X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak powrót�elaznego Genera�a zrobi� takie wra�enie, jakby to co najmniej sam LucjuszWarzhad powsta� z mar�twych.Ledwo rozesz�a si� wiadomo��, urwici wBaurabis�sie zacz�li rwa� si� do walki.Dla wszystkich sta�o si� jas�ne, �e wtym stanie rzeczy nie ma na co d�u�ej czeka� i cokolwiek ma by� zrobione,zrobi� to nale�y jak najszyb�ciej, bo wkrótce powrót �arnego przestanie by�tajemnic� i utracony zostanie atut zaskoczenia.�elazny Genera� wyznaczy� zatemtermin ataku na jeszcze t� sam� noc.Nikt si� nie zdziwi�, nie by�osprzeciwów.- Oni potrzebowali tylko przywódcy, nazwiska, sztan�daru - rzek� potem Zakraca.- Genera� przywróci� im wiar� w przysz�o��, otworzy� jak�� alternatyw� dlaBir�zinniego i Ptaka: legendy nie upadaj�, to nie do pomy�leni�, jako� tob�dzie, damy sobie rad�, on nie przegra.To zreszt� bardzo naturalny tokrozumowania.Nie by�o zatem wahania, nie by�o mozolnych przygoto�wa�; to nie mia�a by� d�ugakampania, a w�a�nie b�yska�wiczna urwicka operacja.�Przyp�yw".O wyznaczonejpo�rze wyruszy�y oddzia�y.Wszyscy w pe�nym bojowym ryn�sztunku, wszyscy natemporalnych dopalaczach, w utrzy�mywanym przez demony sferycznym kamufla�uniewidzialno�ci, w skrytych wewn�trz niego chmurach mikroletalnatorów,spiralach kriow�y.Wcze�niej wylecia�y z Baurabissu dziesi�tki tysi�cy d�innówi poltergeistów.- Tej nocy miasto nale�e� b�dzie do nas - rzek� �elaz�ny Genera� wtelepatycznym przekazie do swej armii.�a�den z mieszka�ców Czurmy niedostrzeg� urwitów, lawi�ruj�cych po gwia�dzistym niebie pomi�dzy rydwanami,mkn�cych przez noc na kszta�t ultraszybkich komet o war�koczach uplecionych zczarów i zakl��.Lecz nikt akurat nie patrzy� w odpowiednim kierunku przezdymniki lub ich artefaktyczne analogi, zabrak�o czujnych magów.�arny wyruszy� z oddzia�em przydzielonym do szturmu na Zamek.Szturm - to zadu�o powiedziane.Rzecz w�a��ciwie polega�a na zaskoczeniu i wy��czeniu z walkitych nielicznych urwitów i czarodziejów, którzy opowiedzieli si� za Birzinnim.Reszta to kwestia zastraszenia � a w tym urwici byli naprawd� dobrzy.Wy�ledzone przez d�inny ofiary zaskoczone zosta�y w swych komnatach, przewa�niepodczas snu, i zabite b�d� zamro�one, zanim zdo�a�y cho�by pomy�le� o obro�nie.Jedynie w pokojach Sztabu wywi�za�a si� potyczka.Nieliczni jej �wiadkowie,nie-urwici, zarejestrowali jeno urwane w pó� otwarcia ust okrzyki, kilkanag�ych ruchów.Nim mrugn�li, by�o po sprawie; wsz�dzie krew, zw�oki, popió�.Nad pobojowiskiem stopniowo pojawiali si�, zdejmuj�c iluzj�, urwici w swychzbrojach.Scierwnicze roje letalnatorów �miga�y nad posadzk� od pokoju dopokoju, po korytarzach i schodach, szukaj�c osób pasuj�cych do zadanego imwzorca; wsz�dzie s�ycha� by�o charczenie umieraj�cych.Dooko�a je�ców wi�y si�b��kitne kriow�e, mróz szed� od zmro�e�ców, a� �cina�a si� i kruszy�a wyla�nakrew.Niektórzy z urwitów, jeszcze w cebulach temporalnych, b�yskali tylko wprzelocie kolorow� plam�, p�dz�c do celu w otoczeniu poltergeistów chroni�cychich przed zderzeniem z ruchomymi i nieruchomymi przeszko�dami.- Aaaaaaaaarrrr!!! - wrzeszcza� Lamberaux, gdy �ela�zny Genera� wyci�ga� mu zg�owy po kolei wszystkie pi�� demonów.Nex Pluci�ski w swej komnacie na najwy�szym pi�trze Wie�y Ivo usi�owa� pope�ni�samobójstwo, ale odnalaz�y go i obsiad�y jak muchy mikroletalnatory.Wypali�ymu nerwy mi�ni r�k i nóg, a� przywlók� si� przyprowadzony przez poltergeista�arnego kriow�� i zamrozi� Pluci�skiego.Kilka osób wyskoczy�o z okien zamku, lecz z�apa�y ich w locie d�inny.Wszak�ejedna z tych, co wyskoczy�y, by�a urwit� i natychmiast odpali�a ku morzu.Pu�ci�o si� w po��cig za uciekinierem dwóch urwitów �elaznego Genera�a iwybuch�a nad pe�n� statków zatok� krótka walka na kl�twy i kontrkl�twy, z góryprzegrana przez uciekaj�ce�go, który nie mia� na sobie zbroi i walczy� wznacznym opó�nieniu wzgl�dem dwójki w pe�nym rynsztynku.Wy�wrócili go na nicewzd�u� kr�gos�upa, spad� do wody krwaw� o�miornic� ko�ci, �y�, �ci�gien imi�sa.Spu�cili za nim pneumoanalizatora, �eby roz�o�y� i zdezidentyfikowa�ducha zdrajcy.- Miasto jest nasze - rzek�.�elazny Genera�, gdy otrzyma� ju� meldunki odwszystkich oddzia�ów.� Teraz administracja.- Zwróci� si� do Zakracy.- ��cza.Wywiad.Tu mamy dziur�.Co robi Ptak.Powtórna deklaracja lojal�no�ci odwojska.Mobilizacja.Pilnujcie Pe�zacza.Niech si� wykalibruje na ten tubalkon.Obsada Zamku.I tak dalej.Gdzie Wiga?- Polecia� uk�ada� si� z regularnymi.- Dobrze.Znale�� re Quaza, niech si� wreszcie dowie, co z Ferdynandem.Otwartapropozycja negocjacji.Daj� s�owo; on wie, po Trybie nie b�dzie w�tpi�, zar�czyksi�ciu, mo�e tak�e ta Lubicz-Ankh.Niech ksi��� wyjdzie z ukrycia.W ko�cu tuidzie o jego kraj.Sojusz dla odbi�cia.Jak to go nie zach�ci, to nic niezdo�a.- Tak jest.Jeden z Orwidowych prosi pana o spotka�nie, Generale.Poda� has�o.- Kto?- Bruda.- Dajcie go.�elazny Genera� wszed� do s�siedniej komnaty i za�trzasn�� za sob� drzwi.Przezwyj�cie na balkon wpada� do �rodka nocny wiatr.Genera� wci�� by� w pe�nymryn�sztunku, który, cho� w swej istocie diametralnie ró�ny od standardowegorynsztunku urwity, wywiera� podobne wra�enie: asymetryczna zbroja, zniewiadomych materia��ów wykonane i niewiadomego przeznaczenia jej odrosty,szypu�ki, wypusty, macki, dysze, miniskrzyd�a, ca�e cia�o ukryte we wn�trzupe�nego naro�li pancerza; dwunogi owad.Genera� zdj�� he�m, od�o�y� na stó�.Wchrz�cie i trzasku usiad� na krze�le, krzes�o te� zatrzeszcza�o.Przez otwartedrzwi balkonowe widzia� niebo nad Czurm�, gwiazdy i przes�aniaj�ce je chmury,przeganiane w g��b l�du.Wszed� Bruda.- Zamknij drzwi.Bruda zamkn��.�arny uruchomi� konstrukt przeciwpods�uchowy.- Czy pan to zaplanowa�, Generale? - spyta� Bruda.Przekroczywszy próg zrobi�zaledwie dwa krótkie kroki i sta� teraz nieruchomo, oddzielony od �arnegopo�ow� pustej komnaty, �wiat�em i cieniem, i wbija� ponury wzrok w siedz�cegoprzy zawalonym papierami stole hrabiego, który z twarz� pozbawion�najmniejszego wyrazu obserwowa� przep�yw chmur po nocnym niebie, bardzociemnych.- Czy pan to zaplanowa�? Ja musz� wiedzie�!- Po co?Bruda zacisn�� pi�ci.- Zdrajco.! - charkn�� strasznym pó�szeptem gdzie� z g��bi gard�a.Pochyli�g�ow�; patrzy� na spokojnego Ge�nera�a zmru�onymi, w�ciek�ymi oczyma spodkruczoczar�nych brwi, z twarzy nabieg�� krwi�, obrzmia�� od g�stego gniewu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.