[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³y tam licznewyniki przeœwietleñ, w tym zwyk³ych seryjnych przeœwietleñ czaszki.Dalejnastêpowa³y obszerne wyniki badañ chemicznych i hematologicznych, którepracowicie przepisa³a do notatnika.Poniewa¿ wiêkszoœæ by³a zasadniczo wnormie, skupi³a siê na sprawdzeniu, czy dane sprzed operacji i po niej ró¿ni¹siê miêdzy sob¹.Do tej kategorii kwalifikowa³y siê tylko jedne wyniki - po operacji organizmNancy Greenly wykaza³ wy¿szy poziom cukru we krwi, tak jakby nabawi³a siêsk³onnoœci do cukrzycy.Seryjne EKG ujawni³y niewiele, chocia¿ wykazywa³y pewnenieswoiste zmiany fal S i ST po wy³y¿eczkowaniu macicy.Niemniej nie mo¿na ichby³o porównaæ z przedoperacyjnym EKG, bo go nie wykonano.Skoñczywszy, z³o¿y³a kartê i odchyli³a siê do ty³u, wyci¹gaj¹c rêce w górênajdalej jak mog³a, a potem mruknê³a i wypuœci³a z p³uc powietrze.Pochyliwszysiê do przodu, rzuci³a okiem na osiem stron zapisanych drobnym pismem.Niemia³a wra¿enia, ¿e posunê³a siê naprzód w poszukiwaniach, ale niczego innegosiê nie spodziewa³a.Prawdê mówi¹c, nie rozumia³a wielu z zapisanych rzeczy.Szanowa³a metody naukowe i wierzy³a w potêgê ksi¹¿ek i wiedzy.Nic w jej oczachnie zastêpowa³o informacji.Dlatego, choæ niewiele wiedzia³a na temat praktykimedycznej, by³a przekonana, ¿e ³¹cz¹c metody naukowe z informacjami zdo³arozwik³aæ przyczyny œpi¹czki Nancy Greenly.Przede wszystkim musia³a zgromadziæjak najwiêcej danych pochodz¹cych z obserwacji, a do tego s³u¿y³y kartychoroby.Nastêpnie musia³a zrozumieæ uzyskane dane i w tym celu siêgn¹æ doliteratury fachowej.Przez analizê do syntezy - kartezjañska magia wnajczystszej postaci.Na razie by³a pe³na optymizmu.Nie zra¿a³ jej fakt, ¿enie rozumie wielu danych, które spisa³a z karty Nancy Greenly.By³a pewna, ¿e wlabiryncie informacji znajduj¹ siê orientacyjne punkty, które doprowadz¹ j¹ dorozwi¹zania.Tylko, potrzeba jej by³o znacznie, znacznie wiêcej wiedzy.Szpitalna biblioteka mieœci³a siê na drugim piêtrze budynku imienia Hardinga.Susan przez d³u¿szy czas b³¹dzi³a, zanim wreszcie skierowano j¹ na schodywiod¹ce do dzia³u kadr i dalej do samej biblioteki.Bibliotece nadano imiê Nancy Darling i kiedy Susan wesz³a do œrodka, minê³ama³y dagerotyp statecznej kobiety w czerni.Na przytwierdzonej do ramymiedzianej p³ytce wyryto napis "Pamiêci kochanej Nancy Darling".Przysz³o jejna myœl, ¿e nazwisko Darling, "kochana", przy swoich mi³osnych skojarzeniach,nie pasuje do tej sztywnej, gniewnej postaci.W ka¿dym razie nazwisko by³o wstu procentach nowoangielskie.Otoczona krzepi¹cym ciep³em ksi¹¿ek Susan od razu poczu³a siê w bibliotece jaku siebie w domu, a wiêc krañcowo odmiennie ni¿ w sali intensywnej opieki i wogóle w szpitalu.Od³o¿y³a notatnik i rozejrza³a siê.Œrodek dwupoziomowozbudowanej sali zajmowa³y du¿e dêbowe sto³y z czarnymi akademickimi krzes³ami wstylu kolonialnym.W g³êbi dominowa³o wielkie okno siêgaj¹ce sufitu, którewychodzi³o na niewielki dziedziniec szpitalny ze skrawkiem anemicznegotrawnika; bezlistnym drzewem i kortem tenisowym.Poniewa¿ kortu nie u¿ywano wœrodku zimy, siatka miêdzy boiskami zwisa³a smutno.Po obu stronach sto³Ã³w sta³y pó³ki z ksi¹¿kami, ustawione prostopadle dod³u¿szej osi sali.¯elazne, krête schodki wiod³y w górê na antresolê, gdzie poprawej by³y pó³ki, wype³nione ksi¹¿kami, a po lewej stosy oprawionych rocznikówczasopism.Pod œcian¹, na wprost okna sta³ katalog z ciemnego mahoniu.Zajrzawszy do katalogu, Susan wyszuka³a ksi¹¿ki na temat anestezjologii.Gdyznalaz³a siê przy w³aœciwej pó³ce, bra³a ksi¹¿kê za ksi¹¿k¹, bo wiedz¹c natemat narkozy prawie tyle co nic, potrzebowa³a dobrego wprowadzenia.Interesowa³y j¹ zw³aszcza powik³ania zwi¹zane ze znieczuleniem.Wybra³a piêæksi¹¿ek, z których najbardziej obiecuj¹cy tytu³ brzmia³: "Komplikacjeanestezjologiczne.Rozpoznanie i leczenie".W³aœnie kiedy zmierza³a z nimi do sto³u, na którym zostawi³a notes, wdyskretnie przyciszonych g³oœnikach rozleg³o siê jej nazwisko, a potem wyraŸniepodano numer wewnêtrzny - 484.Upuœci³a ksi¹¿ki na stó³ i obróci³a siê, patrz¹c na telefon.Potem ponowniezwróci³a siê w stronê sto³u i jej wzrok spocz¹³ na ksi¹¿kach i notesie.Sta³a zrêkami z³o¿onymi na oparciu krzes³a, wahaj¹c siê, rozdarta miêdzy silniezakorzenionym odruchem robienia tego, co ka¿¹, a nowo odkrytym zadaniem.Wybórnie by³ ³atwy.Jak dot¹d, chodzenie utartymi œcie¿kami wychodzi³o jej na dobre.Zawdziêcza³a temu swoj¹ obecn¹ pozycjê.A pozycja ta by³a dla niej szczególniewa¿na, poniewa¿ Susan by³a kobiet¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl