[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gantoris rzuci³ siê do przodu,m³Ã³c¹c ostrzem skwiercz¹cego miecza zaroœla na swojej drodze.Zacz¹³em biec wjego kierunku, wœciek³y, ¿e nie umiem podnieœæ Gantorisa w ten sam sposób, jakTionnê zaledwie parê godzin wczeœniej.Próbowa³em wymyœliæ, jak¹ te¿ wizjêmóg³bym zaszczepiæ w umyœle Gantorisa, by go rozproszyæ i oddzieliæ od Luke'a,ale nie zd¹¿y³em.Fioletowe ostrze miecza Gantorisa spad³o w dó³ w uderzeniu znad g³owy, którewypali³o ciemn¹ prêgê w poszyciu.Us³ysza³em zdziwiony pisk, a po chwilipomarañczowo upierzone stworzenie wybieg³o spomiêdzy krzaków, pêdz¹c jakstrza³a przez polanê prosto na Gantorisa.Ten odwróci³ siê, by zmierzyæ siê znowym zagro¿eniem, ale miecz wylecia³ mu z rêki do góry, a ostrze zgas³o.Luke z³apa³ miecz nadlatuj¹cy w jego stronê i zgasi³ w³asne ostrze.Stan¹³naprzeciwko Gantorisa bez ruchu.Patrzyli na siebie, dysz¹c ciê¿ko; pot sp³ywa³im po twarzach, ale ¿aden nie chcia³ okazaæ s³aboœci.Teraz, gdy ucich³osyczenie mieczy, na polanie wziê³y górê pisk uciekaj¹cego zwierzaka i normalneodg³osy d¿ungli.Wtedy Luke zrobi³ coœ, co kompletnie mnie zaskoczy³o.Poda³ Gantorisowi jegomiecz rêkojeœci¹ do przodu.Gantoris nieœmia³o przyj¹³ broñ, bior¹c j¹ obiemarêkami.Przyjrza³ siê jej, obracaj¹c rêkojeœæ we wszystkie strony, jakbywidzia³ miecz po raz pierwszy, a potem podniós³ wzrok na Luke'a.Mistrz Jedi kiwn¹³ g³ow¹.- Dobre æwiczenie, Gantorisie, ale musisz siê nauczyæ kontrolowaæ swój gniew,bo mo¿e ciê doprowadziæ do zguby.Opad³em na kolana w niemym zdziwieniu.Patrzy³em, jak Gantoris odwraca siê iodchodzi w g³¹b d¿ungli.Pozostali studenci wygl¹dali na równie zdziwionychtym, co siê sta³o, jak ja.Szeptali zbici w ma³e grupki, gdy Luke wynurzy³ siêspomiêdzy drzew, przypi¹³ miecz do pasa i w³o¿y³ p³aszcz.Rozejrza³ siê wokó³ spokojnie i nawet lekko uœmiechn¹³.- Chyba za wczeœnie dziœ zaczêliœmy po æwiczeniu wczorajszej nocy.Zbierzemysiê ponownie po po³udniu.- W jego s³owach wyczu³em lekk¹ zachêtê, byœmywrócili do swoich pokoi, ale opar³em siê jej.Pozostali poszli za t¹ sugesti¹ ioddalili siê, wtapiaj¹c miêdzy drzewa.Luke popatrzy³ na mnie z pó³uœmiechem.- Tak myœla³em, ¿e nie pójdziesz z innymi.Nie widzia³eœ chyba pocz¹tku?Potrz¹sn¹³em g³ow¹.- Koniec zupe³nie mi wystarczy³.Co zamierzasz zrobiæ?- Zrobiæ? Ju¿ zrobi³em.Opad³a mi szczêka.- Jeœli czegoœ nie przegapi³em, jeden z twoich podopiecznych znalaz³ albojakimœ cudem zbudowa³ miecz œwietlny, którym dopiero co próbowa³ ciê zabiæ.Nieuwa¿asz tego za powód do niepokoju?- Dlaczego dziwi ciê, ¿e Gantoris znalaz³ sposób, by zrobiæ miecz œwietlny? Tyi Kam ju¿ macie w³asne miecze.Przecie¿ rozmawialiœmy o tym, ¿e Gantoris z tob¹rywalizuje.Unios³em rêce.- To jest pewien problem, ale wed³ug mnie nie to jest najwa¿niejsze.Luke zmru¿y³ oczy.- W takim razie widzisz problem tam, gdzie go wcale nie ma.Zawaha³em siê ipoczu³em, jak œciska mi siê ¿o³¹dek.- Nie, mistrzu, to nie tak.Nie chcia³emokazaæ ci braku szacunku - westchn¹³em.- Po prostu chcê to zrozumieæ.Gantoriszaj¹³ siê czymœ, co nie powinno go jeszcze interesowaæ.Musisz gozdyscyplinowaæ.- To przysz³y rycerz Jedi.Nie mogê go traktowaæ jak dziecko.-Luke potrz¹sn¹³g³ow¹.- To by przeszkodzi³o w jego rozwoju.Jest bardzo dobry, jeden znajlepszych.Po prostu trzeba nim pokierowaæ.- Wiêc zrób to.- D³onie zacisnê³y mi siê w piêœci, ale zmusi³em siê, by jeotworzyæ.- Zak³adasz, ¿e zauwa¿y b³¹d w swoim postêpowaniu i nigdy wiêcej gonie pope³ni.Przecie¿ on ciê zaatakowa³! Ju¿ wczeœniej okazywa³o siê, ¿e nienajlepiej odró¿nia dobro od z³a.Nie bêdzie w stanie dostrzec, gdzie przebiegagranica miêdzy nimi, jeœli nie ukarzesz go za jej przekroczenie.Mistrz Jedi powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Mogê ci tylko powiedzieæ, ¿e Gantoris ju¿ teraz ¿a³uje tego, co zrobi³.Siêgnij uczuciami, a te¿ to odczujesz.On sam siê uczy, gdzie przebiega tagranica i jak pozostaæ po Jasnej Stronie.Zrobi³em, o co prosi³ i rzeczywiœcie wyczu³em u Gantorisa wyrzuty sumienia izmieszanie.- Masz racjê, mistrzu.Wiem, ¿e wierzysz w odkupienie.To prawda, copowiedzia³eœ o Gantorisie.Chyba po prostu nie rozumiem, dlaczego mia³by ujœækary, kiedy zrobi³ coœ z³ego.- Nie masz tego rozumieæ, Keiranie, tylko odczuæ.- Luke potar³ d³oni¹ czo³o.-Karanie prowadzi do Ciemnej Strony.Westchn¹³em.- Wiem o tym.Móg³bym siê k³Ã³ciæ, ¿e drobna kara teraz mog³aby zapobieckatastrofie póŸniej, ale nie s¹dzê, by mnie to gdzieœ doprowadzi³o.- Widzisz, Keiranie, nie tylko twoje umiejêtnoœci pos³ugiwania siê Moc¹ rosn¹,ale tak¿e twoja m¹droœæ ¿yciowa.Nie chcia³em siê rozeœmiaæ, ale jego uwaga by³a zabawna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl