[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było bardzo dziwne i niepokojące - obiekobiety niesłychanie mocno na niego podziałały, a zarazem były tak jednakowe, jakbystanowiły jedną i tę samą istotę.Nie mógł uwolnić się od tej myśli.Przez cały czas musiał sobie przypominać, że nie jest z Gillian.Obok niego siedziałateraz Melina.Wtedy, w hotelu The Mansion, kobieta tuląca się do jego ciała emanowałaciepłem i spełnieniem.Szepnęła słodkim, sennym głosem:- Chief?- Mhm.?- Za nic w świecie nie chciałabym być gdzie indziej.Przyciągnął ją do siebie i pocałował czule w ramię, nie zdając sobie sprawy, że były toostatnie słowa, jakie od niej usłyszał.Zaraz potem oboje zasnęli.Następnego ranka obudziłsię sam, ale był spragniony tamtego głosu i widoku głowy leżącej na sąsiedniej poduszce.Chciał przeżyć to jeszcze wiele razy.Tyle razy, ile tylko można.Teraz patrzył na kobietę czekającą na ławce.Choć przypominała tamtą w każdymszczególe, nie była Gillian.Miała na imię Melina.Chief z coraz większym trudemprzyjmował do wiadomości, że były dwiema odmiennymi istotami.- O, wyszła! - krzyknęła Melina.W drzwiach obrotowych pojawiła się grupa ludzi ubranych w białe i błękitne kitle.- To ta siwiejąca kobieta? - upewnił się Chief.- Pamiętam, że rozmawiałaś z nią ponabożeństwie za Gillian.Oboje obserwowali ze swojego miejsca, jak Linda Croft oderwała się od gromadkikolegów i skierowała w stronę jednego z budynków, w którym mieścił się wielopoziomowygaraż.Melina się poderwała.- Chodźmy, szybko!Takie parkingi budziły lęk, a filmy hollywoodzkie wzmagały strach przed nimi, botam zazwyczaj rozgrywały się najbardziej makabryczne sekwencje.Piętro oznakowanepomarańczową farbą było puste.Jedyną osobą, która się na nim znajdowała, byłapielęgniarka.Właśnie otwierała drzwiczki samochodu, gdy Melina do niej podbiegła.Nicdziwnego pomyślał z pewnego oddalenia Chief - że tamta się przestraszyła.- Pani Croft - odezwała się zdyszanym głosem Melina nazywam się Lloyd.Chyba paniprzypomina mnie sobie.Pielęgniarka przyłożyła sobie pulchną rękę do piersi, jakby starając się powstrzymaćmocne bicie serca.- Oczywiście, że panią poznaję.- Przepraszam, że przestraszyliśmy panią.- Ach, cieszę się, że to państwo, a nie jakiś żyletkarz.- Spojrzała na zbliżającego siędo nich Chiefa.- Pozwoli pani, że przedstawię Christophera Harta.Pułkownik Hart, Linda Croft.- Pana również dostrzegłam na nabożeństwie, a rozpoznałam dzięki telewizji.Miło mi,panie pułkowniku.- Mnie również.- Co się panu stało? - zagadnęła pielęgniarka, patrząc na twarz Chiefa.- Może pansobie nie życzy takich pytań? - Wczoraj wieczorem zostałem napadnięty.- Ach, okropne! Czy coś panu odebrano?- Nieco dumy.- Pani Croft odwzajemniła jego uśmiech.- Czy my paniązatrzymujemy? - zapytał Hart.- Jeżdżę do domu na lunch, oglądając przy okazji ulubiony serial w telewizji.I dajęjeść kotom.- Nie zabierzemy pani dużo czasu - zapewniła Melina.Chciałam tylko o coś zapytać.Pani mi o tym wspomniała po nabożeństwie za Gillian.- Linda Croft przekrzywiła głowę,żeby lepiej słyszeć.- Powiedziała pani wtedy, że to bardzo smutne, iż dwie z pacjentekpolikliniki Watera stały się ofiarami przestępstwa.Gillian została zamordowana, a tamtejparze porwano ledwie narodzone dziecko.- Tak, Andersonom.- Pułkownik Hart i ja uważamy, że to bardzo interesujący zbieg okoliczności.Linda Croft powiodła po nich zdumionym wzrokiem.- Co pani rozumie przez słowo„interesujący”?Pielęgniarka stała się ostrożna.Daleko tym sposobem nie zajadą - przemknęło przezmyśl Chiefowi - jeśli Melina nie dostrzeże zaniepokojenia swej informatorki.Na szczęściezauważyła swój błąd i natychmiast zmieniła taktykę.- Biedni Andersonowie ! Pewnie są zrozpaczeni.Chciałabym skontaktować się z nimii złożyć wyrazy współczucia.Co za straszne doświadczenie! Teraz dopiero w pełni zdajęsobie sprawę, przez jakie piekło przeszli, gdy porwano im dziecko.Wskutek straty, którąsama poniosłam, rozumiem bezmiar ich żałoby.- No tak.- Zastanawiałam się więc, w jaki sposób mogłabym się z nimi spotkać.- Chciałaby pani ich adres?- Lub choćby numer telefonu.Sama bym go znalazła, ale zapomniałam, jak panuAndersonowi na imię.Chief położył rękę na ramieniu Meliny i przyciągnął dziewczynę do siebie.- Sądzę, że niechcący postawiliśmy panią Croft w niezręcznej sytuacji.Rozumiejąc, co ma na myśli, Melina odezwała się szybko: - Ach, Boże, nie myślałamo tym w ten sposób.Czy domagamy się informacji, której nie wolno pani udzielić?- Niestety, chyba tak - odparła kobieta, wyraźnie zmartwiona niemożnością przyjściaim z pomocą.- Jesteśmy zobowiązani do zachowania tajemnicy w sprawach naszychpacjentów i nie podajemy o nich żadnych danych.Zabrania nam tego kodeks etyczny.Służymy im przecież w takich intymnych sferach ich życia, że państwo chyba doskonalerozumieją konieczność zachowania sekretu.- Oczywiście - przytaknęła Melina, czując, że się przewróci, jeśli nie oprze się mocniejo Chiefa.Odmowa pani Croft ogromnie ją rozczarowała.- Ale sądziłam, że od czasuporwania noworodka Andersonowie byli w centrum uwagi mediów, a ich prywatnenieszczęście stało się powszechnie znane.- Niezupełnie, ponieważ oboje kategorycznie domagali się nieujawniania ani swegoadresu, ani swoich imion.- Biorąc pod uwagę okoliczności, doskonale ich rozumiem.Niestety, morderstwo, którego ofiarą padła moja siostra, zostało ze szczegółamiopisane w mediach.- Uśmiechnęła się smutno.A jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę zmojej podwójnej żałoby.Straciłam i Gillian, i dziecko, które mogła urodzić.Gdy ją zabito,odebrano mi też nadzieję na posiadanie malutkiego siostrzeńca czy siostrzenicy.Myślałam, żektoś, kto przeszedł podobną tragedię.Melina udała, że z żalu nie może dokończyć zaczętego zdania.Po chwili nabrała tchu i ciągnęła:- Przepraszam za to zawracanie głowy.Pani Croft, niech mi pani wybaczy, żepostawiłam panią w niezręcznej sytuacji.Odniosła się pani do mnie z taką serdecznością ponabożeństwie za Gillian, że.Nie będziemy pani dłużej zatrzymywać.Przecież musi paniobejrzeć swój ulubiony serial [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl