[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę panią o fakty, nie opowieści o mistycznej jedności z Ziemią.Lordowie sędziowie zgadzają się, że jest to nasz rodzimy świat.Zapewniam, gdyby tak nie było, nigdy nie poświęciliby tyle czasu na stworzenie bazy.- Lordzie, na litość, te układy zasilające na sondzie, od tak dawna nieczynne - do czego naprawdę służyły, jeśli nie do zbadania czegoś w bardzo bliskim zasięgu? Nawet ortodoksi to przyznają.A co jest blisko, jeśli nie własny układ słoneczny? Na litość, widziałam oryginalny artefakt i oryginalną tablicę.Dotykałam ich tymi rękami.To był prymitywny sprzęt, zaprojektowany do przemierzenia własnego układu słonecznego - do czego nie mieli możliwości.Desan zamrugał powiekami.- Ale cel.- A.Cel.- Mówi pani, że staje na tej ziemi i myśli ich umysłami.Więc proszę teraz skorzystać z tej umiejętności.Co zamierzali Starożytni? Dlaczego wysłali sondę z wiadomością?Stare oczy zamigotały, głębokie, spokojne i bolesne.- To była wiadomość prorocza.Wiadomość wysłana w mrok ich przyszłości, bez celu, bez przeznaczenia.Bez odpowiedzi.Bez nadziei na odpowiedź.Znamy czas jej podróży.Osiem milionów lat.Przemówili do całego wszechświata.Ta sonda wyruszyła, a oni zaraz potem zamilkli - głębia tego suchego jeziora pyłu liczy osiem i ćwierć miliona lat.- Nie wierzę.- Osiem i ćwierć miliona lat temu, lordzie.Spadło na nich nieszczęście, nieszczęście globalne i zakończone w ciągu stulecia, może nawet dziesięciolecia od wysłania tej sondy.Być może spadło z nieba, ale najprawdopodobniej był to wybuch atomowy, z ich własnej inicjatywy.Znaleźli się na tym niebezpiecznym etapie.A zniszczenie w wielkich skupiskach ludzkich miało wymiar apokaliptyczny.Było wymierzone w miejsca gęsto zaludnione.Pierwiastki śladowe.Tak mówią fakty statystyczne.Atomowy wybuch, lordzie.- Nie mogę tego zaakceptować!- Powiedz mi, kosmiczny podróżniku, czy rozumiesz wpływ pogody? To, czego mógłby dokonać meteor, z równą skutecznością może uczynić pył spowodowany przez wybuch atomowy.Zostawmy promieniowanie, które mogło zabić miliony - zostawmy zniszczenie ośrodków rządu.Mówimy o globalnym nieszczęściu, pyle, który zasłonił słońce, o żyjących oceanach i jeziorach duszących się z powodu zamierającej fotosyntezy podczas pozbawionej słońca zimy, wymieraniu łańcucha pokarmowego od samych podstaw.- Nie macie dowodów!- Totalna ruina skupisk populacji.Być może mieli środki na przeciwdziałanie zagrożeniu ze strony meteorów.To może podlegać dyskusji.Ale w moim przekonaniu jednoczesne zniszczenie skupisk populacji wskazuje na wybuch atomowy.Fakty statystyczne, garnki i suche liczby, lordzie, skazują nas na tę odpowiedź.Pytanie znalazło odpowiedź.Nie ma potomków, nie było ucieczki z tej planety.Zniszczyli sami siebie, zanim ten meteor w nich uderzył.Desan zasłonił usta złożonymi dłońmi.Spojrzał bezradnie na uczoną.- Mrzonka.To chce pani powiedzieć? Ścigaliśmy mrzonkę?- Czy to ich wina, że tak bardzo ich potrzebowaliśmy?Desan, pokonując śmiertelny trud, dźwignął się i stanął.Gothon siedziała, wpatrując się w niego tymi strasznymi, ciemnymi oczami.- Co zrobisz, lordzie nawigatorze? Uciszysz mnie? Stara kobieta w końcu zaczęła sprawiać problemy; więc obudźcie mojego klona, powiedzcie mu.co zdecydują mu powiedzieć lordowie sędziowie? - Gestem ręki powiodła po pracownikach, tuzinie żywych oczu wśród innych, martwych.- Bothogiego też, tych z nas, którzy mają klony.ale co z resztą personelu? Jak wiele trzeba, żeby uciszyć nas wszystkich?Desan rozejrzał się, dygocząc.- Doktor Gothon.- Oparł się o stół, spojrzał na nią.- Pani mnie nie zrozumiała.Zupełnie.Lordowie sędziowie może i mają stację, ale to ja mam statki, ja, ja i mój personel.Nic podobnego nie proponuję.Przybyłem do domu.- To nieznane słowo uwięzło mu w gardle; zastanowił się nad nim, rozważył je, przyjął, przynajmniej w emocjonalnym znaczeniu.-.do domu, doktor Gothon, po stu latach poszukiwań i odkryłem ten spór i brak zrozumienia.- Oskarżenie o herezję.- Nie ośmielą się ich postawić pani.- Zatrząsł nim gorzki śmiech.- Przeciwko pani nie mają żadnych argumentów i pani dobrze o tym wie.- Nie znam obrony przeciwko przemocy.- Ależ zna - odezwał się doktor Bothogi.Desan odwrócił się i napotkał twarde spojrzenie zielonych oczu Bothogiego, przeniósł je na jeszcze twardszy kamień w jego dłoni.Znowu odwrócił się z rękami na blacie, nie dbając o bezpieczeństwo pleców.- Doktor Gothon! Apeluję do pani! Jestem pani przyjacielem!- Siebie nie broniłabym wcale.Ale, jak pan powiedział, nie mają przeciwko mnie żadnych argumentów.Więc to musi być ogólna katastrofa - lordowie sędziowie muszą uciszyć wszystkich, prawda? W tej bazie nie można zostawić nic.Może po cichu wysłali tu parę asteroidów.Może uciszą ten biedny stary świat na zawsze - mnie i resztę skamieniałości.Utraconym skamieniałościom i dalekim zmarłym łatwiej oddawać cześć, prawda?- Absurd!- A może spieszy się im tym bardziej, że zjawiły się pańskie statki i ich decyzja stanęła pod znakiem zapytania.Oni mają broń atomową, lordzie nawigatorze.Mogą uszkodzić pański wahadłowiec.Mogą pana po prostu umieścić na liście ofiar - pod zarzutem herezji.Sprawa wyjęta z kontekstu, kto wie? W końcu - wszyscy lordowie są natychmiast duplikowani, kapitanowie przywykli do posłuszeństwa lordom sędziom - tym nielicznym przebudzonym - czy nie mam racji? Jeśli można zagrozić takiej instytucji jak ja, to czym jest dla nich piąty lord nawigator? A nagle te plany trzeba przeprowadzić w pośpiechu.Desan słuchał w rozterce.- Zapewniam.- Jeśli jest pan moim przyjacielem, mam nadzieję, że ocali pan życie.Roboty należą do nich, czy pan to rozumie? Mogą przekazać informacje do AI w bazie; z centrum komunikacyjnego trafią na satelity, a z satelitów do stacji i lordów sędziów.Tego pomieszczenia nie monitorują.O to zadbaliśmy.Nie słyszą pana.- Nie mogę uwierzyć w te oskarżenia, nie mogę ich zaakceptować.- Czy morderstwo jest taką nowością?- Więc proszę pójść ze mną! Na wahadłowiec, razem stawimy im opór.- Transporter portowy należy do nich.Transporter AI się zbuntuje.Samoloty mają komponenty AI.I możemy w ogóle nie dotrzeć na lotnisko.- Mój bagaż! Doktor Gothon, mój bagaż, mój zestaw komunikacyjny.- Serce mu się ścisnęło, przypomniał sobie roboty obsługi.- Już go mają.Gothon uśmiechnęła się.- O, podróżniku.Stłoczyło się tu tak wielu naukowców i mielibyśmy nie zaimprowizować czegoś tak prostego? Mamy odbiornik-nadajnik.Tu.W tym pokoju.Zepsuliśmy jeden.Zepsuliśmy drugi.Znalazły się w rejestrze jako zepsute.Czym jest kolejny rupieć na tej biednej planecie? Zamierzaliśmy się skontaktować ze statkami, z tobą, lordzie nawigatorze.Ale oszczędziłeś nam kłopotu.Runąłeś na nas jak piorun.Jak ptak, którego nigdy nie widziałeś, spadający na ofiarę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl