegnącej wzdłuż skraju płaskowyżu.Na jej stoku ciemniały wejścia do wielu pieczar, do których wiodły zygzakowate ścieżki.Dodatkowymi połączeniami między leżącymi na tej samej wysokości jaskiniami były wycięte w miękkiej skale półki.Jaskinia, w której Juag był wieziony, mieściła się na samym końcu skarpy — tym, w pobliżu którego się znajdowałem.Sama skarpa stanowiła znakomitą osłonę i wykorzystując ją mogłem podejść na odległość kilku stóp od wejścia, nie będąc widocznym z żadnej innej pieczary.Poza rym zauważyłem tam stosunkowo niewiele osób, zgromadzonych w pobliżu przeciwnego końca skarpy i tak pogrążonych w jakiejś dyskusji, że właściwie przestałem się bać, iż zostanę przedwcześnie zauważony, jednał; zbliżając sit; do stoku zachowywałem najdalej posuniętą ostrożność.Potem, wyczekawszy na moment, gdy wszystkie głowy były odwrócone w inną stronę, skokami, jak królik, rzuciłem się do jaskini.Jak wiele innych, wykonywanych przez człowieka pieczar na Pellucidarze, również ta składała się z trzech, położonych jedno za drugim pomieszczeń.Żadne z nich nie było oświetlone, jeżeli nie brać pod uwagę wpadającego przez otwór wejściowy światła słonecznego.W rezultacie ciemność pogłębiła się w miarę przechodzenia do każdej kolejnej pieczary.W ostatniej mogłem dostrzec jedynie niewyraźne kształty znajdujących się tam przedmiotów.Gdy obmacywałem ściany w poszukiwaniu otworu, który powinien przeprowadzić mnie do miejsca uwięzienia Dian, usłyszałem męski głos, dobiegający z bardzo niewielkiej odległości.Mówiący najwyraźniej dopiero przed chwilą przyszedł, gdyż podniesionym tonem domagał się., by osoba, w poszukiwaniu której się tu znalazł zdradziła mu miejsce swego ukrycia.— Gdzie jesteś, kobieto? — krzyczał.— Hooja po ciebie przysyła.Chwilę później usłyszałem kobiecy głos:— Czego Hooja chce ode mnie?Ten głos należał do Dian [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl