X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.� Pó�niej, kiedy krew ju� sp�ynie, ustawisz mis� pod obrazem i zanurzysz w niejmoje szcz�tki.Zapalisz w kr�gu siedem czarnych �wiec, a ka�da z nich ma by�ulepiona z wosku zmieszanego z w�osami wybra�ca.Reinherd skrzywi� si�.�.a potem pozostaje ci ju� tylko bardzo mnie pragn��.� U�miechn�a si�promiennie.� Modli� si� przed obrazem o mój powrót do �wiata �ywych.Mo�enawet bardziej wa�ne ni� same obrz�dki, s� wiara i pragnienie.Czy masz ichwystarczaj�co wiele, Reinherdzie?Baronet spojrza� na kobiet� i nerwowo pog�aska� si� po brodzie.� Zapewne tak, moja pani � odpar� po chwili.�Lecz s�dz�, �e warunki s� trudne.Trzeba b�dzie czasu, by znale�� kogo�, o kim mówisz.Niewinnego, a zwi�zanego zzamkiem Achenbach wi�zami �ycia i �mierci.To mo�e potrwa�.Roze�mia�a si� beztrosko.� Mój m�ody przyjacielu, czy nie rozumiesz? Freidrich jest t� osob�! Ch�opiecurodzony w zamku.Ch�opiec, który widzia� �mier� ca�ej swej rodziny.Ch�opiec,który nigdy nikogo nie zabi� oraz z nikim nie obcowa� ciele�nie.Wi�zy �ycia,wi�zy �mierci i niewinno��.Reinherd uniós� si� w po�cieli i usiad� prosto.My�li k��bi�y si� w jegog�owie.Czym innym jest skazanie na �mier� ca�ej rodziny, oficjalnie, wprzytomno�ci t�umu ludzi i z r�ki wykwalifikowanego kata.Czym innym jest nawetwydanie rozkazu, by udusi� malca poduszk� lub wrzuci� do studni.A zupe�nieczym innym jest traktowanie go, jakby by� przeznaczonym na ubój bydl�ciem.Baronet opu�ci� stopy na drug� stron� �ó�ka i wsta�.Podszed� do stolika,si�gn�� po dzbanek i nala� kielich wina.Upi� kilka �yków, wiedz�c, �e nie mo�etej chwili przeci�ga� w niesko�czono�� i, �e b�dzie musia� w ko�cu udzieli�odpowiedzi.� Kochany Reinherdzie.� Us�ysza� ciep�y g�os.� Wiem, �e nie�atwo podj�� tak�decyzj� cz�owiekowi o prawym sercu.Ale czy nie jest to tylko jeden kroknaprzód? Nast�pny, logiczny krok po skazaniu wszystkich Achenbachów? Wierz mi,�e b�dzie ci potrzebna moja moc i przyja��.Czy Achenbachowie nie mieliprzyjació� oraz stronników na cesarskim dworze? Czy nie b�d� knu� i spiskowa�przeciw tobie? A moja magia pozwoli ci, by broni� si� i by atakowa�.Je�li to nawet prawda, pomy�la� baronet z niezwyk�� jasno�ci� umys�u, tooznacza ni mniej ni wi�cej, �e do ko�ca �ycie b�d� od ciebie zale�ny.A imwi�ksza oka�e si� twoja moc, tym silniej zostan� skr�powany.� Przemy�l� twe s�owa, pani � rzek� oficjalnym tonem i stara� si� nie patrze� wjej stron�.� Trudno od arystokraty i rycerza wymaga�, by podejmowa� podobn�decyzj� bez zastanowienia, gdy�.� Nie ma czasu � przerwa�a mu.� Z�ama�e� runy i oswobodzi�e� moje szcz�tki.Dokona�e� ju� wyboru � doda�a twardym tonem.Reinherd nie by� przyzwyczajony, by w taki sposób do niego przemawiano.Odwróci� si� w jej stron�.� Powiedzia�em, �e przemy�l� to, moja pani, i oto ca�a odpowied� � rzek�.� Niedokona�em jeszcze wyboru.By� mo�e lepiej b�dzie, jak ka�� utopi� szczeniaka wstudni i zapomnimy o ca�ej sprawie.Przez jej twarz przebieg� grymas i przez chwil� Reinherd zobaczy� nie �liczn�,delikatn� kobiet� o �agodnym u�miechu, a wied�m� o zaci�ni�tych ustach i oczachbazyliszka.Zmrozi�o go i odstawi� kielich z trzaskiem na blat sto�u.Poczu�dreszcz przebiegaj�cy od nasady karku a� po po�ladki, a serce za�omota�o wpiersiach jak oszala�e.Ale to dziwne wra�enie ust�pi�o tak szybko, jak si�pojawi�o, a rudow�osa pi�kno�� znów by�a tylko �agodnie u�miechni�t� kobiet�.Itym razem by� to te� smutny u�miech.� Ja si� nie cofn�, Reinherdzie � powiedzia�a cicho.� Nie zamierzam wraca� wpustk�.Potrafi� by� oddan� przyjació�k�, ale potrafi� te� by� wrogiem dlatych, którzy za m� przyja�� chc� p�aci� oboj�tno�ci�.� Nie gro� mi � odpar� Vardesaavre.� Bo to ja.� Chcia� co� doda�, alerozmy�li� si� i znowu potar� brod� wierzchem d�oni.� Przecie� wiesz, �e pragn�twej obecno�ci � z�agodzi� ton.� I wiele jestem w stanie uczyni�, by ci�wyzwoli�.Ale spróbujmy znale�� inny sposób.� Przemóg� si� i post�pi� kilkakroków w jej stron�.Znowu poczu�, �e jej pi�kno�� pora�a, a kadzidlany, ci�ki zapach perfum otulago delikatnym kokonem.Zapragn�� wzi�� j� w ramiona i przytuli�.Poczu� smakjej poca�unków i dotyk ci�kich piersi, wodzi� ustami i opuszkami palców poalabastrowej skórze.Otrz�sn�� si�, by odzyska� jasno�� umys�u, a onaprzygl�da�a mu si� ze smutkiem i trosk�.� Nie ra� mnie, Reinherdzie � poprosi�a.� Pozwól si� kocha�.To tylko jedenprzykry wieczór, a potem ju� wszystko b�dzie dobrze.� Jej g�os koi� iprzekonywa�, ale Vardesaavre zebra� wszystkie si�y i cofn�� si� o dwa kroki.� Nie � rzek� twardo.� Musi by� inny sposób.Przygl�da�a mu si� i w jej wzroku widzia� zarówno z�o��, jak i niech�tneuznanie.A mo�e tylko chcia� je widzie�? Mo�e by�a w nim tylko z�o��?� By�a marchewka � obwie�ci�a zimno.� A teraz b�dzie bat.Klasn�a, lecz on nie us�ysza� tego kla�ni�cia, tylko widzia� zderzaj�ce si� zimpetem d�onie.Lecz zaraz potem od strony obrazu dobieg� go ha�as.Jakby co�ci�kiego i wielkiego zeskoczy�o na posadzk�.Obróci� si� gwa�townie w tamt�stron�, ale by�o zbyt ciemno, by cokolwiek dostrzec.Dobieg�o go miarowe,powolne drapanie pazurów na kamieniach.I po chwili zobaczy�.Z mroku wy�oni�si� pies o krwawych oczach i l�ni�cych k�ach.Pies z portretu.Z br�zowych,grubych warg �cieka�y krople �liny, a w gardle zwierz�cia narasta� g�uchywarkot.� Oto pani, a oto jej maskotka � powiedzia�a rozbawiona, widz�c jego strach ito, �e cofn�� si� w stron� �o�a, si�gaj�c po schowany pod poduszk� sztylet.Vardesaavre rzeczywi�cie zl�k� si� w pierwszej chwili, ale potem, ju� z no�em wgar�ci, och�on��.Faktycznie zwierz� by�o wielkie, ale czy� nie by�o tylkoduchem, widmem z obrazu, na pó� senn�, na pó� rzeczywist� z�ud�? Roze�mia�si�.� Trzeba wi�cej, by.Nie zdo�a� sko�czy�, kiedy bestia skoczy�a.Szybka jak uderzenie bata.Vardesaavre poczu� tylko, jak rozp�dzone cielsko wali si� na niego, i zobaczy�tu� przed swoj� twarz� pot�n� paszcz� pe�n� wyszczerzonych k�ów.� Kochany Reinherdzie.� Us�ysza� i nie potrafi� skupi� my�li, bo gor�cyoddech zwierz�cia pora�a� jego zmys� powonienia.Z paszczy zion�o niczym zotwartego grobowca, a Vardesaavre nie móg� nawet si� odwróci�, gdy� ci�kie�apska przygwa�d�a�y go do ziemi.�.pies potrzebuje znacznie mniej, by przej�� do rzeczywistego �wiata �wyja�ni�a, rozbawiona.� A ja nabra�am mocy, by to sprawi�, kiedy zniszczy�e�srebrne p�ta.Kropla gor�cej �liny kapn�a na policzek baroneta.Nie powstrzyma� si� odkrzyku pe�nego obrzydzenia.Kobieta za�mia�a si� perli�cie i cmokn�a, a piespowoli odst�pi�, uwalniaj�c Reinherda.Ten cofn�� si� pod sam� �cian�, aniepotrzebny sztylet wypad� mu z os�ab�ych palców [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.