[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boi się mioteł.Wydają mu się straszne.Zamyka oczy, ale wie, że miotły w dalszym ciągu stoją na swoim miejscu, że drzwi są zamknięte, że nikt tu nie przyjdzie.Z rzadka - dziecko nie ma ani poczucia, ani miary czasu - drzwi otwierają się z potwornym łoskotem i ktoś się w nich pojawia, nieraz nawet kilka osób.Zdarza się, że jeden z gości wchodzi do środka i podrywa dziecko kopniakiem na nogi.Reszta na ogół się nie zbliża, tylko stojąc w drzwiach, przygląda mu się ze strachem i obrzydzeniem.Pospiesznie napełniają dziecku miskę strawą, a dzbanek wodą i ryglują drzwi - ciekawe oczy znikają.Ludzie nigdy nic nie mówią, ale dziecko, chłopiec, który nie zawsze żył w komórce i zachował pamięć świata słonecznego i głosu matki, odzywa się czasem.„Już będę grzeczny - mówi.- Wypuśćcie mnie.Już będę grzeczny”.Ale nikt mu nie odpowiada.Malec, który kiedyś często płakał po nocach i wołał o pomoc, teraz kwili tylko „łaa.łaa.” i odzywa się coraz rzadziej.Ma wielki, wzdęty brzuch i jest tak chudy, że zupełnie stracił łydki.Cała jego dzienna dieta to pół miski mąki kukurydzianej z tłuszczem.Jest nagi, a ponieważ cały czas siedzi we własnych odchodach, jego uda i pośladki to jedna wielka, ropiejąca rana.Wszyscy słyszeli o dziecku, to znaczy wszyscy mieszkańcy Omelas.Niektórzy przychodzą specjalnie, aby je obejrzeć, innym wystarczy sama świadomość jego istnienia.Wiedzą, że dziecko musi tu być.Jedni rozumieją dlaczego, inni nie, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że ich szczęście, piękno ich miasta, więzy przyjaźni, zdrowie ich dzieci, mądrość uczonych, sprawność rzemieślników, a nawet obfitość zbiorów i pogoda są całkowicie uwarunkowane odrażającą nędzą małej ofiary.Zwykle wyjaśnia się dzieciom te sprawy między ósmym a dwunastym rokiem życia, w okresie po temu najodpowiedniejszym.Odwiedzający dziecko to przeważnie młodzież, zdarza się jednak, że przychodzą i dorośli, czasem nawet po parę razy.Niezależnie jednak od tego, jak dokładnie im się ten problem wytłumaczy, dla młodych widok dziecka jest zawsze szokujący.Wychodzą z obrzydzeniem, choć przecież uważali się za wyższych ponad to.Mimo wszelkich wyjaśnień ogarnia ich wściekłość, czują się poniżeni i bezsilni.Chcieliby coś zrobić dla malca.Ale nie mogą.Gdyby go bowiem wyprowadzono z tej strasznej nory na światło dzienne, gdyby go nakarmiono, umyto i otoczono czułością, w tej samej chwili prysłoby całe piękno, bogactwo i radość Omelas.Takie są warunki.Zamienić powodzenie i uroki życia wszystkich na to jedno małe dobrodziejstwo, oddać szczęście tysięcy za szczęście jednostki - to tyle co wpuścić do miasta grzech.Warunki są surowe i bezwzględne: Nie wolno odezwać się do dziecka jednym życzliwym słowem.Często młodzi ludzie odchorowują widok malca i zetknięcie z tym straszliwym paradoksem.Wracają do domu rozgoryczeni, z płaczem, rozpamiętując to nieraz tygodniami, niekiedy latami.Z czasem jednak zaczynają zdawać sobie sprawę, że gdyby nawet uwolnić dziecko, niewiele by mu z tego przyszło poza przyjemnym poczuciem ciepła i sytości.Jest zbyt zdegradowane i tępe na to, by móc przeżywać prawdziwą radość.Zbyt długo się bało, by się pozbyć uczucia strachu.Jest zanadto nieokrzesane, by odpowiedzieć na ludzką życzliwość.Brakowałoby mu najprawdopodobniej murów, które je dotąd chroniły, niezbędnych oczom ciemności i własnych odchodów, w których mogłoby siedzieć.Ale łzy wywołane poczuciem gorzkiej niesprawiedliwości łatwo wysychają: ludzie dostrzegają okrutną sprawiedliwość rzeczywistości i szybko się z nią godzą.A przecież to właśnie w tych łzach i gniewie, w dobrych chęciach i pogodzeniu się z własną bezsilnością należy upatrywać prawdziwych przyczyn ich powodzenia.Ich szczęście nie jest jałowe, nie wynika z braku odpowiedzialności.Ludzie ci wiedzą, że - tak jak dziecko - nie są wolni.Wiedzą, co to współczucie.Wiedzą, że piękno ich architektury, wielkość muzyki, rozległość wiedzy - wszystko to jest możliwe dzięki istnieniu dziecka i temu, że oni są tego świadomi.To przez pamięć o nim są tacy dobrzy dla swoich dzieci.Zdają sobie sprawę, że gdyby nieszczęśliwy malec nie skomlał w ciemnościach, ten drugi, mały flecista, nie przygrywałby tak radośnie urodziwym jeźdźcom przygotowującym się do startu w słońcu pierwszego letniego poranka.Powiedzcie: czy teraz wierzycie? Czy nie stało się to wszystko bardziej prawdopodobne? Chwileczkę, jest jeszcze jedna rzecz, zupełnie nieprawdopodobna, o której chciałabym wam jeszcze powiedzieć.Otóż od czasu do czasu jakiś chłopak czy dziewczyna, zamiast zżymać się po takiej wizycie i płakać, wcale nie wraca do domu.Niekiedy ktoś ze starszych, zrazu dziwnie milczący, po paru dniach również opuszcza dom.Ci ludzie idą ulicami przed siebie, aż wreszcie wychodzą z miasta przez piękne wrota.Wędrują dalej przez wsie Omelas, a każdy z nich - chłopak czy dziewczyna, mężczyzna czy kobieta - podąża samotnie.Zapada noc.I zawsze tak samo: ulicami miasta, pośród żółtych prostokątów okien i dalej przez mroczne pola ciągną na zachód czy północ ku górom.Odchodzą z Omelas i idą w ciemność, by już nigdy nie wrócić.Miejsce, do którego zmierzają, jest jeszcze bardziej niedostępne naszej wyobraźni niż miasto szczęścia.Nie próbowałabym go nawet opisać.Być może w ogóle nie istnieje.Ale ci, co odchodzą z Omelas, wiedzą, dokąd prowadzi ich droga.Przełożyła Zofia Uhrynowska-HanaszLarry NivenNIESTAŁY KSIĘŻYCLarry Niven (ur.1938) zdobył miejsce wśród mistrzów hard SF dzięki nagrodzonej Nebulą powieści „Pierścień” (1970), w której tasiemcowy twór planetarny o promieniu miliona i obwodzie sześciuset milionów mil otacza daleką gwiazdę i stwarza okolicznym mieszkańcom wyjątkowe problemy w nawigacji i ucieczce.Powieść ta oraz jej kontynuacje, „Budowniczowie Pierścienia” (1980), „The Ringworld Throne” (1996) i „Ringworld’s Children” (2004), należą do dużej sagi „Opowieści ze znanego kosmosu”, przyszłej historii ludzkości w przestrzeni międzygwiezdnej, przedstawiającej szeroką galerię tematów - obce cywilizacje, nieśmiertelność, podróże w czasie, terraformowanie planet, inżynieria genetyczna i teleportacja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl