[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Za³oga Kurtza, proszê siê zg³osiæ.Tu komendant Hsu na Adamsie.- Tu McQuade – warkn¹³ kapitan.– Czego pan chce, do diab³a? Jestem zajêty.- Panie kapitanie – odezwa³ siê uprzejmie Hsu.– Jesteœmy tu, ¿eby eskortowaæwas z powrotem do Stacji Wejœciowej.Nie ma potrzeby postêpowaæ nierozs¹dnie.Otwórzcie wasz modem i unikniecie nieprzyjemnoœci.McQuade przerwa³ mu ostro:- Nie da rady.Lecimy ku Ziemi i nic z tym nie potraficie zrobiæ, komendancieHsu.Wasza broñ nie ma dla nas znaczenia; jesteœmy b³ogos³awieni! Niepowstrzymacie nas! Jesteœmy nieœmiertelni!Z ostatnimi s³owami œwiat³a zamruga³y i zgas³y.Minê³o kilka sekund i w³¹czy³y siê systemy awaryjne.Zostali unieruchomieni.Je¿eli ich systemy ruszy³yby teraz, po³owa elektroniki mog³aby zostaæzniszczona.Wilks odwróci³ siê do McQuada.- Có¿, s¹dzê, ¿e jesteœ oficjalnie uznany za wariata, kapitanie.Hsu trzyma wgotowoœci zespó³ konowa³Ã³w, którzy maja pe³ne strzykawki z trinominem.Tydostaniesz podwójn¹ dawkê.Wilks postuka³ w swój mikrofon.- Moto, Tully.Do dzie³a.Nie zajê³o to du¿o czasu.Najwy¿ej oko³o dwudziestu minut.Potem przez statekprzesz³o dr¿enie, Kutrz zwolni³ i zatrzyma³ siê w koñcu.Po chwili zacz¹³poruszaæ siê po nowej trajektorii, w kierunku Stacji.Nie mogli tego dostrzec,gdy¿ wszystkie systemy zosta³y wy³¹czone.- W³¹czyli ju¿ magnetyczny hol – stwierdzi³ Wilks szeptem, jakby ba³ siê, ¿ektoœ z drugiego statku mo¿e go us³yszeæ.McQuade skin¹³ g³ow¹.- Ryba na lince.„Je¿eli nasz plan siê nie powiedzie – pomyœla³ sier¿ant – bêdziemy tkwi w tymgównie po uszy”.Billie siedzia³ obok Jones, Falka i Brewstera.Falk zaœmia³ siê cicho, kiedyus³ysza³ przemówienie McQuade, które s³ychaæ by³o wyraŸnie przez cienkieprzepierzenie.Teraz w ciszy czekali na to, co siê wydarzy.Brewster odpi¹³ swój pas i przesiad³ siê na fotel obok Billlie.- Mogê tu usi¹œæ?Skinê³a g³ow¹ i przygl¹da³a siê, jak zapina pas i odwraca siê do niej.Wydawa³siê zak³opotany.- Jak siê czujesz? – zapyta³.- W porz¹dku.Mia³am z³e chwile, ale teraz ju¿ du¿o lepiej.Zadowolona by³a, ¿e uda³o jej siê to powiedzieæ.- Dobrze s³yszeæ.Ja te¿ skoñczy³em w³aœnie zmagaæ siê ze sob¹ – przerwa³,wyraŸnie chc¹c jeszcze coœ powiedzieæ.Billie uœmiechnê³a siê do niego.- Dylan.Wiele siê wydarzy³o miêdzy nami w czasie tej podró¿y i ci¹gle s¹jeszcze drogi wyjœcia z tego.Uwa¿am, ¿e jesteœmy przyjació³mi i chcê, ¿ebyœwiedzia³, ¿e dobrze ci ¿yczê, niezale¿nie od okolicznoœci.- Nie ¿a³ujê niczego – powiedzia³ spokojnie.Nawet w nik³ym œwietle kabiny zdo³a³a dostrzec, ¿e zaczerwieni³ siê mocno.Dotkn¹³ jej d³oni.- Ani ja – odpowiedzia³a.Ich wspólnie spêdzone noce by³y mi³e.Potrzyma³a przez chwilê jego palce,œcisnê³a je lekko i cofnê³a rêkê.By³y wa¿niejsze sprawy, które ich po³¹czy³y, ni¿ krótkie seksualne zmagania.Czu³a jakby ta chwila by³a tego potwierdzeniem.Dylan jest w porz¹dku; ona te¿.Mniej wiêcej.- Trzymaæ siê – zawo³a³ nagle Wiks.Billie odchyli³a siê na oparcie fotela i zamknê³a oczy.***- Gotowe – zaskrzypia³ w uchu Wilksa g³os Tully.Skin¹³ g³ow¹ na McQuada i podniós³ rêkê.Kapitan pochyli³ siê nad konsol¹ iczeka³ na sygna³.Plan Billie by³ œmiesznie prosty.Mieli udawaæ ca³kowit¹ bezradnoœæ do chwili,kiedy zostan¹ wziêci na hol, potem skoczyæ do przodu i spróbowaæ uszkodziænapêd napastnika.Zanim Stacja wyœle nastêpny, bêd¹ daleko, lec¹c w kierunkuZiemi.By³o to wystarczaj¹co b³azeñskie, ¿eby mieæ szanse powodzenia.- Przygotowaæ siê – krzykn¹³ Wilks przez ramiê.Machn¹³ rêk¹ i rykn¹³:- Teraz!Kurtz z hukiem zbudzi³ siê do ¿ycia.McQuade wcisn¹³ kilka przycisków i statekwystrzeli³ do przodu, skrêcaj¹c przy tym w bok.Cielsko pojazdu trzeszcza³o z wysi³ku.Nagle da³o siê wyczuæ uderzenie inatychmiast Kurtz zacz¹³ poruszaæ siê w przeciwn¹ stronê, ukoœnie do statku, wktóry w³aœnie uderzy³.Magnetyczna linia naprê¿y³a siê i pêk³a, a mniejszypojazd zosta³ odrzucony w wyniku zderzenia.„Przyda³oby nam siê ubezpieczenie” – pomyœla³ Wilks.Pamiêta³ stary dowcip naten temat.„Nie czas teraz na g³upoty, Wilks” – odezwa³ siê jego wewnêtrzny g³os.- Wy³¹czyæ wszystko – rozkaza³.Adams móg³ przecie¿ ponownie wys³aæ impuls.Wszystkie systemy zamar³y; Tully i Moto wy³¹czy³y je skrupulatnie.Mia³przynajmniej tak¹ nadziejê.Policzy³ w myœlach do dziesiêciu i powiedzia³ domikrofonu komunikatora:- Maj¹ nas?- Nie – odezwa³a siê Tully.Jej g³os zabrzmia³ tak, jakby straci³a oddech.- W³¹czyæ czujniki obwodów – powiedzia³ sier¿ant.Kilka œwiate³ek zab³ys³o na konsoli.Wilks prze³¹czy³ siê na ogólny kana³.- Gratulacje, Billie.Wygl¹da na to, ¿e lecimy na Ziemiê.Ripley siedzia³a samotnie w swym pokoju.Zdziwiona by³a, ¿e ci¹gle s¹ w drodzena Ziemiê.Ci ludzie na pok³adzie nie s¹ g³upcami.Wilks okazuje siê byæca³kiem niez³ym dowódc¹.Ktoœ zapuka³ do drzwi.- Ripley? Jesteœ w domu? To ja, Billie.Nie otrzyma³a odpowiedzi i s³ychaæ by³o, jak westchnê³a.Kurtz nie by³ du¿ymstatkiem i gdzie¿ indziej mog³aby byæ?- PrzyjdŸ póŸniej – powiedzia³a.- Nie.Muszê z tob¹ teraz porozmawiaæ.Tym razem Ripley westchnê³a.Wszystko jedno kiedy sobie z tym poradzi.- WejdŸ.Billie wesz³a i przysiad³a na brzegu ³Ã³¿ka.- Jak leci?Dla Ripley wygl¹da³a jakoœ inaczej.Nie by³o to onieœmie­lenie, raczej rezerwa.Zawsze uwa¿a³a, ¿e Billie staje siê ner­wowa w sytuacjach krytycznych, alem³oda kobieta, która siedzia³a przed ni¹, by³a jakaœ inna.- Jak leci? Có¿, wszystko wspaniale.Cudownie.Nie mo¿e byæ lepiej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl