[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawiał wrażenie, jak gdyby przeżył ciężki szok, dlatego widok stojącego przed nim łysiejącego księdza w ciemnej sutannie i z białą koloratką zapewne podziałał na niego uspokajająco.- Czy znowu wysłuchiwałeś spowiedzi? - zapytał Papshmir, nie potrafiąc ukryć złości w głosie.- Ile razy rozmawialiśmy na ten temat? Ministranci nie mają prawa odpuszczać ludziom grzechów.Spowiedź tego człowieka nie ma żadnego znaczenia, skoro to ty jej słuchałeś.- Wybacz, ojcze.- Chłopak wyglądał żałośnie, dygocząc w szkolnej koszulce i spodniach.- To ty powinieneś się wyspowiadać.Wiesz, że podszywanie się pod duchownego jest grzechem.- To był Bourbon Kid.- Słowa te padły niczym seria z karabinu maszynowego.- Co takiego?- Ten człowiek.To był Bourbon Kid.Przyznał się do wszystkich swoich zabójstw i w ogóle, ojcze.- Na miłość boską! Wysłuchałeś spowiedzi Bourbon Kida? Ty głupia cipo! - Ksiądz wzniósł oczy do nieba.- Wybacz mi, Panie - szepnął i znów zwrócił się do Josha.- Co ja ci mówiłem, e? Widzisz, co się dzieje? Wysłuchałeś właśnie spowiedzi kogoś, kto nie ma duszy.Mam tylko nadzieję, że nie obiecałeś mu odpuszczenia grzechów.W jego wypadku odkupienie nie wchodzi w rachubę.- No.- Udzieliłeś mu rozgrzeszenia? Ty durny fiucie! Wybacz mi, Panie.A zatem ten człowiek.nie, ten potwór.chodzi teraz po ulicach, wierząc, że Bóg wybaczył mu te wszystkie morderstwa, które popełnił? No to powiem ci tyle, że jeżeli tak mu się zdaje, to jest w grubym błędzie.- Powiedziałem mu, że jeżeli jutro rano się obudzi, to znaczy, że Bóg mu wybaczył, więc formalnie rzecz biorąc, wszystko jest teraz w ręku Boga, mam rację?Ksiądz spojrzał w przerażone oczy nastolatka i uspokoił się nieco.- Pewnie tak - odparł, kręcąc głową.Nagle pociągnął nosem.- A cóż to za straszliwy smród?- Zesrałem się w gacie, ojcze.- W moim konfesjonale?!- Tak, ojcze.- A żeby cię obsrało!Rozdział pięćdziesiąty ósmyRobert Swann był człowiekiem obdarzonym niezwykłą siłą.A także znakomicie wyszkolonym w obezwładnianiu szamoczących się jeńców.Natomiast Kacy w kategorii szamoczących się jeńców była słabeuszem.Nie musiał się więc wysilać, żeby zaciągnąć ją do sypialni, w której spędził kilka ostatnich nocy.Wyjątkowo brutalnie, niczym szmacianą lalkę cisnął ją na bliższe z dwóch pojedynczych łóżek.Wylądowała na wznak na pomarańczowym tapczanie, uderzając lekko głową o białą poduszkę u wezgłowia.Prawa strona łóżka przylegała do ściany, a zatem jedyną możliwość ucieczki stwarzało jej przeturlanie się w lewo, w szeroką zaledwie na półtora metra przestrzeń między łóżkami.A tam, pod ścianą, stała mała toaletka z lustrem.Jednakże zanim dziewczyna zdążyła podjąć ryzyko i się sturlać, Swann rzucił się na nią, przygniatając ją ciężkim, muskularnym ciałem.Pozbawił ją tchu tak, że nawet nie była w stanie krzyknąć.Widząc, jak coraz bardziej zbliża do niej lubieżną twarz z wywalonym językiem i wyłupiastymi oczami, odwróciła głowę w bok.Dzięki temu pozbawiła go wprawdzie okazji do pocałunku w usta, ale w zamian za to oblizał jej policzek mokrym, obślinionym jęzorem.Jego dłonie pracowały szybko - jedną chwycił ją za lewą pierś, a drugą przesunął w dół, do jej krocza.Kacy poczuła mdłości, ale jakoś zdołała je opanować, wiedząc, że jeśli zacznie rzygać, to nie będzie w stanie się bronić.W zasadzie jedyną częścią jej ciała, której nie przygniatało cielsko dyszącego Roberta Swanna, była lewa ręka.Wyciągnęła ją w kierunku toaletki, usiłując znaleźć i złapać coś, co mogłaby użyć w charakterze broni.Trafiła na nocną lampkę.Nie był to może wymarzony oręż, ale jedyny, jakim dysponowała.Chwyciła lampę za podstawkę i wyrżnęła nią w głowę Swanna, przyciśniętą do jej policzka.Lampa rąbnęła go w ucho i spadł z niej lichy pomarańczowy abażur.Ale napastnik prawie nie zwrócił uwagi na uderzenie.Swann usiadł, mocno ściskając Kacy w talii kolanami i nie pozwalając jej się oswobodzić.Rozbiegane oczy agenta niecierpliwie czekały na widok nagiego ciała dziewczyny, bez zwłoki chwycił więc i ściągnął jej przez głowę szarą bluzę.Tym samym uniósł jej ramiona, a Kacy wypuściła lampę, która upadła na podłogę.Rozległsię trzask pękającej żarówki.Podczas gdy Kacy próbowała oswobodzić ręce i głowę z bluzy, by móc podjąć walkę, Swann szybko skorzystał z okazji i rozpiął pasek i suwak spodni.Jego szybkość była godna podziwu, ale dziewczyna nie mogła tego zauważyć.Twarz wciąż miała uwięzioną pod bluzą, gdy on ściągał spodnie i majtki po kolana.Miał już erekcję i żeby zrobić z niej użytek, musiałtylko zerwać z Kacy dżinsy i bieliznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl