[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pobieg³ hollem zabieraj¹cze sob¹ kostur.– Tu gdzieœ musz¹ byæ schody - w podœwiadomoœci zdawa³ sobiesprawê, ¿e jego reakcja wskazywa³a na zasadnicz¹ zmianê jego nastawienia doCzarodzieja.Ta noc z mieczem i œpi¹cym cz³owiekiem - Trentem.Jeœli cz³owiekjest tak z³y, jak jego czyny, to Trent nie móg³ byæ bardzo z³y.Po prostuwzbudza³ zaufanie.Mo¿e Czarodziej tylko próbowa³ manipulowaæ opini¹ Binka, alefaktem by³o, ¿e jego nastawienia uleg³o zasad­niczej zmianie.Kameleon pobieg³a za nim.By³o ju¿ teraz widno, wiêc nie oba­wiali siê pu³apek,chocia¿ Bink wiedzia³, ¿e mog¹ tu byæ magiczne zapadnie.Za wspania³¹ komnat¹znajdowa³y siê wielkie krêcone schody.Pobiegli nimi do góry.Nagle zawis³ nad nimi duch.- Oooo - jêkn¹³, a jego czarne oczy wygl¹da³y jak dziury w ciemnej trumnie.- Z drogi! - wrzasn¹³ Bink i zamachn¹³ siê na niego kosturem.Duch zdegustowanyznikn¹³.Bink przebieg³ przez jego pozosta³oœæ czuj¹c chwilowy ch³Ã³d.Trentmia³ racjê.Nie trzeba obawiaæ siê niematerialnych.Ka¿dy stopieñ by³ prawdziwy - najwidoczniej nie by³o iluzji w tym starym zamku,tylko nieszkodliwe duchy.By³a to ulga po tym, jak wpêdzono ich tu zesz³ejnocy.Teraz na górze panowa³a cisza.Bink i Kameleon przebiegli przez niespodziewaniebogate i dobrze zachowane komnaty w poszukiwaniu swojego towarzysza.Przy innejokazji Bink spokojnie po­dziwia³by wystrój i umeblowanie pokoi i cieszy³ siê,¿e dobrze zachowany dach chroni je przed deszczem, wp³ywami atmosfery igniciem, ale teraz jego uwaga skoncentrowana by³a na czym innym.Co siê sta³o zTrentem? A jeœli w zamku kry³ siê jakiœ potwór przywo³uj¹cy swoje ofiaryzaklêciem?ZnaleŸli coœ w rodzaju biblioteki.Grube stare ksiêgi i zwo­je pergaminuzape³nia³y pó³ki.Na œrodku, przy b³yszcz¹cym stole siedzia³ Trent zag³êbiony wotwartej ksiêdze.- Znowu zahipnotyzowa³a go dziurka, od klucza! - zawo³a³ Bink.Trent podniós³ g³owê.- Nie, to tylko g³Ã³d wiedzy, Bink.To jest fascynuj¹ce.Zatrzymali siê trochê zmieszani.- Ale ten trzask – zacz¹³ Bink.Trent uœmiechn¹³ siê.- To moja wina, wiekowe krzes³o roz­pad³o siê pod moim ciê¿arem - wskaza³ nasmêtne resztki.- wiêkszoœæ mebli jest delikatna.Tak mnie zaciekawi³a tabiblioteka, i¿ by³em nieostro¿ny - potar³ w zamyœleniu siedzenie.- Zap³aci³emza to.- Co wyczyta³eœ w tej ksiêdze?- zapyta³a Kameleon.- W tej jest historia tego zamku - wyjaœni³ Trent.- To nie jest, jak siê napierwszy rzut oka wydaje, byle jaki budynek.To Zamek Roogny.- Roogny! - wykrzykn¹³ Bink - Króla Czarodziei z Czwartego Najazdu?- Tego samego.St¹d rz¹dzi³, jak siê wydaje.Kiedy umar³, Pi¹ty Najazd zala³Xanth, 8 tysiêcy lat temu.Jego zamek zosta³ opuszczony, a w koñcu zapomniany.By³a to niezwyk³a budowla.Charakter króla przepoi³ okolicê.Zasiek ma swoj¹w³asn¹ to¿samoœæ.- Pamiêtam - powiedzia³ Bink.- Talent Roogny.- To by³o przekszta³canie magii dla swoich w³asnych celów - powiedzia³ Trent.-Subtelny, silny œrodek.Ostatecznie opanowa³ okoliczne czary.Hodowa³ tumagiczne drzewa i zbudowa³ ten piêkny zamek.Za jego rz¹dów miêdzy Xanth a jegoludnoœci¹ zapanowa³a harmonia.By³o to coœ w rodzaju Z³otego Wieku.- Tak - zgodzi³ siê Bink, - Nigdy nie przypuszcza³em, ¿e zobaczê ten s³ynnyzabytek.- Mo¿liwe, ¿e bêdziesz go d³u¿ej ogl¹da³, ni¿byœ sobie tego ¿yczy³ - powiedzia³Trent.- Pamiêtasz, jak nas tu skierowano?- O ile pamiêtam, by³o to wczoraj - ironizowa³ Bink.- Dlaczego nas tu zapêdzono? - zapyta³a Kameleon.Trent przygl¹da³ siê jej przez chwilê.- Wydaje mi siê, ¿e ta okolica dobrze ci robi, Fanchon.- Niewa¿ne - mruknê³a.- Bêdê jeszcze ³adniejsza, zanim siê to skoñczy,niestety.- Ona jest Kameleonem - powiedzia³ Bink.- Zmienia siê, od brzyd­kiej do ³adneji z powrotem, a jej inteligencja zmienia siê od­wrotnie.Opuœci³a Xanth, ¿ebyuciec przed t¹ kl¹tw¹;- Nie traktowa³bym tego jako kl¹twy - zauwa¿y³ Czarodziej.- Nie jesteœ kobiet¹ – warknê³a – Pyta³am ciê o zamek.Trent skin¹³ g³ow¹.- Ten zamek potrzebuje nowego mieszkañ­ca - Czarodzieja.Jest bardzo wybredny ito jest jednym z powo­dów, dla których pozostawa³ w uœpieniu przez tyle wieków.Chce powróciæ do dawnej œwietnoœci, musi wiêc goœciæ nowego Króla Xanth.- Ty jesteœ Czarodziejem! - wykrzykn¹³ Bink.- Kiedy znalaz³eœ siê w pobli¿u,wszystko pcha³o ciê w tê stronê.- Na to by wygl¹da³o.Nie by³o tu z³ej woli, tylko nieprzeparta potrzeba.Potrzeba Zamku Roogny i potrzeba Xanth, aby ta ziemia znów sta³a siê tym, czymmog³aby byæ - dobrze zorganizowanym i œwietnym królestwem.- Ale ty nie jesteœ Królem - powiedzia³a Kameleon.- Jeszcze nie - w jego g³osie zabrzmia³a pewnoœæ.Bink i Kameleon popatrzyli na siebie ze wzrastaj¹cym zrozumieniem.Z³yCzarodziej powróci³ do poprzedniej postawy.- za­k³adaj¹c, ¿e w ogóle j¹kiedykolwiek zmieni³.Omawiali jego ludzkie cechy, jego pozorn¹ szlachetnoœæ ioszukali siê.Plano­wa³ inwazjê na Xanth, a teraz.- Nigdy! - wybuchnê³a.- Naród nigdy nie zaakceptuje takiego jak tyzbrodniarza.Nie zapomnieli.- Wiêc coœ jednak o mnie wiesz - powiedzia³ ³agodnie Trent.- O ile pamiêtamtwierdzi³aœ, ¿e nigdy o mnie nie s³ysza³aœ - wzru­szy³ ramionami.- Prawomyœlniobywatele Xanth mog¹ nie mieæ wy­boru i nie bêdzie tak po raz pierwszy, ¿ezbrodniarz zasiad³ na tronie - ci¹gn¹³ spokojnie.- £¹cz¹c moc tego zamku,która jest ca³kiem znaczna, z moimi zdolnoœciami, byæ mo¿e obejdê siê bezarmii.- Powstrzymany ciê - zaperzy³a siê dziewczyna.Trent ponownie przyjrza³ siê jej z uwag¹.- Zrywasz rozejm?To j¹ zastopowa³o.Zrywaj¹c rozejm znaleŸliby siê natych­miast pod w³adz¹Trenta, jeœli to, co mówi³ o zamku, by³o praw­d¹.- Nie - powiedzia³a - ale kiedy rozejm siê skoñczy.W uœmiechu Trenta nie by³o z³oœliwoœci.- Tak, wydaje siê, ¿e trzeba to bêdziejakoœ rozwi¹zaæ.Myœla³em, ¿e jeœli pozwolê wam iœæ swoj¹ drog¹, wy bêdzieciedla mnie równie uprzejmi.Kiedy mówi³em, ¿e naród Xanth nie bêdzie mia³ wyboru,rozumia³em to inaczej, ni¿ wy.Ten zamek mo¿e nam narzuciæ swoj¹ w³asn¹ wolê.Trwa³ tu przez wieki, opieraj¹c siê nieuniknionej ruinie i czekaj¹c naCzarodzieja o odpowiedniej mocy.Mo¿e w¹chacz magii, którego spotkaliœmy wpuszczy by³ jednym z jego emisariuszy? Znalaz³ nie jednego, lecz dwóchCzarodziejów i nie pozwoli im tak ³atwo odejœæ.Tu skazani jesteœmy na chwa³ê,albo na zag³adê, w zale¿noœci od nasze j decyzji.- Dwóch Czarodziejów? - zapyta³a Kameleon.- Pamiêtaj, ¿e Bink ma równie siln¹ magiê jak ja.Tak twierdzi³ w¹chacz i nies¹dzê, ¿eby siê pomyli³.To pozwala mu zasi¹œæ w gronie Czarodziejów.- Ale nie mam talentu - zaprotestowa³ Bink.- Poprawka - powiedzia³ Trent.- To, ¿e masz niezidentyfikowany talent, niejest równoznaczne z nieposiadaniem ¿adnego, ale nawet jeœli nie masz talentu,to ³¹czy siê z tob¹ silna magla.Mo¿e jesteœ magiczny, jak Fanchon.- Kameleon - powiedzia³a, - To moje prawdziwe imiê; pozosta³e oznaczaj¹ tylkofazy.- Najmocniej przepraszam - powiedzia³ Trent, k³aniaj¹c siê lekko.- Myœlisz, ¿e siê jakoœ zmieniê? - zapyta³ Bink na wpó³ z nadziej¹, na wpó³ zniesmakiem.- To niewykluczone.Mo¿esz przemieniæ siê w jak¹œ wy¿sz¹ formê.Tak, jak pionekzamienia siê w królow¹ - przerwa³.- Przepraszam, znów pojêcie mundañskie, nies¹dzê, ¿eby szachy by³y znane w Xanth.Zbyt d³ugo by³em na wygnaniu.- Ale i tak nie mo¿emy ci ukraœæ korony - powiedzia³ stanowczo Bink.- Oczywiœcie, ¿e nie.Nasze cele ró¿ni¹ siê.Mo¿e nawet zostaniemy rywalami.- Ja nie próbujê przej¹æ w³adzy w Xanth.- Œwiadomie nie, ale by uniemo¿liwiæ to Z³emu Czarodziejowi, nie myœla³eœ otym?- Idiotyzm - powiedzia³ z niezadowoleniem Bink.Pomys³ by³ absurdalny.Nawetgdyby by³ to jedyny sposób powstrzymania Trenta - nie!- Byæ mo¿e rzeczywiœcie nadesz³a pora, ¿ebyœmy siê rozstali - powiedzia³ Trent.- Wasze towarzystwo odpowiada³o mi, ale chyba zmieni³a siê sytuacja.Mo¿epowinniœcie teraz spróbowaæ wyjœæ z zamku.Nie bêdê wam przeszkadza³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl