[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SamegoKragego zrani³ niezidentyfikowany napastnik.Ocala³ jedynie dziêki olbrzymiej sile Kragego.Spodziewano siê, ¿e Hrabia niewy¿yje.Szopê ogarnê³o przera¿enie.Krage nie by³ rozs¹dny, ani nie myœla³ racjonalnie.Poprosi³ Kruka, by siê wyprowadzi³.Ten spojrza³ na niego z pogard¹.—Pos³uchaj, nie chcê, ¿eby zabi³ ciê tutaj — powiedzia³ Szopa.— To by zaszkodzi³o interesom?— Mo¿e i mojemu zdrowiu.On musi ciê teraz zabiæ.Jeœli tego nie zrobi, ludzieprzestan¹ siê go baæ.— Niczego siê nie nauczy³, co? Cholerne miasto g³upców.Przez drzwi wpad³ Asa.— Szopa, muszê z tob¹ pogadaæ.— By³ przera¿ony.— Krage myœli, ¿e przeszed³emna stronê Kruka.Œciga mnie.Musisz mnie ukryæ, Szopa.—Nic z tego.Pu³apka siê zamyka³a.Ci dwaj w jego lokalu.Krage z pewnoœci¹ go zabije iwykopie jego matkê na ulicê.— Szopa, ca³¹ zimê zaopatrywa³em ciê w drewno.Broni³em ciê przed Kragem.— No jasne.Wiêc ja te¿ mam siê daæ zabiæ?— Jesteœ mi coœ winien, Szopa.Nigdy nikomu nie opowiedzia³em,jak wychodzisz noc¹ z Krukiem.Mo¿e Krage chcia³by siê tego dowiedzieæ, co?Szopa z³apa³ Asê za d³onie i szarpn¹³ nim do przodu, opieraj¹c go o ladê.Jakna zawo³anie, zza pleców ma³ego mê¿czyzny wy³oni³ siê Kruk.Szopa dostrzeg³nó¿.Kruk dŸgn¹³ Asê w grzbiet ³ szepn¹³:— ChodŸmy do mojego pokoju.Asa poblad³.Szopa zmusi³ siê do uœmiechu.— Dobra.— Wypuœci³ Asê i wydoby³ spod lady kamionkow¹ flaszkê.— Chcê z tob¹pogadaæ, Asa.Wzi¹³ ze sob¹ trzy kubki.Poszed³ na górê jako ostatni.Czu³ wyraŸnie na sobie œlepe spojrzenie matki.Ile us³ysza³a? Jak wiele siê domyœli³a? Ostatnio odnosi³a siê do niego ch³odno.Jego wstyd stan¹³ pomiêdzy nimi.Czu³, ¿e nie zas³uguje ju¿ na jej szacunek.Da³ kuksañca swemu sumieniu.Zrobi³em to dla niej! Pokój Kruka by³ jedynym napiêtrze, który mia³ jeszcze drzwi.Gospodarz przepuœci³ przez nie Asê i Szopê.— Siadaj — powiedzia³ do Asy, wskazuj¹c na swe ³Ã³¿ko.Asa usiad³.Sprawia³wra¿enie, ¿e zaraz siê zleje ze strachu.Izba Kruka by³a równie spartañska jakjego strój.Nie zdradza³a ani œladu bogactwa.— Wszystko inwestujê, Szopa — stwierdzi³ Kruk z drwi¹cym uœmiechem na twarzy.—W ¿eglarski interes.Nalej wina.Zacz¹³ czyœciæ no¿em paznokcie.Asa prze³kn¹³ wino, zanim Szopa skoñczy³ nalewaæ pozosta³ym.— Dolej mu — rzuci³ Kruk i poci¹gn¹³ z w³asnego kubka.— Szopa, dlaczego zawszedawa³eœ mi te kwaœne kocie szczyny, kiedy mia³eœ takie wino?—Podajê je tylko na specjalne ¿yczenie.Kosztuje wiêcej.—Od dzisiaj biorê tylko je.— Kruk zmierzy³ siê spojrzeniem z Asa i postuka³ wpoliczek ostrzem no¿a.Nie, Kruk nie musia³ ¿yæ oszczêdnie.Trupi biznes na pewno przynosi³ zyski.Inwestowa³? W ¿eglarski interes? Dziwnie to wyrazi³.To, gdzie siê podziewa³y pieni¹dze, mog³o byæ równie interesuj¹ce jak to, sk¹dsiê bra³y.— Grozi³eœ mojemu przyjacielowi — powiedzia³ Kruk.— Och!Przepraszam ciê, Szopa.Przejêzyczy³em siê.Wspólnikowi, nie przyjacielowi.Wspólnicy nie musz¹ siê nawzajem lubiæ.Czy masz coœ do powiedzenia na swoj¹obronê, mikrusie?Szopa zadr¿a³.Niech szlag trafi Kruka.Powiedzia³ to po to, by Asa torozg³osi³.Ten sukinsyn zaczyna³ przejmowaæ kontrolê nad jego ¿yciem.Podskubywa³ je, jak mysz niszcz¹ca powoli gomó³kê sera.— Dajê s³owo, panie Kruk.Nie chcia³em nic takiego powiedzieæ.Ba³em siê.Krage myœli, ¿e pana ostrzeg³em.Muszê siê ukryæ, a Szopa boi siêmnie przyj¹æ.Stara³em siê tylko go sk³oniæ do.— Zamknij siê.Szopa, myœla³em, ¿e to twój przyjaciel.— Po prostu pomog³em mu parê razy.By³o mi go ¿al.— Dajesz mu schronienie przed pogod¹, ale nie przed wrogami.Jest z ciebie istny okaz tchórzostwa, Szopa.Mo¿e pope³ni³em b³¹d.Chcia³em ciêzrobiæ pe³nym wspólnikiem.Prêdzej czy póŸniej zostawi³bym ci ca³y interes.Myœla³em, ¿e wyœwiadczê ci przys³ugê.Ale ty jesteœ œmierdz¹cym, tchórzliwympsem.Brak ci nawet odwagi, by temu zaprzeczyæ — odwróci³ siê nagle.— Gadaj,mikrusie.Opowiedz mi o Kragem.I o Klauzurze.Asa zbiela³.Nie otworzy³ ust, dopóki Kruk nie zagrozi³, ¿e wezwie stró¿Ã³w.Kolana Szopy tr¹ca³y siê o siebie.Rêkojeœæ jego rzeŸnickiego no¿a by³a mokraod potu i œliska.Nie potrafi³by go u¿yæ, lecz Asa by³ zbyt przera¿ony, by tozauwa¿yæ.Krzykn¹³ tylko na swój zaprzêg i ruszy³ w drogê.Kruk pod¹¿y³ za nimiw³asnym wozem.Szopa rzuci³ spojrzenie na drug¹ stronê doliny.Czarny zamekwisia³ na pó³nocnym horyzoncie, rzucaj¹c swój straszliwy cieñ na Ja³owiec.Dlaczego tam by³? Sk¹d siê wzi¹³? Ober¿ysta odrzuci³ te pytania.Lepiej ignorowaæ ca³¹ sprawê.W jaki sposób siê w to zapl¹ta³? Obawia³ siê najgorszego.Kruk by³ ca³kowiciepozbawiony wra¿liwoœci.Zostawili wozy w gaju i weszli na teren Klauzury.Kruk przyjrza³ siê zapasomdrewna pozostawionym przez Asê.— Zabierzcie te wi¹zkina wóz.U³Ã³¿cie je na razie razem z reszt¹.— Nie mo¿ecie zabraæ mojego drewna — sprzeciwi³ siê Asa.— Zamknij siê! — Kruk przerzuci³ wi¹zkê przez mur.— Ty pierwszy, Szopa.Mikrusie, wytropiê ciê, jeœli uciekniesz.Przenieœli ju¿ dwanaœcie narêczy, gdy Asa szepn¹³:— Szopa, obserwuje nas jeden ze zbirów Kragego.By³ bliski paniki.Kruk nie okaza³ niezadowolenia us³yszawszy tê wiadomoœæ.—Wy dwaj pójdziecie po narêcza do lasu.• •Asa zaprotestowa³.Kruk spojrza³ na niego groŸnie.Ma³y mê¿czyzna pogna³ podgórê.—Sk¹d on wie? — jêkn¹³ do Szopy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl