[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zast¹pili spinaker kliwrem i Boomer kaza³ uszczelniæ wszystkie pokrywy luków.Bill Baldridge wyszed³ na górê w ubraniu sztormowym i poprosi³ o zejœcie podpok³ad wszystkich, z wyj¹tkiem Rogera i Jeffa, którzy mieli zrefowaæ grot.Gavin jeszcze spa³.- B¹dŸcie gotowi do opuszczenia grota, gdyby prêdkoœæ wiatru przekroczy³trzydzieœci piêæ wêz³Ã³w - powiedzia³ Bill.Byli przygotowani na wszystko, tylko nie na szybkoœæ, z jak¹ zmieni³a siêpogoda.Z pó³nocnego zachodu nadlecia³ z wyciem wicher osi¹gaj¹cy w porywachczterdzieœci wêz³Ã³w i nios¹cy ze sob¹ deszcz.„Yonder", przyœpieszaj¹cgwa³townie do czternastu wêz³Ã³w, pomkn¹³ przed siebie po silnie rozko³ysanymoceanie.Fale nie by³y jeszcze wysokie, ich grzbiety nie wykazywa³y tendencjido za³amywania, a wiêc nie stwarza³y wiêkszego zagro-145¿eni¹.Bill, stoj¹c samotnie za sterem najwy¿szej klasy jachtu ¿aglowego, któryw jego opinii potrafi przetrwaæ niemal wszystko, rozkoszowa³ siê œlizgiem potych górach wody.Zgodnie z jego oczekiwaniami szkwa³ usta³ tak samo szybko, jak siê zerwa³.Wkrótce potem niebo siê przetar³o, a wiatr zmieni³ z powrotem na zachodni.Ocean siê uspokaja³.Zerkaj¹c przez lewe ramiê, Bill ujrza³ nowe zwa³y chmurformuj¹ce siê na pó³nocnym zachodzie.Oceni³, ¿e nadci¹gn¹ za jakieœ dwiegodziny.Ale ogólnie rzecz bior¹c, ten pierwszy powa¿ny szkwa³ nie by³ takiznowu straszny.Szybkoœæ wiej¹cego w rufê wiatru nie przekracza³a terazpiêtnastu wêz³Ã³w, kaza³ wiêc wci¹gn¹æ z powrotem spinaker.Chocia¿ s³oñce sta³owysoko, wyraŸnie siê och³odzi³o.Temperatura spad³a do dwudziestu stopniCelsjusza.Na pok³ad wyszli Boomer z Laur¹.Jo spa³a.Bill przekaza³ ster Boomerowi, zdj¹³kurtkê i oznajmi³, ¿e schodzi pod pok³ad trochê poczytaæ.By³ na³ogowym czytelnikiem gazet i czasopism i na lotnisku Kennedy'egozaopatrzy³ siê w ca³y ich stos, miêdzy innymi w lokaln¹ gazetê kansask¹ „GardenCity Telegram", „New York Times", „Washington Pogt", „Time Magazine", „SportsIllustrated" i kilka wychodz¹cych na œrodkowym zachodzie gazet farmerskich.Alejego uwagê przyku³ artyku³ zamieszczony w „Washington Post".Choæ by³ d³ugi, przeczyta³ go uwa¿nie, a potem zawo³a³ do Boomera:- Hej, czyta³eœ coœ ostatnio o tym statku badawczym „Cutty-hunk", który zagin¹³jakiœ rok temu w Antarktyce?- Ostatnio nie, ale znam sprawê.Znalaz³eœ coœ nowego?- ¯adnych rewelacji, tylko niez³y artyku³ w „Poœcie".Facet uwa¿a, ¿e statekwci¹¿ gdzieœ tam p³ywa.- Tak, czyta³em przed paroma miesi¹cami coœ na ten temat.Autor nazywa³ siêGoodyear czy jakoœ tak.- Pomyli³o ci siê z oponami.Goœæ nazywa siê Goodwin.- O, w³aœnie.Goodwin.Napisa³ ca³¹ seriê artyku³Ã³w o „Cut-tyhunku".Czyta³emwszystkie.Argumentuje w nich, ¿e gdyby statek naprawdê poszed³ na dno naswojej ostatniej znanej pozycji, czyli w jakiejœ antarktycznej zatoczce, to napowierzchniê wyp³ynê³oby coœ wiêcej ni¿ sam kawa³ek pasa ratunkowego.- Zgadza siê.Nadal tak twierdzi.Pisze te¿, ¿e gdyby statek naprawdê zosta³zaatakowany, to nale¿a³oby to uznaæ za masowe morderstwo, bo jak dot¹d nienatrafiono na œlad ani jednego146rozbitka, a jest nie do pomyœlenia, ¿eby we wspó³czesnym œwiecie nikt niczegonie znalaz³.Kamieñ w wodê.Facet uwa¿a, ¿e za tym kryje siê jakaœ grubszaafera.- To samo pomyœla³em, kiedy o tym ostatnio czyta³em.Ale admira³ Morgan jestodmiennego zdania.Uwa¿a, ¿e statek zaton¹³ ze wszystkimi na pok³adzie.Tak czyinaczej od³Ã³¿ dla mnie tê gazetê, dobrze, Bill? Chêtnie to przeczytam.- Zrobiê wiêcej.Przyniosê ci j¹ teraz, potrzymam ster, a ty sobie poczytasz.To naprawdê tajemnicza historia.Bill wróci³ do kokpitu z „Washington Post".Lektura d³ugiego artyku³u zajê³aBoomerowi piêtnaœcie minut.- Tak - mrukn¹³, skoñczywszy.- To na pewno ten sam facet.Pracuje w „Cape CodTimes".Jak sobie przypominam, wybra³ siê osobiœcie na Wyspê Kerguelena.- Od razu widaæ, ¿e wie, o czym pisze.I ma racjê.W dzisiejszych czasach nietak ³atwo sprz¹tn¹æ w ca³kowitej tajemnicy dwadzieœcia dziewiêæ osób, tak ¿ebywszelki s³uch o nich i statku, na którym p³ynêli, zagin¹³.Zw³aszcza ¿e wiadomodok³adnie, kim wszyscy byli i gdzie to siê sta³o.- W³aœnie, a do tego sygnalizowali, ¿e s¹ atakowani przez Japoñczyków, którzyjednak stanowczo zaprzeczaj¹, jakoby mieli z tym coœ wspólnego.- Id¹ w zaparte jak ci ich przeklêci wielorybnicy - wyburcza³ Boomer.- Z jego opisu wynika, ¿e to jakaœ zakazana wyspa, nie s¹dzisz? - powiedzia³Bill.- Bo tak jest.To cholerny wygwizdów na samym koñcu œwiata.- Mo¿e to i koniec œwiata dla faceta z Hyannis, ale nie dla nas.Bêdziemyprzep³ywali w odleg³oœci dwustu mil od niej.- A mo¿e - odezwa³a siê Laura, która do tej pory s³ucha³a w milczeniu -wpadniemy tam, odnajdziemy statek, uratujemy ludzi i wrócimy do domu w gloriichwa³y? Jo mog³aby wyst¹piæ w programie „Today" i opowiedzieæ wdziêcznemunarodowi o dwóch dzielnych oficerach marynarki wojennej, z którymi ¿eglowa³a.Boomer zachichota³.- A wiesz - powiedzia³ - ¿e chêtnie obejrza³bym sobie te Kergueleny.Jak stoimyz czasem, Bill?- Dok³adnie ci nie powiem.Ale skoczê zaraz na dó³, sprawdzê na mapie, a potemwrócê tu z kaw¹ i z Przewodnikiem po Antarktyce, i razem przestudiujemyproblem.147- Dziêkujê, Lauro - powiedzia³a za œmiechem Jo, wynurzaj¹c siê spod pok³adu.-Namówi³aœ w³aœnie tych dwóch postrzeleñców na ma³¹ wycieczkê do najbardziejnagiej, odizolowanej i najmroŸ-niejszej wyspy na pó³kuli po³udniowej - tam niema nic, prócz pingwinów.Czyta³am ten artyku³ o Wyspie Kerguelena w „Cape CodTimes".I jedno wry³o mi siê w pamiêæ: codziennie wiej¹ tam huraganowe wiatry.Autor pisa³, ¿e nadlatuj¹ z po³udniowego zachodu, przedzieraj¹ siê przez góry iz rykiem wpadaj¹ we fiordy.- Tak, ale my prawdopodobnie nie bêdziemy wp³ywali do ¿adnego fiordu -powiedzia³ Boomer.- Mo¿e nawet nie podejdziemy do brzegu, jeœli pogoda bêdziez³a, i schronimy siê tylko po zawietrznej.Wróci³ Bill z kaw¹ i bibli¹ nawigatora po morzach po³udniowych.- To dwa tysi¹ce mil st¹d - oznajmi³.- Przy szybkoœci, jak¹ teraz rozwijamy,bêdziemy tam za najdalej osiem dni.Nie nad³o¿ymy zbytnio drogi.W tej chwilikierujemy siê na po³udniowy cypel Tasmanii le¿¹cy na 43 stopniu i 30 minucieszerokoœci po³udniowej, i p³yniemy Ko³em Wielkim, czyli najkrótsz¹ tras¹.Pó³nocny cypel Wyspy Kerguelena le¿y na 48 stopniu i 51 minucie szerokoœcipo³udniowej.to oko³o dwustu mil na po³udnie od naszej trasy.Jeœli terazzmienimy kurs o kilka stopni, prawie tego nie zauwa¿ymy.A mo¿e byæ ciekawie.- Dobra - zadecydowa³ Boomer — za³atwmy to w sposób demokratyczny.Czy ktoœjest przeciwny temu pomys³owi?- Owszem, ja - powiedzia³a Jo.- Ale widzê, ¿e jestem w mniejszoœci.Zmieniajkurs, kapitanie i szukajmy tego „Cutty-hunka".Unieœli kubki z kaw¹ i Boomer demonstracyjnie zmieni³ kurs o dwa stopnie.Lauraprzysunê³a siê do Billa studiuj¹cego w k¹cie kokpitu Przewodnik.Przez jakiœ czas ¿eglowali w milczeniu.Przerwa³ je komandor porucznikBaldridge.- Wierzyæ siê nie chce - mrukn¹³, podnosz¹c wzrok znad ksi¹¿ki.- Pos³uchajcietylko: id¹c dalej tym kursem, miniemy najpierw Wyspy Ksiêcia Edwarda, które s¹na tyle du¿e, ¿e w Przewodniku poœwiêcono im dwie strony.Potem miniemy WyspyCrozeta, dwie spore grupy wysepek le¿¹ce na 46 stopniu szerokoœci po³udniowej ioddalone od siebie o piêædziesi¹t mil -im poœwiêcono trzy strony.Sk148Kergueleny to ponad trzysta wysp i niezliczona liczba zatoczek i fiordów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl