[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mog³a siê ruszyæ, czeka³a, bypodeszli jeszcze bli¿ej, a¿ dojrza³a oszronion¹ brodê Herilaka, a¿ móg³do­s³yszeæ jej krzyk.- Kerricku! Gdzie jesteœ?Herilak nie odpowiedzia³, nie dobieg³o jej te¿ ¿adne powitanie.Zachwia³a siê,niemal upad³a.- Zgin¹³! Zginê³am! - wrzasnê³a, gdy Herilak znalaz³ siê obok.- Nie.Kerrick ¿yje, jest zdrów.Zwyciê¿yliœmy w bitwie.- To dlaczego mi nie odpowiada? Kerrick! Brnê³a w œniegu, wymijaj¹c wielkiego³owcê, lecz ten zatrzyma³ j¹ jedn¹ rêk¹.- Nie ma go tutaj.Nie wróci³ z nami.Jest w spalonym mie­œcie murgu.Kaza³ miopiekowaæ siê tob¹ w mym sammadzie i zro­biê to.- Kerricku! - zatka³a i zaczê³a siê szarpaæ w uœcisku Herilaka.Bez skutku.ROZDZIA£ IVW jednej chwili s³owa Herilaka rozwia³y wszelkie obawy i lêki Armun.„Niewróci³ z nami.Jest w spalonym mieœcie murgu.Kaza³ mi opiekowaæ siê tob¹ w mymsammadzie i zrobiê to." By³o to dostatecznie szorstkie, nie musia³a sobie nicwyobra¿aæ.Odwróci³a siê od ³owców w milczeniu i zaczê³a brn¹æ przez œnieg donamiotu.Minêli j¹ szybko, zaczêli wo³aæ, podchodz¹c do obozowiska.Gdydobieg³y ich krzyki cz³onków sammadów, przyœpieszyli kroku.Armun s³ysza³a wszystko lecz nie dociera³o to do niej, bo okrzyki zag³uszonezosta³y przez jej myœli.¯yje.¯yje.Nie wróci³ z innymi, ale musia³ mieæ potemu wa¿ny powód.Zapyta Herilaka, ale nie teraz, póŸniej, gdy opadnie pierwszepodniecenie powitañ.Teraz wystarczy jej, ¿e to Kerrick dowodzi³ nimi w bitwiei ¿e j¹ wy­grali.Murgu s¹ wreszcie zniszczone.Skoñczy³a siê nie maj¹ca koñcawalka.Przyjdzie do niej, bêd¹ ¿yli jak inni ³owcy.Nie myœl¹c o ni­czym innym,radoœnie mrucza³a, a Arnwheet chichota³ b³ogo na jej plecach.PóŸniej, gdy dziecko zasnê³o, wysz³a z namiotu i przys³uchiwa³a siêrozgor¹czkowanym rozmowom kobiet.O tym, jak ³owcy spalili miasto murgu, zabilije co do jednego i wrócili zwyciêscy.Brnê³a œcie¿kami wydeptanymi w œniegu, a¿dosz³a do namiotu Herilaka.Sta³ przed nim, lecz na jej widok chcia³ wejœæ doœrodka.Gdy za­wo³a³a, niechêtnie siê odwróci³.- Chcê z tob¹ pomówiæ, Herilaku.Chcê ciê spytaæ o Kerricka.- Zosta³ w ziemi murgu, powiedzia³em ci ju¿.- Nie powiedzia³eœ, dlaczego to zrobi³, dlaczego nie wróci³ z innymi.- Nie chcia³.Mo¿e woli byæ tam z murgu.Mo¿e wiêcej w nim z nich ni¿ z Tanu.By³y tam murgu, które prze¿y³y, nie zabi³ ich ani nie pozwoli³ nam tegouczyniæ.Wtedy odeszliœmy i wróciliœmy tutaj, bo mieliœmy doœæ tamtegomiejsca.Poczu³a siê Ÿle, wróci³y wszystkie jej obawy.- Czy powiedzia³, kiedy wróci.- Zostaw mnie, koñczê rozmowê - powiedzia³ Herilak.Odwróci³ siê, wszed³ donamiotu i zawi¹za³ za sob¹ jego po³y.W Armun gniew przezwyciê¿y³ strach.- Ale ja nie skoñczy³am! - krzyknê³a tak g³oœno, ¿e odwrócili siê inni ludzie.- WyjdŸ, Herilaku, i opowiedz mi o wszystkim.Chcê siê do koñca dowiedzieæ.Milczenie ³owcy doprowadzi³o j¹ do wœciek³oœci i szarpnê³a za skóry namiotu.Harilak jednak zawi¹za³ je mocno od wewn¹trz.Chcia³a wykrzyczeæ, co myœli ojego postêpowaniu, lecz zrezygno­wa³a.Rozbawi³aby tylko gapiów.O tym, co siêsta³o, mo¿e dowie­dzieæ siê w inny sposób.Okrêci³a siê w miejscu, a najbli¿ejstoj¹cy ³owcy odsunêli siê, by unikn¹æ jej gniewu.Potem ruszy³a miêdzyna­miotami do sammadu Sorliego, zasta³a go siedz¹cego przy ognisku z kilkoma³owcami, palili wspólnie kamienn¹ fajkê.Armun pocze­ka³a, a¿ wszyscy siêzaci¹gnêli i fajka zosta³a od³o¿ona, dopiero wtedy podesz³a bli¿ej.Nadalkipia³ w niej gniew, lecz zdo³a³a siê ju¿ opanowaæ.- S³ysza³am, jak d³uga i ciê¿ka by³a wasza droga, Sorli.Ty i twoi ³owcymusicie byæ zmêczeni, spragnieni odpoczynku.Sorli machn¹³ rêk¹.- £owca niezdolny do pokonania szlaku nie jest ³owc¹.- Rada s³yszê, ¿e wielki ³owca Sorli nie jest zbyt zmêczony, by pomówiæ zArmun.Sorli spojrza³ na ni¹ zmru¿onymi oczami, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e go podesz³a.- Nie jestem zmêczony.- To dobrze, bo mój namiot stoi daleko st¹d, na œniegu, a jest w nim coœ, comuszê ci pokazaæ.Sorli rozejrza³ siê, jakby szukaj¹c pomocy, lecz nie znalaz³ jej.Fajka zosta³azapalona ponownie, ¿aden z ³owców nie patrzy³ na niego.- Zgoda, pójdê do twego namiotu, ale jest ju¿ póŸno i mam jeszcze coœ dozrobienia.- Jesteœ bardzo uprzejmy dla samotnej kobiety.Nie rozmawiali, póki nie weszlido namiotu.Zaci¹gnê³a za sob¹ po³y, odwróci³a siê i wskaza³a na œpi¹ceniemowlê.- To chcia³am ci pokazaæ.- Dziecko.?- Syna Kerricka.Dlaczego nie wróci³ ze wszystkimi do swego syna, swegonamiotu, nie wróci³ do mnie? Herilak nie chcia³ o tym mówiæ, odwróci³ siê.Tymi powiesz.Sorli rozejrza³ siê, lecz nie mia³ szansy unikniêcia rozmowy.Wes­tchn¹³.- Daj mi siê napiæ wody, kobieto, to ci powiem.Miêdzy Kerrickiem a Herilakiemjest teraz niechêæ.- Masz, napij siê.Wiem o tym - musisz mi powiedzieæ dlaczego.Sorli otar³ ustarêkawem.- Powody s¹ dla mnie nieznane.Powiem ci, co siê sta³o.Spali­liœmy miejscemurgu, a te murgu, których nie poch³on¹³ ogieñ te¿ zmar³y, nie wiem dlaczego.To murgu, a wiêc nie da siê ich zro­zumieæ.Niektóre uciek³y wp³ywaj¹cej-rzeczy.Kerrick rozmawia³ z jednym maragiem i nie pozwoli³Herilakowi go zabiæ.Da³ mu uciec.Potem znaleŸliœmy inne ¿ywe murgu i ichtak¿e Kerrick nie pozwoli³ zabiæ.Herilak bardzo siê rozz³oœci³, nie chcia³ tamzostaæ, pragn¹³ odejœæ natychmiast.Wiedzieliœmy, ¿e droga powrotna jest d³uga,dlatego zdecydowaliœmy siê wyruszyæ.- Ale Kerrick zosta³.Dlaczego? Co powiedzia³?- Rozmawia³ z Herilakiem, nie przys³uchiwa³em siê, nie mogê sobie przypomnieæ.Sorli poruszy³ siê niespokojnie na futrach, poci¹gn¹³ nastêpny ³yk wody.OczyArmun skrzy³y siê w œwietle ogniska, ledwo nad sob¹ panowa³a.- Musisz lepiej siê staraæ, dzielny Sorli, odwa¿ny Sorli.Jesteœ dostateczniesilny, by mi powiedzieæ, co siê sta³o tamtego dnia.- Mój jêzyk mówi prawdê, Armun.Kerrick powiedzia³, ¿e trzeba tam coœ zrobiæ.Ma³o z tego poj¹³em.Sasku chyba go zrozumieli, bo zostali po naszym odejœciu.Wszyscy wróciliœmy z Herilakiem.Zrobiliœmy to, po co tam poszliœmy.Drogapowrotna by³a d³uga.Armun przez chwilê siedzia³a z opuszczon¹ g³ow¹, potem wsta³a i otworzy³anamiot.- Dziêkujê Sorliemu za powiedzenie mi o tym.Zawaha³ siê, lecz ci¹gle milcza³a.Nie zosta³o mu nic do dodania.Wyszed³szybko w zapadaj¹cy zmrok, rad by³, ¿e siê zwolni³.Armun zamknê³a namiot,dorzuci³a drew do ognia i usiad³a przy nim.Gniew wykrzywia³ jej twarz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl