[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pi­go­niem, ro­bi z To­wiań­skie­go nie­mal świę­te­go, wiel­bi je­go współ­czu­cie, po­czu­cie od­po­wie­dzial­no­ści, umie­jęt­ność kie­ro­wa­nia in­ny­mi i le­cze­nie cho­rób du­szy.Przy­kła­dy do­wo­dzi­ły­by ra­czej, że miał wy­bit­ny dar wpę­dza­nia w cho­ro­by du­szy.Fan­ta­zju­je się bez żad­ne­go po­par­cia, uni­ka­jąc jak ognia skon­fron­to­wa­nia tych fan­ta­zji ze świa­dec­twa­mi współ­cze­snych.Np.ów wznio­sły sto­su­nek To­wiań­skie­go do wło­ścian.Pi­sze się o tym cu­da: na ja­kiej za­sa­dzie? Prze­waż­nie na pod­sta­wie wła­snych oświad­czeń Mi­strza.Ad­wo­kat dia­bel­ski miał­by wdzięcz­ne za­da­nie, przy­ta­cza­jąc za prof.Hen­ry­kiem Mo­ścic­kim bo­daj re­la­cję są­sia­da o mie­dzę, re­jen­ta Wo­łod­ki:Wie­le też opo­wia­da­no o rze­ko­mej ludz­ko­ści p.An­drze­ja.Pod­da­ni je­go wło­ścia­nie tak sa­mo by­li ucie­mię­ża­ni jak i gdzie in­dziej, je­śli na­wet nie wię­cej.Już o tym sły­sza­łem od Ko­stro­wic­kich, wspól­nych na­szych są­sia­dów.Wię­cej jesz­cze opo­wia­dał Kon­trym, też bli­ski nasz są­siad.Pa­mię­tam, jak raz mat­ka mo­ja, wró­ciw­szy z ja­kiejś po­dró­ży, opo­wia­da­ła o spo­tka­niu z To­wiań­skim i o na­stę­pu­ją­cej przy­go­dzie, któ­rej by­ła świad­kiem.Mróz był trza­ska­ją­cy.To­wiań­ski spo­tkał na dro­dze zzię­błe­go bie­da­ka, unie­sio­ny prze­to li­to­ścią zdjął ko­żuch z.wła­sne­go fur­ma­na i odział nie­szczę­śli­we­go.Fur­man tym­cza­sem dzwo­nił z zim­na zę­ba­mi w cią­gu pa­ru mil dro­gi.Są­dzę, że ta są­siedz­ka re­la­cja jest, bądź co bądź, god­na uwa­gi.Ostat­ni rys wy­da­je mi się na­wet sym­bo­licz­ny.Ile­kroć czy­tam u roz­anie­lo­nych bio­gra­fów o tym, że To­wiań­ski „za­wsze był go­tów do ja­kiejś ofia­ry”, wciąż mam ocho­tę spy­tać: „do ja­kiej?”.Bo mam wra­że­nie, że on za­wsze zdej­mo­wał ko­żuch z ja­kie­goś fur­ma­na.Dam na in­nej re­la­cji przy­kład, jak ła­twy jest za­chwyt pp.bio­gra­fów.Tak więc w pew­nej mo­no­gra­fii, któ­rą prof.Kle­iner na­zy­wa „pod­sta­wo­wą”, czy­ta­my:.(To­wiań­ski) wy­ra­bia so­bie w prak­ty­ce me­to­dę po­stę­po­wa­nia z ludź­mi, nie gar­dzi żad­nym środ­kiem tam, gdzie cho­dzi o wy­zwo­le­nie czy­jejś du­szy.Nie wa­ha się sto­so­wać su­ro­wych kar, aby zwró­cić opor­nych na wła­ści­wą dro­gę.Tak np.od­da­je w rę­ce po­li­cji in­tro­li­ga­to­ra za bez­praw­ne pod­nie­sie­nie ce­ny, kie­dy in­dziej do­roż­ka­rza za prze­kro­cze­nie tak­sy.Prze­czy­taj­my od­no­śne re­la­cje tam, skąd je za­czerp­nię­to: w bro­szu­rze Ko­mie­row­skie­go (Mo­je sto­sun­ki z To­wiań­skim i z to­wiań­czy­ka­mi) przy opi­sie sce­ny, gdy To­wiań­ski, swo­im zwy­cza­jem, wma­wia w te­go nie­bo­ra­ka, za­moż­ne­go i tro­chę po­my­lo­ne­go szlach­ci­ca, że on, Ko­mie­row­ski, jest „wiel­ki duch”; na­stęp­nie zaś, by mu „roz­ja­śnić dro­gę je­go apo­stol­skiej my­śli”, da­je mu przy­kła­dy z wła­sne­go po­stę­po­wa­nia:I tak po­wia­da: In­tro­li­ga­tor opra­wił mi źle książ­ki, a żą­dał złp.10 za­pła­ty: po­je­cha­łem więc do po­lic­maj­stra w Wil­nie, ten uwię­ził na­tych­miast in­tro­li­ga­to­ra: cho­dzi­łem do win­ne­go co dzień, póź­niej co ty­dzień, lecz że trwał w złem, więc za­po­mnia­łem.Aż jed­ne­go dnia ze stra­żą wię­zien­ną przy­by­wa w proś­by in­tro­li­ga­tor.Uczę­sto­wa­łem go i od­tąd był mo­im przy­ja­cie­lem.Dru­gi przy­kład, rów­nież z ust Mi­strza:Zwosz­czyk w Pe­ters­bur­gu żą­dał du­bel­to­wej za­pła­ty za kurs; po­je­cha­łem z nim więc na po­li­cję.Dy­żur­ny za­raz po­wa­lił zwosz­czy­ka pię­ścią, kop­nął no­gą, chciał ba­to­żyć, co po­wstrzy­ma­łem.Od­tąd zwosz­czyk był mo­im przy­ja­cie­lem.Za­le­d­wie wie­rzyć się chce oczom, kie­dy te­go ro­dza­ju po­wiast­ki, po­za tym za­pew­ne god­ne wia­ry, bo przy­to­czo­ne przez na­iw­ne­go czło­wie­ka we­dle wła­snych zwie­rzeń Mi­strza, po­da­ją nam dzi­siej­si mo­no­gra­fi­ści To­wiań­skie­go z ta­kim ko­men­ta­rzem: „To­wiań­ski wcze­śnie okre­śla za­da­nie swe­go ży­cia ja­ko służ­bę bliź­nie­mu, ja­ko po­moc w zwal­cza­niu zła, któ­re go opa­no­wa­ło”.Bio­rąc po pro­stu, ten apo­stoł tak chęt­nie ucie­ka­ją­cy się do po­mo­cy ro­syj­skiej po­li­cji, pa­stwią­cy się dzię­ki swo­im wpły­wom nad bied­nym in­tro­li­ga­to­rem czy woź­ni­cą, wy­da­je mi się z tych re­la­cji szcze­gól­nym by­dla­kiem; i oto ka­żą go nam wiel­bić za to, po­dzi­wiać je­go „służ­bę bliź­nie­mu”! Nie wia­do­mo, czy śmiać się, czy ry­czeć z wście­kło­ści nad tym ogłu­pia­niem bied­nej pol­skiej zie­mi.Oto chy­ba wy­star­cza­ją­cy przy­kład, że za­cza­dze­nie to­wiańsz­czy­zną w za­dzi­wia­ją­cy spo­sób trwa jesz­cze u na­szych ba­da­czy, i że ca­ła ta dzie­dzi­na wy­ma­ga­ła­by grun­tow­nej de­zyn­fek­cji psy­chicz­nej.Kie­dy czy­ta­my na­szą li­te­ra­tu­rę to­wia­ni­stycz­ną, wciąż się mu­si­my dzi­wić.Oto np.ta­ki ustęp:Ca­ły ten sys­tem (To­wiań­skie­go) zo­stał wy­pra­co­wa­ny z nad­zwy­czaj­ną dro­bia­zgo­wo­ścią.„Nie masz szcze­gó­łu, pi­sał Mic­kie­wicz, od obu­wia aż do miesz­ka­nia Mi­strza, któ­ry by nie był ob­ra­cho­wa­ny, roz­wa­żo­ny z punk­tu Spra­wy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl