[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Same swojskie szczegóły, a całość taka obca.Prawdziwa ja w prawdziwym miejscu.Iprawdziwy on tam, w domu, ponieważ porszak w kształcie odwróconej wanny stałzaparkowany na niemożliwie wąskim podjeździe, a w całym niewielkim domu Elliotta paliłysię światła.Przekręciłam gałkę i drzwi nieco się uchyliły.Kamienne podłogi, w kącie duży otwór z kominkiem, w którym płonął ogień, kilkaprzyćmionych lamp rozstawionych w różnych punktach pod niskimi sufitami z belek.Iwitrażowe okna ukazujące spektakularny widok miasta, wody i nocnego nieba.Miły dom.I piękny.Zapach palącego się drewna.Mnóstwo książek na ściennych półkach.Elliott siedział przy stole w małej jadalni i z papierosem w ustach rozmawiał przez telefon.Pchnęłam drzwi nieco szerzej.Mówił coś o Katmandu.Że prawdopodobnie opuści Hongkong przed końcem tygodnia ichciałby spędzić pełne trzy dni w Katmandu.284— Potem może Tokio, nie wiem.— Miał na sobie kurtkę safari i biały golf.Był opalony nabrąz, włosy zdobiły mu naturalne białe pasemka i pomyślałam, że chyba przez cały okres naszejrozłąki opalał się i pływał.Praktycznie niemal buchało od niego słoneczne światło, toteżniezbyt pasował do tych mrocznych, zimowych pomieszczeń.— Dajesz mi ten przydział,dobrze — mówił.— Jeśli nie, i tak lecę.Zadzwoń do mnie.Wiesz, gdzie będę.Jednocześnie zakładał film do aparatu fotograficznego i w pewnej chwili musiał poprawićsłuchawkę przy uchu, gdyż o mało mu się wyśliznęła.Przesunął film o kilka kadrów.Wtedy dostrzegł mnie.Nie miał czasu na ukrycie zaskoczenia.Zacisnęłam uścisk na gałce, ponieważ drżała mi cała ręka.— Tak, oddzwoń do mnie — zakończył rozmowę i rozłączył się.Wstał i powiedział bardzocicho: — Przyszłaś.Strasznie się trzęsłam.Dygotały mi kolana.A powietrze z dworu wydało mi się nagleokropnie zimne.— Mogę wejść? — spytałam.— Jasne — odparł.Nadal się dziwił.Nawet nie próbował być twardy czy niemiły.Aprzecież właśnie przeleciałam za nim trzy tysiące kilometrów.„Dlaczego miałby byćniemiły?”, zastanowiłam się.Tkwił tylko w miejscu, z aparatem zawieszonym na szyi i patrzyłna mnie, kiedy zamykałam drzwi.— Dom jest zatęchły — oświadczył.— Stał zamknięty przez dwa tygodnie.Ogrzewanie niedziała.To jest rodzaj…— Dlaczego nie poczekałeś na mnie w Klubie? — spytałam.— A dlaczego ty nie porozmawiałaś ze mną, gdy dzwoniłaś? — Nagły błysk gniewu.—Dlaczego rozmawiałaś z Richardem zamiast ze mną? I potem przyszedł Scott i powiedział, żepoprzedniego wieczoru telefonowałaś, a teraz jesteś w drodze.— Twarz miał czerwoną aż pocebulki włosów.— Czekając tam, czułem się jak pieprzony eunuch.I nie wiedziałem, na coczekam.— Czerwień zaczęła blednąc.— Poza tym skończyłem z Klubem — dodał.Milczenie.— Nie usiądziesz? — rzucił w końcu.— Wolę stać — odburknęłam.— Ale chodź.Powoli weszłam do jego pokoju.Duże kręte żelazne schody daleko po prawej stronie, nadgłową pokój w wieżyczce.Aromat kadzidła mieszał się z wonią płonącego drewna.Zapachksiążek.Odległe światła San Francisco wydawały się pulsować silniej za witrażowymi szybami.— Mam ci coś do powiedzenia — oznajmiłam.285Wyjął z kieszeni kolejnego papierosa i przez moment męczył się z zapalniczką.Wreszciezapalił, po czym posłał mi spojrzenie, z jakim ludzie zadają cios pięścią.Na tle ciemniejszejopalenizny twarzy jego oczy wydawały się jeszcze bardziej niebieskie.Elliott należał donajprzystojniejszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek widziałam.Nawet kiedy się krzywił.Wzięłam głęboki wdech.— No wchodź — ponaglił mnie.Patrzył teraz wprost na mnie, wytrzymując mój wzrok.Chłód w jego głosie.— Ja… eee… przyszłam tu… — Przerwałam.Zaczerpnęłam tchu.— …Przyszłam tu, żebyci powiedzieć…Odpowiedziało mi milczenie, po czym Elliott rzucił:— No słucham.— …Że cię kocham.— Nie zauważyłam najmniejszej zmiany na jego obliczu.Po chwilibardzo powoli podniósł papierosa do ust.— Kocham cię — bąknęłam znów.— I… ja… eee…kochałam cię już, gdy wyzwałeś mi miłość.Tylko nie potrafiłam ci tego powiedzieć.Bałam się.— Cisza.— Zakochałam się w tobie i straciłam głowę.Uciekłam z tobą, a później spieprzyłamwszystko, ponieważ nie wiedziałam, jak sobie poradzić z tym uczuciem, nie wiedziałam, corobić.Milczenie.Jego twarz nieznacznie się zmieniła.Rysy złagodniały… choć to mogło być złudzenie.Elliott leciutko przekrzywił głowę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow 01 Jezdzcy Smokow
- ebooks.PL.Anna.B.Kisiel Lowczyc. .Wspolczesna.Gospodarka.Swiatowa.(osiol.NET).www!OSIOLEK!com
- Anne Hampson Boss of Bali Creek [HR 2099, MB
- Anne Rivers Siddons Burnt Mountain (v5.0) (epub) id
- Anne Stuart Against the Wind [CES 84] (epub
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow 03 Bialy Smok
- Boge Anne Lise Grzech pierwor Fatalne spotkanie(1)
- Anne Marie Rodgers Saints Among Us [Tales from Gra
- Antologia SF Bion
- Brian Ruckley The Edinburgh Dead (v5.0) (epub
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl