[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczêkn¹³ metal i ju¿ po chwili Jan rozciera³ czerwone prêgi na nadgarstkach,ws³uchuj¹c siê w odg³os oddalaj¹cych siê kroków.Nie móg³ ju¿ d³u¿ej czekaæwœciek³oœæ wezbra³a w nim nag³¹ furi¹ i musia³ znaleŸæ dla niej ujœcie.Zgard³owym krzykiem zerwa³ siê z krzes³a i rzuci³ na swego ciemiê¿yciela.Zaskoczony ThurgoodSmythe run¹³ na pod³ogê.Jan usiad³ na nim okrakiem,zaciskaj¹c palce na gardle.Oficer krzykn¹³ coœ gard³owo w nastêpnej chwilisilne kopniêcie w szyjê rzuci³o Jana na bok.Skuli³ siê, usi³uj¹c os³oniæ przednastêpnymi kopniakami.Wystarczywysapa³ThurgoodSmythe.PosadŸcie go na krzes³o i wynoœcie siê st¹d.Usiad³ naprzeciwko Jana i wymierzy³ w niego wyjêtym z kabury pistoletem.Przezchwilê obaj mê¿czyŸni oddychali ciê¿ko.Nie chcia³bym, aby to siê powtórzy³o powiedzia³ w koñcu ThurgoodSmythe.Mam cicoœ wa¿nego do powiedzenia.Wa¿nego dla nas obydwu, lecz jednoczeœnie niezawaham siê ciê zastrzeliæ, je¿eli zrobisz choæ krok w moim kierunku.Zrozumia³eœ?Rozumiem, ¿e zabi³eœ moich przyjació³.Zamordowa³eœ Sarê, zanim mnie.Nie mówimy w tej chwili o przesz³oœci.Sta³o siê.Twoje oskar¿enie i ¿al nic tunie pomog¹.Zabij mnie i skoñcz z tym wreszcie.Twoja gra w kotka i myszkê ju¿ mnie nieinteresuje.Gdy widzieliœmy siê po raz ostatni, powiedzia³eœ mi, bym pracowa³lub zostanê zniszczony.Przesta³em pracowaæ lub raczej zacz¹³em pracowaæ nadobaleniem takich ludzi, jak ty.Jak chcesz, mo¿esz to ³atwo zakoñczyæ.Có¿ za dziwaczny poci¹g do samodestrukgi uœmiechn¹³ siê lekko ThurgoodSmythe iotar³ z k¹cika ust stru¿kê krwi.Jednak wycelowana w Jana broñ ani na chwilênie zmieni³a swego po³o¿enia.To do ciebie niepodobne.Zmieni³em siê.Przekona³eœ siê na w³asnej skórze.Istotnie.Mam nadziejê, ¿e równie¿ trochê dojrza³eœ.Przynajmniej do tego, byusi¹œæ i spokojnie wys³uchaæ, co nam ci do powiedzenia.W chwili obecnejzasiadam w radzie Narodów Zjednoczonych.Zajmujê siê równoczeœnie koordynacj¹dzia³añ pomiêdzy globaln¹ sieci¹ S³u¿b Bezpieczeñstwa a Ziemsk¹ Obron¹Powietrzn¹.Debaty w radzie Narodów Zjednoczonych s¹ pasmem ja³owych dyskusji,które prowadz¹ do niczego.Na Ziemi nie ma w tej chwili jednolitej w³adzyobojêtnie, co na ten temat wypisuj¹ w gazetach.Ka¿dy kraj sam stanowi prawodla siebie.S¹ jednak jeszcze na szczêœcie komitety, zajmuj¹ce siê zarównomiêdzynarodowymi porozumieniami handlowymi jak i programem kosmicznym.Spacecontentw Kalifornii jest towarzystwem miêdzynarodowym i do niedawna organizacj¹miêdzyplanetarn¹.Obaj wiemy, i¿ ostatnimi czasy strefa jej wp³ywów znaczniezmala³a.A poniewa¿ pomiêdzy Spacecontent a pewnymi krajami, które czerpi¹ zjego przedsiêwziêcia znaczne zyski, istnieje swego rodzaju sprzê¿enie zwrotne,moja pozycja jest zarówno bezpieczna jak i bardzo mocna.To bardzoodpowiedzialna pozycja, o czym nie przestaje mi powtarzaæ twoja siostra.A takprzy okazji cieszy siê doskona³ym zdrowiem.Pomyœla³em, i¿ ucieszy ciê tawiadomoœæ.Moja praca jest tak odpowiedzialna, ¿e przed nikim nie muszê sk³adaæraportów z wyników mojej dzia³alnoœci.A to oznacza, ¿e mogê zrobiæ z tob¹wszystko, co bêdê chcia³.Wszystko.Czy¿byœ oczekiwa³, ¿e bêdê b³aga³ ciê o litoœæ?W dalszym ci¹gu b³êdnie interpretujesz moje s³owa, Janie.Wys³uchaj mnieuwa¿nie, proszê.W przeci¹gu ostatnich kilku miesiêcy zmieni³o siê dos³owniewszystko.Jak doskonale wiesz, nasze si³y ponios³y klêskê i zmuszone zosta³y dowycofania siê z wszystkich planet, które by³y we w³adaniu Ziemi.Nasta³y bardzodramatyczne czasy, które wymagaj¹ bardzo drastycznych œrodków zaradczych.Dlatego te¿ wszystkie zarzuty, wniesione niegdyœ przeciwko tobie, nie maj¹obecnie ¿adnej wartoœci.Jesteœ wolnym cz³owiekiem, Janie, ze wszystkimiprawami przys³uguj¹cymi wolnemu obywatelowi.Jan parskn¹³ krótkim œmiechem.Naprawdê s¹dzisz, ¿e w to uwierzê? Za chwilê mnie poprosisz, abym dla ciebiepracowa³.Rzeczywiœcie, mia³em coœ takiego na myœli.Mam dla ciebie pracê, któradoskonale odpowiada twojemu pochodzeniu i doœwiadczeniu w oczekiwaniu na lepszyefekt zawiesi³ na chwilê g³os.To bardzo odpowiedzialne zadanie.Chcê, abyœskontaktowa³ siê z ludŸmi z ruchu oporu tutaj, na Ziemi.Chcê, abyœ zosta³ moim³¹cznikiem.Jan pokiwa³ z politowaniem g³ow¹.S¹dzisz wiêc, ¿e by³bym w stanie ich wydaæ? Jesteœ chor¹ pozbawion¹ skrupu³Ã³wkreatur¹.Rozumiem twój punkt widzenia, drogi Janie.To zreszt¹ zrozumiale, bior¹c poduwagê okolicznoœci.Lecz wys³uchaj mnie do koñca.Zamierzam opowiedzieæ ci osobie parê rzeczy, jakich nigdy nie podejrzewa³eœ.Pamiêtasz chyba, ¿e byliœmykiedyœ przyjació³mi.Byæ mo¿e zostaniemy nimi ponownie, gdy wys³uchasz tego, comam ci do powiedzenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl