[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powoli mo¿na by³o dojœæ do przekonania, ¿eurzêdnik ten wzi¹³ na siebie zadanie ha³asowania za wszystkich, a innipobudzali go okrzykami i przytakiwaniem g³ow¹, by nie przestawa³.Ale terazs³u¿¹cy ju¿ siê wcale tym nie przejmowa³.Praca jego by³a skoñczona.Wskaza³wiêc drugiemu s³u¿¹cemu na dyszel wózka i oddalili siê tak, jak przyszli, tylkojakby trochê bardziej zadowoleni, i tak szybko, ¿e pchany przez nich wózekpodskakiwa³.Jeszcze tylko jeden raz drgnêli i obejrzeli siê, kiedy ci¹glewrzeszcz¹cy urzêdnik, przed którego drzwiami K.siê wa³êsa³, gdy¿ chêtniedowiedzia³by siê, o co mu w³aœciwie chodzi, uznawszy widocznie, ¿e krzyczeniejest nie wystarczaj¹ce, odnalaz³ prawdopodobnie dzwonek elektryczny iuszczêœliwiony, ¿e to go odci¹¿a, zamiast wrzeszczeæ, zacz¹³ nieustanniedzwoniæ.Odpowiedzia³ mu na to z innych pokojów g³oœny pomruk, co wydawa³o siêoznaczaæ aprobatê.Widocznie urzêdnik zrobi³ coœ, na co wszyscy ju¿ dawno mieliochotê, a czego z niewiadomych przyczyn nie robili.Mo¿e urzêdnik dzwoni³ takna s³u¿bê, mo¿e na Friedê? Móg³ tak d³ugo dzwoniæ, Frieda bowiem by³a zajêtaotulaniem Jeremiasza w mokre przeœcierad³a, a nawet gdyby Jeremiasz by³ ju¿zdrów, to i tak nie mia³aby czasu, gdy¿ wtedy le¿a³aby w jego objêciach.Dzwonienie jednak odnios³o natychmiastowy skutek.Ju¿ pêdzi³ z daleka zarz¹dcagospody w czarnym ubraniu, zapiêty jak zawsze pod szyjê.Wydawa³o siê jednak,jak gdyby zapomnia³ o swej godnoœci, tak prêdko pêdzi³.Rêce mia³ na wpó³wyci¹gniête, jak gdyby by³ wzywany z powodu jakiegoœ wielkiego nieszczêœcia iprzybywa³, by je obj¹æ i zdusiæ, przyciskaj¹c do piersi.Ka¿da nawetnajmniejsza nierównomiernoœæ w dzwonieniu powodowa³a, ¿e robi³ krótki skok ijeszcze bardziej siê œpieszy³.W znacznej odleg³oœci za nim ukaza³a siê równie¿jego ¿ona, tak samo z wyci¹gniêtymi rêkami, ale robi¹ca ma³e, afektowanekroczki, tak ¿e K.myœla³, i¿ na pewno siê spóŸni i przybêdzie, kiedy jej m¹¿ju¿ wszystko za³atwi co trzeba.¯eby wiêc nie przeszkadzaæ mu w biegu, K.przywar³ szczelnie do œciany, ale zarz¹dca gospody przystan¹³ przy K., jakgdyby to on by³ celem jego poœpiechu, równie¿ i ¿ona zarz¹dcy by³a ju¿ przynim, po czym oboje zasypali go zarzutami, których K.w poœpiechu i zaskoczeniunie rozumia³, zw³aszcza ¿e i dzwonienie urzêdnika zag³usza³o wszystko, a nawetinne dzwonki zaczê³y dzwoniæ, ju¿ nie z koniecznoœci, ale jakby dla zabawy i znadmiaru radoœci.Tote¿ K., dbaj¹c o to, by winê swoj¹ zrozumieæ, zgodzi³ siê,by zarz¹dca wzi¹³ go pod ramiê i wyprowadzi³ z tego harmideru, który siê ci¹glewzmaga³, gdy¿ za nimi - K.nie ogl¹da³ siê wcale za siebie, bo zarz¹dca zjednej strony, a jego ¿ona z drugiej mówili coœ do niego nieustannie - drzwisiê otwiera³y i ca³y korytarz siê o¿ywi³: zacz¹³ siê tam jakiœ ruch, jak wciasnym zau³ku, a drzwi, jak gdyby tylko na to cierpliwie czeka³y, by K.jewreszcie min¹³ i by mog³y wypuœciæ czekaj¹cych za nimi panów.W to wszystkowpada³ odg³os dzwonków, które wci¹¿ na nowo zaczyna³y dzwoniæ, jak gdybychcia³y uczciæ jakieœ zwyciêstwo.Potem nareszcie, kiedy znów byli na cichym,bia³ym podwórzu, gdzie czeka³o kilkoro sañ, K.uœwiadomi³ sobie stopniowo, o cochodzi.Ani zarz¹dca gospody, ani jego ¿ona nie mogli zrozumieæ, ¿e K.móg³ siêna coœ podobnego odwa¿yæ.„Ale có¿ ja takiego uczyni³em?” - pyta³ K.raz po razsamego siebie, ale d³ugo nie móg³ siê dopytaæ, podczas gdy dla nich obojga jegowina by³a a¿ nazbyt wyraŸna i dlatego wcale nie wierzyli w jego dobr¹ wolê.Bardzo powoli K.zrozumia³ wszystko.Nie mia³ prawa znajdowaæ siê w tymkorytarzu, najwy¿ej, i to z ³aski i do odwo³ania, wolno mu by³o przebywaæ przyszynkwasie.Jeœli go jeden z panów wezwa³, to naturalnie musia³ przed nim siêstawiæ, ale powinien by³ stale o tym pamiêtaæ - by³ przecie¿ przy zdrowychzmys³ach - ¿e znajduje siê gdzieœ, gdzie byæ nie powinien, dok¹d wezwa³ go panurzêdnik, i to bardzo niechêtnie, i jedynie dlatego, ¿e wymaga³a tego iusprawiedliwia³a to sprawa urzêdowa.Powinien by³ szybko siê stawiæ i poddaæsiê przes³uchaniu, ale potem mo¿liwie jak najprêdzej siê oddaliæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Anderson Kevin J. Star Wars. Opowiesci lowcow nagrod (SCAN dal 1005)
- Laertios Diogenes Zywoty i poglady slawnych filozofow (SCAN dal 971) (2)
- Lem Stanislaw Pamietnik znaleziony w wannie (SCAN dal 840)
- Borchardt Karol Olgierd Znaczy kapitan (SCAN dal 955)
- Holzner Steven Perl. Czarna ksiega (SCAN dal 867)
- Poe Edgar Allan Opowiadania t.1 (SCAN dal 698)
- Arthur Hailey In High Places (epub)
- r07 06 (7)
- Crusie, Jennifer Verliebt in eine Diebin
- Bulyczow Kiryl Pieriestrojka w Wielkim Guslarz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ps3forme.xlx.pl