[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na sucho.Gdy pozostali æwiczyli siê w trudnej sztuce myœlenia, dok³ad­niej wypyta³emŒpiocha.Niestety, tylko w ogólnych zarysach zna³ trasê, któr¹ po³udniowcywdarli siê do miasta.Nie mo¿na winiæ Cieniarzy.¯o³nierze zawsze wykorzystaj¹ szansê, jeœli opórs³abnie.Mo¿e uda³oby siê nam to wykorzystaæ, aby wci¹gn¹æ kilku w zabójcze pu³apki.Zachichota³em, wyobra¿aj¹c sobie tê sytuacjê.— Za³o¿ê siê, ¿e Konowa³ zorientowa³by siê miesi¹c temu.Ze swoj¹ paranoj¹ natemat naszych przypuszczalnych przyjació³ i sprzymierzeñców.Wrona w pobli¿u zakraka³a, zgadzaj¹c siê ze mn¹.Powinienem by³ rozwa¿yæ tê mo¿liwoœæ.Naprawdê powinie­nem.Ma³o prawdopodobnenie znaczy niemo¿liwe.Powinienem by³ coœ zaplanowaæ.— Wiesz, co to oznacza? — Jednooki by³ powa¿ny jak nigdy dot¹d.— JeœliDzieciak ma racjê?— Kompania jest w stanie wojny z sam¹ sob¹? Karze³ machn¹³ na to rêk¹, jakbyodpêdza³ jeszcze jednego nieznoœnego komara rzeczywistoœci.— Przypuœæmy, ¿e Mogaba naprawdê daje im woln¹ rê­kê, ¿eby mogli nas wykoñczyæ.Nadal musz¹ siê przedrzeæ przez pielgrzymów, ¿eby do nas dotrzeæ.Nie musia³em wiele myœleæ, ¿eby wiedzieæ, co to oznacza.— To dupek.Chce, ¿eby zabili Cieniarzy w samoobronie.Zabij¹ dla niego jegowrogów.— Mo¿e to wiêkszy chytrus, ni¿ myœleliœmy — burkn¹³ Ku­be³.— Z pewnoœci¹bardzo siê zmieni³ od czasów Gea-Xle.— To nie jest w porz¹dku — mrukn¹³em, chocia¿ miecze bêd¹ walczyæ po naszejstronie; czy tego chc¹, czy nie.Oprócz paru potyczek z maruderami podczasostatnich ataków, najgor­sze, co mog³o siê przytrafiæ Nyueng Bao, by³o to, ¿eich piel­grzymka utkwi³a w samym œrodku cudzej wojny.Od pierwszegoszczêkniêcia stali z ca³ych si³ próbowali osi¹gn¹æ neutralnoœæ.Wiruj¹cy mia³ w mieœcie swoich szpiegów.Wiedzia³, ¿e Nyueng Bao nie interesujewchodzenie z nim w konflikt.— Jak myœlisz, co zrobi¹? — zapyta³ Goblin.— Mam na myœli Nyueng Bao.— Jegog³os brzmia³ dziwnie.Ile piwa wypi³?— Sk¹d, do diab³a, mam wiedzieæ? Zale¿y, jak to widz¹.Jeœli uwa¿aj¹, ¿e Mogabawci¹gn¹³ ich w to celowo, przynale¿noœæ do Kompanii mo¿e siê okazaæniebezpieczna.Mogaba móg³by uznaæ to za szansê postawienia nas w sytuacjimiêdzy m³otem a kowad­³em.Najlepiej bêdzie zobaczyæ siê z Mówc¹ i opowiedzieæmu, co siê dzieje.Kube³, weŸ dwudziestoosobowy patrol i idŸ po­szukaæpo³udniowców.SprawdŸ, czy Œpioch ma racjê.Jednooki, idŸ z nim.Pilnuj go ikryj naszych.Skierka, bêdziesz trzyma³ wartê tutaj.Jeœli nie dasz rady,wyœlij po mnie Œpiocha.Nikt siê nie sprzeciwi³.Kiedy wszystko idzie w³aœciwym torem, ci faceci staj¹siê mniej krn¹brni.Zszed³em po schodach na ulicê.25Rozgrywa³em tê grê tak, jak myœla³em, ¿e chcieliby tego Nyueng Bao.Ju¿ oddzieciñstwa podejrzewa³em, ¿e ³atwiej jest ¿yæ z ludŸmi, szanuj¹c ich sposóbmyœlenia i pragnienia, i nie zwa¿aj¹c na swoje rzeczywiste si³y.Nie znaczy to, ¿e ludzie mog¹ ci wejœæ na g³owê.Nie znaczy te¿, ¿e bierzesz nasiebie ich cierpienie.Dla siebie tak¿e musisz siê domagaæ szacunku.Uliczki Dejagore s¹ w¹skie i cuchn¹ce Typowe dla warow­nych miast Poszed³em dozaciemnionego skrzy¿owania, gdzie w normalnych okolicznoœciach mog³em siêspodziewaæ, ze zo­stanê zauwa¿ony przez stra¿ników Nyueng Bao S¹ ostro¿ni.Ca³yczas obserwuj¹.— Chcia³bym siê zobaczyæ z Mówc¹ — oznajmi³em — Krzyw­da toruje sobie drogê.Chcê mu powiedzieæ to, co wiemNikogo nie zobaczy³em i nie us³ysza³em.Spodziewa³em siê tego.Ktoœ, ktowdar³by siê na mój teren, tez niczego by nie zobaczy³ Ale œmieræ czai³aby siê wpobli¿u.S³ysza³em jedynie odg³osy walki kilka budynków dalej.Czeka³em.Nagle, kiedy moja uwaga w koñcu zaczê³a siê rozpraszaæ, pojawi³ siê syn KyDama.Czyni³ me wiêcej ha³asu ni¿ st¹paj¹ca na paluszkach æma.By³ barczystym,niskim mê¿czyzn¹ w nie­okreœlonym wieku.Nosi³ niezwykle d³ugi miecz, aleschowany w pochwie i przewieszony przez plecy.Spojrza³ na mnie twardo.Odwzajemni³em spojrzenie.Nic mnie to me kosztowa³o.Chrz¹k­n¹³, daj¹c mi znak,ze mam iœæ za nim [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl