[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze pamiêta³, ¿e wszyscy malarze wrócili o tej samej porze.- Nie pamiêtam ciê.- Szef powiedzia³, ¿e jesteœmy spóŸnieni.Zosta³em przeniesiony z in­nejbrygady.Martinez pokiwa³ g³ow¹, potem przesun¹³ swoje sto kilogramów, by wpuœciæStrassera, i zamkn¹³ za nim drzwi.- WchodŸ, zawiozê ciê na górê - powiedzia³ i ruchem g³owy wskaza³ znajduj¹c¹siê naprzeciwko wejœcia s³u¿bow¹ windê.Terrorysta wsiad³ za nim do windy i przygl¹da³ siê, jak têgi dozorca wcisn¹³guzik dziewi¹tego piêtra.- Mieszkanie Bancrofta jest na dziewi¹tym? - zapyta³.Mia³ nadziejê, ¿e pytaniesprowokuje Marineza do udzielenia mu potrzebnej informacji.- Nie, na siódmym.Twoi ludzie pracuj¹ u Andersenów.Strasser postawi³ puszkê z farb¹ na pod³odze olbrzymiej windy towa­rowej.Martinez zerkn¹³ przez ramiê by zapytaæ, sk¹d taki cz³owiek wie o PhilipsieBancrofcie, i zobaczy³ t³umik dziewiêciomilimetrowego pisto­letu, wystaj¹cyspod udrapowanego na prawym ramieniu Strassera bre­zentu.- Cz³owieku, zwariowa³eœ? - warkn¹³ Martinez, mieszkaniec latynoskiej czêœciHarlemu.Spêdziwszy m³odoœæ w ulicznym gangu, nie po raz pierw­szy sta³ twarz¹w twarz z uzbrojonym cz³owiekiem.By³ przestraszony, ale nie sparali¿owanystrachem.Odskoczy³ b³yskawicznie i z³apa³ nadgar­stek Strassera lew¹ rêk¹ wchwili, gdy pistolet wypali³.Pocisk uderzy³ w œcianê windy.Strassera zaskoczy³a szybkoœæ i zrêcznoœæ klocowatego, potê¿nego mê¿czyzny.Stali teraz twarz¹ w twarz, dozorca przyciska³ go do tylnej œciany, trzymaj¹crêkê z pistoletem nad g³ow¹.Terrorysta podniós³ w górê lew¹ rêkê i wbi³ palcew oczy Martineza, który krzykn¹³ z bólu, lecz nie puœci³ nadgarstka.Wymierzy³mu solidne uderzenie w nerki, potem na­stêpne i jeszcze jedno.Poczu³, ¿edozorca s³abnie, jednak¿e wci¹¿ trzyma³ jego rêkê, a w dodatku wymierzy³piêœci¹ silny cios w skroñ, który na chwilê oszo³omi³ Niemca.Martinez, odzyskawszy si³y, znów zacisn¹³ uchwyt i pchn¹³ Strassera na tyln¹œcianê windy.Wyprowadzi³ kolejne uderzenie, ale terrorysta zrobi³ unik; wefekcie Latynos trafi³ piêœci¹ w œcianê i z³ama³ sobie kostki.Igno­ruj¹crozdzieraj¹cy ból, zamachn¹³ siê i uderzy³ Strassera w skroñ.Pod terroryst¹ugiê³y siê kolana, straci³ równowagê.Walka by³a prowadzona z tak bliskiejodleg³oœci, ¿e Martinez nie zauwa¿y³, jak przeciwnik przez rozciêcie wkombinezonie siêgn¹³ do kieszeni spodni i zbyt póŸno us³y­sza³charakterystyczny szczêk otwieranego no¿a sprê¿ynowego.Strasser wbi³ piêtnastocentymetrowe ostrze po sam¹ rêkojeœæ w dó³ brzuchaMarineza, przekrêci³ je i poci¹gn¹³ nó¿ w górê.Za¿arta walka zakoñczy³a siê,gdy Latynos wyda³ gard³owy okrzyk, zadygota³ i zatoczy³ siê na terrorystê.Cofn¹³ siê i spojrza³ w dó³.Zobaczy³ ciemn¹ plamê, powiêkszaj¹c¹ siê naspodniach i dolnej czêœci marynarki.Pad³ na kolana, obiema rêkami przyciskaj¹cwielk¹ ranê w daremnej próbie zatrzymania wyp³ywaj¹cych wnêtrznoœci.Oczywywróci³y mu siê do wewn¹trz, gdy podniós³ zakrwawion¹ rêkê, by nakreœliæ znakkrzy¿a.- Œwiêta Mario, Matko Bo¿a, módl siê.- zdo³a³ wyszeptaæ, nimprzewróci³ siê i umar³.Strasser by³ wstrz¹œniêty tym, co rozegra³o siê w windzie.Nie spodzie­wa³ siê,¿e napotka na taki opór.Oddycha³ ciê¿ko, na skroni puch³a mu czerwona prêga, aw uszach dzwoni³o od silnych ciosów w g³owê.Spoj­rza³ na kontrolki naddrzwiami.Œwieci³ siê numer 6, wiêc szybko siêgn¹³ do tablicy steruj¹cej iwcisn¹³ guzik siódmego piêtra.Powolna winda towarowa zatrzyma³a siê bezwstrz¹sów.Za rozsuniêtymi drzwiami ukaza³ siê wy³o¿ony boazeri¹ westybul przedwejœciem do mieszkania Philipa Bancrofta.Strasser zablokowa³ drzwi windy,wytar³ ostrze o spodnie Martineza, z³o¿y³ nó¿ i schowa³ go do kieszeni.Przesun¹³ cia³o pod tyln¹ œcianê windy i œci¹gn¹³ przesi¹kniêt¹ krwi¹szerob³êkitn¹ marynarkê z na­zw¹ budynku.Zdj¹³ chustkê i kombinezon, za³o¿y³marynarkê i, zanim wszed³ do westybulu, roz³o¿y³ p³achtê malarsk¹, by ukryæogromn¹ mokr¹ plamê.Mijaj¹c drzwi g³Ã³wnej windy us³ysza³ pomruk maszynerii, odczeka³ wiêc, bysprawdziæ, czy nie zatrzyma siê ona na siódmym piêtrze, a póŸniej ruszy³ nakoniec westybulu i zadzwoni³ do drzwi mieszkania Bancrofta.Glynis Evans mia³a dwadzieœcia trzy lata i pracowa³a jako pokojówka wlondyñskim domu Bancroftów, gdy Betsy, ¿ona Bancrofta, poprosi³a j¹, bypojecha³a z nimi do Stanów.Dziewczyna chêtnie przyjê³a propozycjê; mia³anadziejê, ¿e pewnego dnia zostanie na sta³e mieszkank¹ miasta, którenieskoñczenie j¹ fascynowa³o.Przebywa³a w Nowym Jorku zaledwie od tygodnia, ajej zapa³ zd¹¿y³ ju¿ nieco os³abn¹æ.Na drugi sygna³ brzêczyka spojrza³a wmonitor wewnêtrznej telewizji i zobaczy³a stoj¹cego w westybulu nieznanegomê¿czyznê.Rozpozna³a jednak¿e noszon¹ przez personel porz¹dkowy budynkumarynarkê i pomyœla³a, ¿e cz³owiek ten na pewno przyszed³ po to, by za³atwiæjak¹œ sprawê, o której jej nie powiedziano.Przekrêci³a ga³kê i w tej chwili drzwi zosta³y pchniête od zewn¹trz z tak¹si³¹, ¿e przewróci³y j¹ na pod³ogê.Zobaczy³a Strassera, wpadaj¹cego domieszkania i celuj¹cy w jej g³owê pistolet.By³a zbyt przera¿ona, ¿ebykrzyczeæ.- Gdzie jest Bancroft? - zapyta³ Strasser, rozgl¹daj¹c siê po galerii.Prze³o¿y³ pistolet z rêki do rêki, by zdj¹æ zakrwawion¹ marynarkê.Oczy GlynisEvans rozszerzy³y siê, a dolna warga dr¿a³a z przera¿enia.- Pana Bancrofta nie ma w domu - wyj¹ka³a, wiedz¹c, ¿e znajduje siê on w drugimkoñcu mieszkania.Równie dobrze zdawa³a sobie sprawê, ¿e pani Betsy Bancroftprzebywa w Palm Beach, a pozosta³y personel pojawi siê dopiero jutro rano.Zwyj¹tkiem podstarza³ego kucharza, który by³ prawie g³uchy, i o tej porzedrzema³ w s³u¿bowym skrzydle o dziesiêæ pokojów dalej, by³a jedyn¹ osob¹ nas³u¿bie.Strasser stan¹³ nad przera¿on¹ dziewczyn¹ i przycisn¹³ wylot t³umika do jejczo³a.- Ok³am mnie jeszcze raz, a zabijê ciê.- Poderwa³ j¹ na nogi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl