[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Przykro mi.Zaczynam liczyć w myślach.Liczę dni, tygodnie i miesiące i próbuję wychwycić sens tego, co powiedziała, bo przecież w tej chwili w ciąży na pewno nie jest.W głowie wirują mi liczby i daty.Była we Włoszech prawie siedem miesięcy.Siedem miesięcy tam, trzy miesiące tutaj przed wyjazdem i miesiąc po powrocie.To prawie rok.Boli mnie głowa.Wszystko mnie boli.– Nie wiedziałam, co robić – ciągnie tymczasem ona.– Nie mogłam go samotnie wychowywać.Kiedy odkryłam, że jestem w ciąży, miałam już osiemnaście lat, więc.Nagle unoszę głowę i patrzę jej w oczy.– Powiedziałaś: „go”? – upewniam się, potrząsając głową.– Skąd wiesz, że.– Zaciskam powieki i wzdycham ciężko, a potem odsuwam się od niej.Wstaję i zaczynam chodzić wte i wewte, usiłując pojąć to, co usłyszałem.– Six.– mówię, znów potrząsając głową.– Ja nie.Chcesz powiedzieć, że.– Przerywam, po czym odwracam się do niej.– Chcesz powiedzieć, że miałaś pieprzone dziecko? Że my mieliśmy dziecko?Zaczyna rozpaczliwie szlochać.Kurde, chyba nigdy nie przestanie.Kiwa głową.– Nie wiedziałam, co robić.Byłam przerażona.Wstaje i podchodzi do mnie.Przykłada delikatnie dłonie do moich policzków.– Nie wiedziałam, kim jesteś, więc nie mogłam ci powiedzieć.Gdybym wiedziała, jak się nazywasz albo przynajmniej jak wyglądasz, nie podjęłabym tej decyzji bez ciebie.Odsuwam jej dłonie od twarzy.– Przestań – mówię, czując do niej coraz większy żal.Staram się go powstrzymać.Zrozumieć ją.Pozwolić, by emocje opadły.Ale nie mogę.– Jak mogłaś mi nie powiedzieć? To nie była jakaś drobnostka, Six.Ty.– Potrząsam głową, wciąż nie pojmując.– Miałaś dziecko.I nic mi nie powiedziałaś!Chwyta mnie za koszulkę i potrząsa głową, chcąc, żebym spojrzał na to z jej perspektywy.– Właśnie to próbuję ci powiedzieć! Niby jak miałam to zrobić? Miałam porozwieszać po całej szkole ogłoszenia z pytaniem, kto zrobił mi dziecko w schowku na szczotki?Patrzę jej prosto w oczy.– Tak – mówię cicho.Odsuwa się ode mnie o krok, więc robię krok do przodu.– Tak, Six! Właśnie to trzeba było zrobić.Powinnaś porozwieszać wszędzie ogłoszenia, nadawać je w radiu, a nawet zamieścić w jebanej gazecie! Byłaś ze mną w ciąży, a martwiłaś się o swoją reputację? Chyba kpisz!I wtedy dostaję od niej w twarz.Przykładam dłoń do policzka i przyglądam się jej.Bólu w jej oczach nie da się nawet porównać do cierpienia przepełniającego moje serce, więc nie mam wyrzutów sumienia, że to powiedziałem.Nawet wtedy, gdy wybucha tak wielkim płaczem, jakiego dotąd nie słyszałem.A potem biegnie do samochodu.Nie powstrzymuję jej.Siadam z powrotem na huśtawce.Pierdolone życie.Jebane życie.Gdzie jesteś? – piszę do Holdera.Właśnie wyszedłem od Sky.Jadę do domu.Co się dzieje?Będę za pięć minut.Wszystko gra?Nic nie gra.Pięć minut później zajeżdżam przed dom Holdera.Stoi na krawężniku.Zatrzymuję się, a on otwiera drzwi od strony pasażera i wsiada do środka.Opieram stopę na desce rozdzielczej i wyglądam przez szybę.Dziwię się, że jestem aż tak wkurzony.I że jestem aż tak smutny.Nie wiem, jak rozdzielić wszystko, co czuję, żeby dotrzeć do tego, co martwi mnie najbardziej.Na razie trudno mi rozstrzygnąć, czy to fakt, że nie miałem nic do powiedzenia w tej kwestii, czy raczej to, że w ogóle znalazła się w takiej sytuacji i musiała podjąć taką, a nie inną decyzję.Wkurzam się, że jej nie pomogłem.Wkurzam się, że byłem na tyle bezmyślny, że wpędziłem ją w kłopoty.A jestem smutny dlatego, że.do diabła.Jestem smutny dlatego, że się na nią wściekłem.Jestem smutny dlatego, że dowiedziałem się czegoś takiego, a nie mogę nic z tym zrobić.I dlatego, że siedzę tutaj w samochodzie ze swoim najlepszym kumplem i jestem o krok od kompletnej rozsypki.Naprawdę nie chcę tego, ale chyba jest już za późno.Wybucham płaczem i walę pięścią w kierownicę.Walę w nią kilka razy, aż wreszcie zaczyna mi być zbyt ciasno w samochodzie.Wysiadam i kopię przednie koło.Kopię je i kopię, aż w końcu stopa mi drętwieje.Wtedy padam na maskę wozu, przyciskam czoło do chłodnej blachy i próbuję opanować wściekłość.To nie jej wina.To nie jej wina.To nie jej wina.W końcu uspokajam się na tyle, żeby wsiąść z powrotem do samochodu.Holder siedzi dalej na siedzeniu pasażera, przyglądając mi się uważnie.– Chcesz o tym pogadać? – pyta.Kręcę głową.– Nie.Potakuje.Pewnie mu ulżyło.– Co chcesz robić? – pyta.Zaciskam palce na kierownicy, po czym zapalam silnik.– Wszystko mi jedno.– Mnie też.Może pojedziemy do Breckina i dasz upust swojej złości, grając w gry wideo – proponuje.Kiwam głową i ruszam w kierunku domu Breckina.– Tylko mu, kurwa, nie mów, że płakałem.===LUIgTCVLIA5tAm9Pfkx+RnRHZwByE2kQfh9vAHIXdQZtDEwjU30NYQ==ROZDZIAŁ ÓSMY– Beznadziejnie wyglądasz – mówi Holder, opierając się o sąsiednią szafkę.– Spałeś w ogóle tej nocy?Potrząsam głową.Pewnie, że nie spałem.Jak miałbym spać? Wiedziałem, że ona nie śpi, więc ja też nie mogłem zasnąć.– Powiesz mi, co się stało? – pyta Holder.Zamykam swoją szafkę, po czym wbijam wzrok w podłogę i ciężko wzdycham.– Nie.Wiem, że zwykle ci wszystko mówię, ale nie tym razem.Puka kilka razy w szafkę, przy której stoi, a później odsuwa się od niej.– Six też nic nie powiedziała Sky.Nie jestem pewien, co się stało, ale.– Patrzy na mnie tak długo, że w końcu unoszę wzrok.– Pasowaliście do siebie.Lepiej to wyprostuj.Odchodzi, a ja stoję jeszcze kilka minut przy swojej szafce.Six ma szafkę koło klasy, w której mam następną lekcję.Nie chciałbym na nią wpaść.Nie widzieliśmy się od wczorajszego spotkania w parku.Nie jestem pewien, czy w ogóle mam ochotę ją zobaczyć.W sumie niczego już nie jestem pewien.Mam do niej mnóstwo pytań, ale na samą myśl, że mam je zadać, aż zatyka mi dech w piersi.Po dzwonku idę w końcu do klasy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl