[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Pisz!List prześlę pocztą, odpowiedź będzie niezawodnie, jeśli choć kto z twoich przy życiu pozostał”.Piszę i otrzymuję odpowiedź.Gerwidzie! Jeszcze dwie trociczki tu, przede mną! Tak jest! Ona umarła na chwilę przed ślubem, w sukni ślubnej, jaką się przedstawiała mnie w snojawie i Be-niaminowi we snach.Beniamin uszczęśliwiony wkrótce potem umiera, mówiąc, że na księżycu spotka się z Malwiną.Mnie obwiniają o przyczynę jego śmierci, unikają mnie jak wampira.Ja sam myślę, że jestem wampirem albo przynajmniej aniołem śmierci.Bieda! Głód, tak, głód, ojcze Gerwidzie, głód w Delfinacie, pomiędzy cudzoziemcami, którzy pragną, żebym sobie poszedł precz, bom zabił dobrego Beniamina.Zawlokłem się na jego grób w nocy i tam, Panie! nie wiem, czy z rozpaczy, 112czy z głodu - umarłem.Teraz tu jestem i szukam tych wszystkich, co umarli i których ja kocham.Muszą tu być, Gerwidzie, wskaż mi do nich drogę, boś ty czarnoksiężnik i wiedzieć musisz wszystko, co się u was dzieje, kiedy ci znane tajniki odległej planety ziemskiej.Ach! Zlituj się!Gdzie moja miniatura? Gdzie Malwina? Wycieńczony padłem na krzesło.5.Kąpiel zapomnieniaDługo doktor Gerwid wpatrując się czule i bystro w oczy gościa swojego przemyśliwał, a nareszcie bijąc się z radości skrzydłami w głowę rzekł:- Aha! Wiem, czego ci potrzeba, mój młody, nieszczęśliwy synu ziemi, trzeba ci przede wszystkim kąpieli w aqua oblivionis, to jest w wodzie zapomnienia.Po cóż pamiętać te wszystkie martwiące ciosy, które cię spotkały na ziemi? Wyrzuć je z pamięci, inaczej niewiele skorzystasz z twego pobytu na księżycu.- Czyż to pomoże taka kąpiel w wodzie zapomnienia przeciw wspo-mnieniom, zebranym w ciągu lat dwudziestu sześciu? - zarzucę doktorowi.- Dwudziestu sześciu? - zawoła Gerwid i doda z dowcipnym uśmiechem - a ile lat strawiłeś w ciągu tej podróży z ziemi do księżyca?- Chwilę tylko - odpowiadam i, rozliczywszy się z wrażeniami tej podróży, dodałem:- Ale ta chwila potrwała może ze sto lat, a może i więcej.- Może niedaleki jesteś od prawdy, mój panie Serafinie, ale bądź co bądź, kąpiel w wodzie zapomnienia potrzebna ci, przecież nie lękaj się tego środka pozbycia się choć na czas niejaki pamięci twych dawnych kłopotów.- Bynajmniej! Sam jestem lekarzem i nie wierzę w jej skuteczność, ale kąpiel zawsze dobra po takiej podróży.- Więc dalej, oto woda w szklanej wannie, zaraz do niej naleję esencji zapomnienia.Wstąpiłem w kąpiel, zrzuciwszy szlafrok i pantofle.Skrzydlaty doktor otworzył swą apteczkę wmurowaną w ścianę i wydobył z niej butelkę z przezroczystym bezkolorowym płynem, którego wlał kwaterkę do kąpieli.113- Z czego się składa ten płyn, zwany esencją zapomnienia? - spytam.- Z serc baletniczek, z mózgu wziętych lekarzy, leczących po kilkuset pacjentów na dzień, z policzka szulerów, z języka dentystów, z sumienia przedajnych sędziów, z łez bigota, z żołądka kaczki i z uczuciowości ku-ry.Naturalnie, że wszystko to, należycie wymoczone w spirytusie, desty-lujemy i filtrujemy.- Wybornyś mi, mój kolego z tą apteką dynamiczno-psychologiczną- rzeknę śmiejąc się do rozpuku.- To jednakże środek niezawodny - odpowie gospodarz.- I to ma mi wyrugować z pamięci wrażenia, które mi się klinem wbiły w duszę?- Wyruguje.U nas sztuka lekarska daleko zaszła, tak jak w ogóle wszystkie sztuki.Zaraz cię o tym przekonam.Patrz na ten globusik, wi-szący u sufitu na cieniutkim druciku.Zgadłbyś, że to zegar mówiący i odpowiadający na pytania? Spytam go się w języku, którym my prze-mawiamy w naszym kraju o godzinę, a zobaczysz co, nastąpi.Istotnie, skrzydlaty doktor zwrócił się do globusika i przemówił kilka wyrazów dla mnie niezrozumiałych.Globusik natychmiast odpowiedział kilka wyrazów także dla mnie niezrozumiałych, dźwięcznym i miłym głosem.- To znaczy, że jest trzydzieści i siedem minut na dziesiątą - rzecze Gerwid - później się nauczysz z łatwością naszego języka i będziesz mógłsprawdzać sto razy na dzień dobroć tego zegarka.Nie ma w tym żadnego cudu.U nas akustyka daleko zaszła.Telegrafy elektryczne u was dopiero od lat kilku zaprowadzone, już są od dawna zarzucone u nas.Wibracjami powietrza, za pomocą metalowego przyrządu uderzonego przez głos, dokazujemy tych fizycznych cudów i do przesyłania wiadomości już nie potrzebujemy drutów.Przecież znasz telegrafy elektryczne?- Telegrafy elektryczne? Zdaje mi się, że kiedyś wiedziałem, co to jest, to coś takiego niby poczta, niby iskry.- odpowiem nie mogąc z pewnością przypomnieć, co właśnie jest telegraf elektryczny.- Aha! Kąpiel już zaczyna skutkować - powie uśmiechając się doktor, i dalej rozpowiada mi o postępie fizyki na księżycu, mianowicie o fotografii malującej w okamgnieniu kolorami mieszkańców księżyca, przelatujących po powietrzu.- Wystaw sobie, że każdą pannę, polkującą po powietrzu, możemy 114przenieść na płótno w wielkości naturalnej, i to kolorami - zaręczał Gerwid, i pytał mi się, czy i u nas panny jeszcze tańczą polkę.- Nie przypominam sobie - odpowiem.- A są u was ładne kobiety?- Zdaje mi się, że są.- Kochałeś kiedy kobietę?- Kochałem.- A jakże jej na imię było? - spyta gospodarz z napiętą uwagą, ale ni-by to nawiasem.- Malwina - odpowiem od razu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl