[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DŸwiêktowarzysz¹cy ruchowi tego stworzenia wzbudzi³ w Leonie grozê.To by³o zupe³niejak ru­choma góra.Kaufman podniós³ wzrok i zanim móg³ sobie zdaæ sprawê z tego co robi, klêkn¹³ wgnoju otaczaj¹cym Ojca Ojców.Ka¿dy dzieñ ¿ycia zbli¿a³ go do tego momentu, przyspiesza³ nadejœcie tejniespodziewanej chwili uœwiêcenia i strachu.Nie by³ pewien, czy w tej ciemnicy by³o dosyæ œwiat³a, aby zobaczyæ ca³egopotwora.Niemniej to, co zobaczy³, wstrz¹s­nê³o nim do g³êbi.Serce gwa³towniezatrzepota³o w piersi.To by³ gigant.Nie mia³ g³owy, ani koñczyn.¯adnegopodobieñ­stwa do cz³owieka, ¿adnego organu zmys³u lub zmys³Ã³w.Je­¿eli to wogóle coœ przypomina³o, to mo¿e ewentualnie ³awicê ryb.Tysi¹ce paszcz,podnosz¹cych siê i opadaj¹cych, otwiera­j¹cych i zamykaj¹cych siê rytmicznie.Czasem to coœ mieni³o siê jak per³a, a czasami przybiera³o kolor, któregoKaufman nigdy nie widzia³ i nie potrafi³ nazwaæ.Nic wiêcej nie móg³ zobaczyæ, zreszt¹ to co widzia³ i tak przekracza³o jegowytrzyma³oœæ.Coœ migota³o i trzepota³o siê tak¿e poza oœwietlonym obszarem.Nie móg³ d³u¿ej na to patrzeæ.Odwróci³ siê.W tym samym momencie z poci¹guwylecia³a pi³ka futbolowa i potoczy³a siê w kierunku Ojca.Leonowi wydawa³osiê, ¿e to pi³ka, jednak gdy bli¿ej siê przyjrza³, stwierdzi³, ¿e jest to g³owaRzeŸnika.Skóra na twarzy zdarta pasek po pasku.Ociekaj¹ca krwi¹ g³o­wa le¿a³aprzed w³adc¹.Kaufman odwróci³ wzrok i skierowa³ siê z powrotem do poci¹gu.Wszystko w nim szlocha³o, mimo ¿e jego oczy pozosta³y suche.By³y zbytzaszokowane tym, co zobaczy³y, aby p³akaæ.Wewn¹trz potwory ju¿ zaczê³y sw¹ kolacjê.Jedna z nich wy³upi³a oko jednemu zwisz¹cych, kobiecych cia³.Inny ob­gryza³ rêkê.U stóp Kaufmana le¿a³o bezg³owecia³o RzeŸnika z obficie krwawi¹c¹ szyj¹.Potwór, z którym wczeœniej rozmawia³, stan¹³ przed Kaufmanem.- Bêdziesz nam s³u¿y³? - zapyta³ ³agodnie.Kaufman popatrzy³ na tasak - symbol profesji RzeŸnika.Po­twory wychodzi³y zwagonu, wlok¹c za sob¹ na pó³ zjedzone cia³a.Zabiera³y pochodnie.Do wagonuwraca³a ciemnoœæ.Za­nim jednak zapad³a zupe³nie, pytaj¹cy go Ojciec dopad³Leo­na, z³apa³ jego twarz, obróci³ i pokaza³ Kaufmanowi jego od­bicie w brudnejszybie.Otumaniony Kaufman zrozumia³, ¿e bardzo siê zmieni³: by³ bledszy ni¿kiedykolwiek, pokryty krwi¹ i brudem.Rêka Ojca nadal œciska³a twarz Kaufmana.Potwór we­pchn¹³ Leonowi palecwskazuj¹cy do gard³a, drapi¹c pazno­kciem wnêtrze prze³yku.Kaufman nie mia³si³y ani ochoty siê broniæ.- S³u¿ - powiedzia³ potwór.Kaufman za póŸno zorientowa³ siê, jaki jest zamiar Ojca.Palce potwora mocno uchwyci³y jêzyk Leona i wyrwa³y go.Kaufman w szoku upuœci³tasak.Próbowa³ krzyczeæ, ale nie wydoby³ z siebie ¿adnego dŸwiêku.Krew zala³amu gard³o, cia³o dr¿a³o konwulsyjnie.Potwór wyj¹³ zakrwawion¹ i oœli­nion¹rêkê z ust Leona.Podniós³ j¹ do twarzy Kaufmana.Miê­dzy kciukiem, a palcemwskazuj¹cym trzyma³ jêzyk.Kaufman sta³ siê niemow¹.- S³u¿ - powiedzia³ Ojciec i wetkn¹³ wyrwany jêzyk sobie do ust, ¿uj¹c go zwyraŸn¹ satysfakcj¹.Kaufman upad³ na ko­lana i zwymiotowa³.Ojciec znikn¹³ w ciemnoœciach.Reszta potworów tak¿e odesz³a, kryj¹c siê wswych norach do nastêpnej nocy.Trzasn¹³ g³oœnik.- Do domu - powiedzia³ maszynista.Drzwi syknê³y i zamknê³y siê.Poci¹g zadr¿a³, budz¹c siê do ¿ycia.Œwiat³azapali³y siê, zgas³y, potem znowu siê zapali³y.Ruszyli.Kaufman le¿a³ na pod³odze.£zy sp³ywa³y mu po twarzy.By³y to ³zy pora¿ki irezygnacji.Postanowi³, ¿e wykrwawi siê na œmieræ.Niewa¿ne, ¿e umrze.Œwiatjest plugawy.Maszynista obudzi³ go.Leon otworzy³ oczy.Maszynista by³ Murzynem.Uœmiechn¹³siê przyjaŸnie.Kaufman próbowa³ coœ powiedzieæ, ale usta skleja³a zakrzep³akrew.Potrz¹sn¹³ g³ow¹, staraj¹c siê coœ powiedzieæ, jednak tylko zacharcza³.Nie umar³.Nie wykrwawi³ siê na œmieræ.Maszynista pomóg³ mu uklêkn¹æ, przemawiaj¹c jak do dzie­cka.- Masz zadanie do wykonania, mój ch³opcze, bardzo im siê spodoba³eœ.Murzyn poliza³ palec i zwil¿y³ napuchniête wargi Leona, próbuj¹c rozerwaæzakrzep³¹, sklejaj¹c¹ je krew.- Do nastêpnej nocy musisz siê wiele nauczyæ.Wiele siê nauczyæ.Nauczyæ siêwiele.Maszynista wyprowadzi³ Kaufmana z poci¹gu.Leon nie zna³ stacji, na której siêzatrzymali.By³a to stara stacja wy³o­¿ona bia³ymi kafelkami.¯adne napisy nieszpeci³y œcian.Nie by³o na niej okienek kasowych ani przejœæ dla pasa¿erów.Nie by³o równie¿ pasa¿erów.Ta linia obs³ugiwa³a tylko Nocny Po­ci¹g z Miêsem.Ranna zmiana sprz¹taczy zmy³a krew z sie­dzeñ i pod³ogi wagonu.Ktoœ rozbiera³cia³o RzeŸnika, przygo­towuj¹c je do wys³ania do New Jersey.Wszyscy dooko³aKauf­mana szybko siê uwijali.Œwiat³o wschodz¹cego s³oñca wpada³o przez lufcikw dachu stacji.Dooko³a metalowego szkieletu, tworz¹cego konstrukcjê stacji,wirowa³y k³êby ku­rzu.Kaufman obserwowa³ je.Nie widzia³ nic tak piêknego odczasu, kiedy by³ dzieckiem.Wspania³e k³êby kurzu.Wirowa³y i wirowa³y, iwirowa³y.Maszyniœcie uda³o siê wreszcie rozdzieliæ wargi Leona.Za bardzo bola³a gotwarz, ¿eby móg³ poruszaæ wargami, ale móg³ teraz chocia¿ oddychaæ swobodnie.Zreszt¹ ból zacz¹³ tak¿e jakby przechodziæ.Maszynista uœmiechn¹³ siê do niego,po czym odwróci³ siê do reszty ludzi pracuj¹cych na stacji.- Chcia³bym wam przedstawiæ nastêpcê Mahogany'ego -naszego nowego rzeŸnika -powiedzia³.Robotnicy spojrzeli na Kaufmana z wyraŸnym szacunkiem.Sprawi³o mu toprzyjemnoœæ.Kaufman znów popatrzy³ na wpadaj¹ce œwiat³o s³oñca, któ­re oœwietla³o go teraz.Potrz¹sn¹³ g³ow¹.Chcia³ wyjœæ na górê, na œwie¿e powietrze.Maszynistaprzytakn¹³ i poprowadzi³ go do stromych schodów wychodz¹cych na w¹sk¹ uliczkê,która dochodzi³a do wiêkszej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl