[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałem odmówić.I bardzo dobrze.Potrząsnął głową.Nie miałem wyboru.Ciało spalono.Stacey myślała nad czymś przez chwilę.Zdaje mi się, że teraz coś sobie przypominam.Jak zareagowała na tę wiadomość?Nie wiem.Reede podjął się ją zawiadomić.Reede?Zadzwoniłem do niego wczoraj wieczorem.Sam się zaofiarował.Co do niej, nie sądzę, aby dobrze to przyjęła.Czy Angus i Junior wiedzą coś o tym?Teraz już pewnie wiedzą.Reede miał dość czasu, żeby im powiedzieć.Chyba tak.- Stacey przez moment stała nieruchomo.Otrząsnęła się z odrętwienia i zapytała: - Nie masz ochoty na coś specjalnego?Na pewno nie tak zaraz po śniadaniu, dziękuję.Może napijesz się gorącej herbaty?Nie teraz.Albo przyniosę ci filiżankę gorącej czekolady, dobrze? Czemu nie.Stacey, powtarzam: nie, dziękuję.- Bezwiednie okazał więcej zniecierpliwienia, niż zamierzał.Przepraszam, że cię niepokoiłam - powiedziała zdeprymowana.- Gdybyś mnie potrzebował, będę na górze.Sędzia skinął w roztargnieniu głową i powrócił do przerwanej lektury.Stacey wyszła, cicho zamknęła drzwi do gabinetu i ruszyła na górę do swojej sypialni.Wchodziła po stopniach powoli, przesuwając bezwładnie ręką po poręczy.Nie czuła się dobrze.Bolało ją obrzmiałe podbrzusze.Akurat tego ranka jak co miesiąc zaczęła krwawić.Piąta dekada życia to okres dość absurdalny jak na cierpienia związane z bólem brzucha niczym u nastolatki.Właściwie tylko w tym okresie, raz na miesiąc, Stacey miała okazję uświadomić sobie, że jest kobietą.Dzieci nie przychodziły do niej po pieniądze na drugie śniadanie, nie prosiły, by im pomogła w odrabianiu zadań domowych.Mąż nie wypytywał, co zamierza przygotować na obiad albo czy odebrała jego koszule z pralni, albo też czy będzie miała ochotę na miłość.Codziennie ubolewała nad tym, że w jej domu nie panuje cudowny chaos, jaki zawsze wnoszą dzieci.Zamiast modlić się jak inni ludzie Stacey regularnie wyliczała Panu Bogu najzwyklejsze ludzkie radości, którymi jej nie uszczęśliwił.Marzyła o gromadce dzieci, które biegałyby i bałaganiły po domu.O mężu, który w nocy szukałby jej przy swoim boku, badał ustami jej piersi i zaspokajał spragnione miłości, stęsknione ciało.Niczym pokutnica, która zabiera się do samobiczowania, podeszła do komody i z trzeciej szuflady wyjęła album oprawiony w wytłaczaną skórę.Otworzyła go z namaszczeniem.Kolejno pieściła wzrokiem bezcenne pamiątki: zdjęcia gazetowe z jej wizerunkiem, małą, prostokątną papierową serwetkę ze srebrnymi literami w rogu, które układały się w dwa imiona, /.gniecioną różę.Przewracała plastikowe strony, oglądając powkładane do środka zdjęcia.Ludzie pozujący do fotografii na tle ołtarza prawie nie zmienili się w ciągu minionych lat.Po upływie godziny masochistycznych wspomnień odłożyła album na święte miejsce w szufladzie komody.Wysunęła stopy z butów, aby nie pobrudzić kołdry.Położyła się na łóżku i przycisnęła do piersi poduszki;, lulać ją do siebie mocno jak kochanka.Z jej oczu płynęły gorące, słone łzy.Żarliwym szeptem raz po raz wypowiadała męskie imię.Jednostajnym ruchem dłoni starała się ukoić cierpienie, złagodzić ból, który rodził się wewnątrz jej pustego łona.Niegdyś było tam miejsce na ciało mężczyzny, lecz nigdy na miłość.14- Wy razem, we dwoje? Do licha! - zawołał Junior, przenosząc wzrok z Alex na Reede'a i z Reede'a na Alex.Uderzony podmuchem wiatru, cofnął się w głąb holu.- Wchodźcie.Że też was tu przyniosło w taką pogodę! Swoją drogą, Reede, powinieneś zbadać się u psychiatry.Pewnie nie jesteś przy zdrowych zmysłach.Jak mogłeś ciągnąć ze sobą Alex aż tutaj?Miał na sobie parę przedpotopowych dżinsów z dziurami na kolanach i grube białe skarpety.Widać było, że dopiero niedawno wstał z łóżka.W jednym ręku trzymał kubek z parującą kawą, w drugim - podniszczoną książkę w miękkich okładkach.Jego zmierzwione włosy sterczały na wszystkie strony, a dolną połowę twarzy ocieniał jednodniowy zarost.Po chwili otrząsnął się ze zdziwienia, które ogarnęło go na ich widok.Uśmiechnął się do Alex.„Wygląda niezwykle atrakcyjnie" - pomyślała mimo woli.Był przystojny, pociągający, rozluźniony i beztroski.Samym wyglądem nęcił, by się do niego przytulić.Uśmiechał się leniwie, co pozwalało przypuszczać, że właśnie odpoczywał, kiedy mu przeszkodzili.Wcale jej tutaj nie ciągnąłem - powiedział Reede tonem pełnym urazy.- Wręcz przeciwnie.Chciałam przyjechać bez towarzystwa - wyrzuciła z siebie Alex.A ja nie mogłem dopuścić, abyś mi pogorszyła statystykę wypadków na autostradzie.- Reede odwrócił się do Juniora, który z rozbawieniem przysłuchiwał się tej ożywionej wymianie zdań.- Aby nie przedłużać całej opowieści, powiem tylko, że przywiozłem ją, ponieważ i tak chciała tutaj przyjechać, a ja nie mogę dopuścić do jej przedwczesnej śmierci.Zresztą inni też byliby zagrożeni.Bardzo się cieszę, że jesteście - rzekł Junior.- A już pogodziłem się z myślą, że spędzę nudny dzień w samotności.Chodźcie do salonu.Rozpaliłem na kominku potężny ogień i mam wszystko, co jest potrzebne do przyrządzenia grogu.Za mną! - Zatrzymał się po kilku krokach.- Oj, Reede, wiesz, jak mama nie lubi, kiedy na podłodze zostają ślady.Lepiej zdejmij buty.- Nie zawracaj głowy.Lupę jest u siebie? Może uda mi się wycyganić od niej jakieś śniadanie.- Nie zwracając najmniejszej uwagi na podłogę, pomaszerował do kuchniz taką swobodą, jakby nadal tutaj mieszkał.Alex odprowadzała go wzrokiem, dopóki nie zniknął za drzwiami.Powiedział: wycyganić? - zapytała z ironią.Zdaje się, że facet jest dzisiaj w świetnym nastroju -pokiwał głową Junior.- Nie wiesz, jak się zachowuje, kiedy rzeczywiście coś go gryzie.Ale daj już spokój Reede'owi.Lupę się nim zajmie.Zrobi mu jego ulubioną jajecznicę.Śniadanie go odmieni.Alex pozwoliła, by jej pomógł zdjąć futro.Mam nadzieję, że bardzo nie przeszkadzam.Pewnie że nie.Nie żartowałem, kiedy powiedziałem, że cieszę się na twój widok.- Objął ją ramieniem.- Zatem.A jednak nie przyjechałam tutaj w celach towarzyskich.Tylko zawodowych, hm?Tak.Muszę wyjaśnić coś bardzo ważnego.Zastałam Angusa?Znajdziesz go w gabinecie.- Nadal się uśmiechał, ale już znacznie mniej wesoło.Pracuje?Nie sądzę.Idź już.Później będę się rozkoszował twoim towarzystwem.Nie chciałabym odrywać cię od książki.Spojrzał niepewnie na okładkę.Nie ma sprawy.Robi się nudna.O czym jest?O tym jak pewien palant odwiedza niemal wszystkie sypialnie w Hollywood.Przy czym płeć właściciela nie ma dla niego specjalnego znaczenia.Och, doprawdy? - zapytała Alex, udając zainteresowanie.- Zechcesz mi ją pożyczyć, kiedy skończysz?Powinnaś się wstydzić! - zawołał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl