[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazywa siê Shakasas.- Pomylone imiê - powiedzia³a Enge.- Shakasas, szybko-zmieniaj¹ca-ruchy, toimiê, jakiego nie u¿ywa³aby ¿adna z nas, imiê z okresu przed zrozumieniem.Naznak przyjêcia m¹droœci Ugunenapsy przybieramy nowe imiona.- Wiem o tym obrzêdzie, pewna jednak jestem, ¿e nawrócona pamiêta swe ¿yciesprzed nawrócienia.Poœlij po ni¹ u¿ywaj¹c tego imienia, a zwrócê siê do niej,jak bêdzie chcia³a.Enge okaza³a szacunek i odwróci³a siê, by wydaæ polecenie.Do­piero wtedyspostrzeg³a, ¿e otacza j¹ kr¹g milcz¹cych s³uchaczek.Wyst¹pi³a z nich Omal zes³owami i gestami przywitania.- Pos³ano po t¹, o któr¹ prosi³aœ.Czujê radoœæ-z-widzenia ciê,smutek-z-uwiêzienia.- Musimy porzuciæ smutek.Ta Yilanè o wielkiej m¹droœci, z któ­r¹ rozmawia³am,mo¿e byæ naszym zbawienim.Pozwól mi teraz zobaczyæ siê i spotkaæ z naszymisiostrami, bo chcê je wszystkie poznaæ.Ambalasei odesz³a na bok, gdy wita³y siê z sob¹.Czeka³a cier­pliwie, a¿pojawi³a siê przed ni¹ Yilanè, wyra¿aj¹c szacunek.- Jesteœ Shakasas? - spyta³a Ambalasei.- By³am, nim nie zrozumia³am.Z powodu radoœci z przyjêcia s³Ã³w Ugunenapsynazywam siê teraz Elem.Czego siê po mnie spo­dziewasz, Ambalasei?- Odpowiedzi na jedno pytanie.S³ysza³am, ¿e kiedyœ nale¿a³aœ do za³ogiuruketo.Czy to prawda?- Gdy zosta³am Yilanè, sprawia³o mi to przyjemnoœæ.Ciekawi³y mnie pr¹dy wpowietrzu i morzu, zaczê³am badaæ tajniki nawigacji, a poprzez niezainteresowa³am siê prac¹ Ugunenapsy.- Wyjaœnienie zadowalaj¹ce.Powiedz mi teraz kto wami kieruje?- Ugunenspsa, bo jej przyk³ad.- Doœæ! Chodzi mi o osoby zamkniête w tym nêdznym sadzie.Kto spoœród was maw³adzê?- Nikt, wszystkie jesteœmy sobie równe.Ambalasei przerwa³a jej brutalnymgestem, u¿ywanym zazwyczaj jedynie wobec fargi, w rozdra¿nieniu dar³a ziemiêpazurami.- Cisza! Wasza Ugunenapsa to odpowiedŸ na wszystko.Musi byæ ktoœ stoj¹cy nadtob¹ w hierarchii bezmyœlnoœci.Enge, widzisz j¹ tam? Pytam.Czy mo¿e tob¹kierowaæ?- Na pewno.Wiele s³ysza³am o niej, o jej m¹droœci, chêtnie zrobiê to, co mipoleci.- Wreszcie zrozumia³aœ.Porozmawiamy natychmiast w trójkê.Potem bêdzieszprzebywaæ stale u mego boku i wykonywaæ moje polecenia.Zgodzisz siê, jeœli cito poleci?Elem wyrazi³a chêtnie zgodê i Ambalasei odes³a³a j¹ szybko, by znów nie zaczê³amówiæ o Ugunenapsie.Le¿¹ca tu¿ przy brzegach Gendasi*, na po³udnie od Alpèasaku wyspa nie by³adu¿a, powstawa³y teraz na niej szybko rosn¹ce bu­dowle, przewa¿nie by³y toschronienia przed deszczem.Jedynie po­³¹czone pokoje, w których pracowa³aUkhereb, sprawia³y wra¿enie trwa³oœci i solidnoœci.Zaprowadzono tam eistaê,Lanefenuu, gdy tylko wynurzy³a siê z uruketo, którym pokona³a ocean.S³ucha³aobjaœnieñ ze znudzeniem i brakiem zainteresowania.Ciekawi³y j¹ tylko wynikiprac uczonej, choæ nie wchodzi³a w szczegó³y, zainte­resowanie wzbudzi³omasinduu.- To bardzo zabawne - powiedzia³a Lanefenuu.- Musisz wyho­dowaæ mi takie, bymmog³a je zabraæ do Ikhalmenetsu.Nigdy nie widzia³am czegoœ podobnego.- Dlatego, Eistao - powiedzia³a z pewn¹ dum¹ Akotolp - ¿e nic takiego dot¹d nieistnia³o.Musia³yœmy z Ukhereb badaæ nowe, wyhodowane przez nas roœliny,pracowaæ razem nad ich mutacj¹.S¹ jednak truj¹ce i niebezpiecznie siê nimizajmowaæ, dlatego po­trzebne s¹ nam powiêkszaj¹ce umiejêtnoœci sanduu.Czywiesz, o ja­kim stworzeniu mówiê?- Nie - odpar³a Lanefenuu, dumna ze swej niewiedzy.- Zbyt jestem zajêta, bypoœwiêcaæ czas na poznawanie twych paskudztw.- Jak najs³uszniej, Eistao - powiedzia³a Akotolp.- To brudne za­jêcie.S³u¿êwyjaœnieniem.Sanduu powiêksza, czyli sprawia, ¿e ogl¹­dany przedmiot wygl¹dana wiêkszy, nawet o dwadzieœcia razy wiêk­szy.Jednak¿e z tego podstawowegoprzyrz¹du naukowego mo¿e korzystaæ jednoczeœnie jedna Yilanè, a musia³ampracowaæ razem z Ukhereb.Dlatego opracowa³yœmy masinduu, mo¿na je nazwaæsanduu rzucaj¹cym obraz.U¿ywane jest w mikrochirurgii, lecz te­razwykorzysta³yœmy je, by pokazaæ ci obrazy tego, co robimy bez nara¿ania twegoszanownego cia³a na niebezpieczeñstwa.- Moje szanowne cia³o jest bardzo zadowolone z waszych wysi³­ków.A co to mo¿ebyæ?Akotolp spojrza³a na jasno oœwietlony obraz na œcianie.Wpada­j¹ce przezzewnêtrzn¹ œcianê do oka masinduu œwiat³o s³oneczne zosta³o tam wzmocnione i wefekcie na œcianie powsta³o barwne odwzorowanie rzeczywistoœci.- To okrzemki, Eistao, drobne stworzonka ¿yj¹ce w morzu.U¿y­wamy ich doregulacji masinduu.Widziane przez ciebie barwy po­wstaj¹ dziêki filtrowipolaryzacyjnemu.Akotolp przerwa³a, gdy Lanefenuu wyrazi³a znudzenie-szczegó³ami-naukowymi.W pokoju rozjaœni³o siê, gdy wesz³a Ukhereb; za ni¹ fargi nios³a tacê zezdjêciami.- Wszystkie gotowe, Eistao - powiedzia³a, ka¿¹c fargi po³o­¿yæ tacê.- To najnowsze odbitki, poka¿¹ ci niepodwa¿alne efekty naszych prac dla ciebie.- Zaczynaj od razu - poleci³a Lanefenuu.Ze œciany zniknê³y obrazy okrzemek, na ich miejsce pojawi³ siê widok morza, a wtle zielony brzeg z bia³ymi pla¿ami.Mówi¹c, Ukhereb obs³ugiwa³a jednoczeœniemasinduu, tak i¿ wyœwietlane kolejno zdjêcia dawa³y wra¿enie zbli¿ania siê dowybrze¿a.- To brzeg Gendasi* na po³udnie od miasta Alpèasak.Wybra³y­œmy to miejsce, bomog³yœmy niepostrze¿enie tam wyl¹dowaæ.Tem­peratura i gleba s¹ takie same co wmieœcie, tak i¿ nasze roœliny mog¹ siê rozwijaæ w analogicznym œrodowisku.- Dlaczego nie posz³yœcie do miasta? - spyta³a Lanefenuu.- Zajmuj¹ je ustuzou - powiedzia³a Vaintè, która w³aœnie wesz³a.- Wybra³am siêtam na zwiad.Nie ca³e miasto sp³onê³o, teraz roi siê w nim od tego robactwa.- Ich przeznaczeniem jest œmieræ, Vaintè - powiedzia³a Lanefe­nuu.- Kaza³am ciprzyjœæ, bo te znakomite uczone przygotowa³y pokaz tego, co zrobi³y tu w moimimieniu.Bêdziesz obecna na nim, bo stworzy³aœ to wszytko.Vaintè wyrazi³a zadowolenie-wdziêcznoœæ i usiad³a na ogonie obok eistai, któranakaza³a dalsze-patrzenie.Zielony g¹szcz rós³ ci¹gle, a¿ ukaza³y siê wokó³ niego wbite na ciernie martwezwierzêta.- To zmutowane pn¹cza i krzewy - wyjaœni³a Akotolp.- Rosn¹ one razem z tymiszeroko-liœciastymi roœlinami, które s¹ bogate w wodê i dlatego odporne naogieñ, chroni¹ przed nim.To nie by³o trudne do osi¹gniêcia, wystarczy³o tylkozmodyfikowaæ œciany ota­czaj¹ce wiêkszoœæ miast.Wraz z rozwijaniem tych roœlini hodowl¹ ich w du¿ych iloœciach - by wystarczy³o na nasiona - pracowa³yœmy nadtym oto stworzeniem.Ekran wype³ni³ wizerunek wielobarwnej, b³yszcz¹cej jaszczurki.Akotolp podesz³abli¿ej, by wskazaæ na rz¹dy guzików na grzbiecie zwierzêcia.- Te cystypowstaj¹ podczas dojrzewania jaszczurki, pê­kaj¹, a potem znów rosn¹.Zwróæuwagê na cienk¹ skórê i œluzow¹ pow³okê chroni¹c¹ zwierzê przed œmiertelniegroŸnym otoczeniem.Doskona³y rozwój.- Potrzeba-jasnoœci - ostro wtr¹ci³a Lanefenuu.- Uni¿one przeprosimy, Eistao.Pomyli³am kolejnoœæ.Widziane przez ciebiegroŸne roœliny nale¿y wysiaæ w mieœcie zajmowanym przez ustuzou.Rozwa¿a³yœmyró¿ne techniki samorozsiewu i wypracowa³yœmy ten system.Przy pêkaniu cystwyzwalaj¹ siê ziarna truj¹cych roœlin.W ich g¹szczu ¿yj¹ te jaszczurki -niezdolne s¹ do tego ¿adne inne zwierzêta.Tak wiêc bez najmniejsezgo wysi³ku znaszej strony, bez straty choæby jednej Yilanè, samo miasto usu­nie najeŸdŸców [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl