[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To są głupstwa, wiem o tem, poco powtarzać takie okropności! Będziemy mieli obiad, i ciastka, i wszystko, a Gip musi mieć co dzień kotlecik w południe, bo umarłabym z żalu.Zapewniłem ją uroczyście, że Gip będzie miał kotlet, a my codziennie obiad i śniadanie, mówiłem o przyszłości, o maleńkim domku, kochanej babce, poczciwej Peggotty, która chciała mi w pierwszej chwili oddać wszystkie swoje pieniądze.Zacząłem mówić o tem, jak pracuję, ale to ją zasmuciło.— Nie będziesz miał czasu dla mnie! — i rozpłakała się znowu.Musiałem ją uspokajać.Nadeszła wreszcie ciotka i przelękła się bardzo, zobaczywszy Dorę w takim stanie.Wysłuchała z uwagą mego opowiadania, rozpytywała długo o szczegóły, wypiliśmy herbatę, rozmawiając bardzo poważnie.Ciotka wyraziła zdanie, że powinienem teraz otwarcie się rozmówić z ojcem Dory.Ani razu nie zaprosił mię w niedzielę od owej wiadomości i muszę to wyjaśnić.Wbrew woli ojca nie możemy się u niej spotykać.Może przekonam go jednak, że potrafię zapewnić szczęście Dorze.Kocha córkę i tego tylko pragnie.Uznałem, że ma słuszność, i myślałem o tem.Może powinienem to był zrobić zaraz, gdy zmieniło się moje położenie.Jeśli zbłądziłem, muszę błąd naprawić.Dora siedziała obok, trzymając mię ciągle za rękę, a Gipa na kolanach.Nie śmiała się, była zmęczona i smutna.Pożegnałem ją z pewnym niepokojem, chociaż nie mogłem wątpić o jej sercu.Biedactwo w ostatniej chwili przytuliło się do mnie z płaczem, zapewniając, że mię kochać będzie wiecznie, ale że nie powinienem jej straszyć.Wróciłem przygnębiony.Miss Betsy zauważyła to zaraz i opowiedziałem jej wszystko.Pocieszała mię, że Dora jest dzieckiem, lecz dziecko może zmienić się w kobietę.Zganiła tajemnicę przed jej ojcem, choć przyznała, że niepodobna, aby pan Spenlow nie wiedział o niczem, kochając córkę i patrząc na nas przez czas dłuższy.Stanęło na tem, że rozmówię się z nim nazajutrz i sprawa będzie wyjaśniona.Ale nazajutrz nie było go w biurze, nie widziałem go przez dni parę.Szeptano, że musi mieć jakieś kłopoty, że jest zdenerwowany i bardzo źle wygląda.na koniec go zastałem.Był rzeczywiście zmieniony i zdenerwowany.Chciałem prosić go o rozmowę w sprawie osobistej, lecz spojrzał na mnie dziwnie i zapytał:— Czy nie za późno trochę?Zmieszałem się.Pan Spenlow wskazał mi drzwi gabinetu, weszliśmy.— Właśnie ja chciałem dzisiaj prosić pana o pewne wyjaśnienia — odezwał się pierwszy.— Nadużyłeś pan mego zaufania.To mówiąc, wyjął z kieszeni kilka poszarpanych kawałków papieru i położył przede mną.— Miss Murdstone odebrała to Gipowi.Poznałem swoje listy, ostatnie listy do Dory.Zacząłem się tłumaczyć.Czyż ukrywałem kiedy swoją miłość ? Kocham Dorę nad wszystko.Dla niej tylko żyć pragnę, dla niej będę pracował, zdobędę stanowisko, szczęście Dory jest jedynym moim celem.Zdawało mi się, że wzruszyłem go swoim zapałem.Słuchał w milczeniu, ze spuszczoną głową, nie wybuchnął, lecz zaczął mi przekładać.Dora jest dzieckiem, rozpieszczonem dzieckiem, wątłem i przyzwyczajona do zbytku.Potrzebuje dobrobytu, a nawet bogactwa.To nie żona dla ubogiego pracownika, który musi swoje godziny sprzedawać.Jest ojcem, pragnie jej szczęścia, powinien nad niem czuwać.Żąda zaprzestania korespondencji z mojej strony, on postara się wpłynąć na córkę.Zresztą, jesteście oboje zbyt młodzi, jeśli uczucie przetrwa próbę czasu… bez widywania się… korespondencji…Nie mogłem o tem myśleć.Ogarniała mię rozpacz.Por wiedziałem, że wyrzec się Dory nie mogę, że powinien mieć litość nad nią, bo wszak i ona cierpi…Przerwał mi spokojnie, ale z wielką stanowczością.Co powiedział, nie zmieni.Żąda słowa, że nie będę widywał się z Dorą, ani pisywał do niej.Daje mi tydzień czasu do namysłu.Jeżeli się nie zgodzę, wyśle córkę zagranicę.Wyszedłem zrozpaczony.przede wszystkiem jednak przerażała mię myśl, że Dora cierpi.Jest w szponach miss Murdstone, teraz, kiedy jej własny ojciec nie osłania.Biegałem po ulicach jak szalony.na koniec wpadłem do jakiejś kawiarni i napisałem list do pana Spenlow.Błagałem go po prostu o litość nad własnem dzieckiem, tak wątłem, delikatnem, że ból zabić ją może.Odwoływałem się do jego serca, jakgdybym ja był ojcem, a on najsroższym z tyranów.Powróciłem do biura i położyłem przy nim list na biurku.Przeczytał go, lecz milczał.Dopiero, wychodząc, zapewnił mię łagodnie, że dba o szczęście córki, że młodzieńcze uczucia przemijają prędko, a jego obowiązkiem myśleć o przyszłości.Powróciłem do domu i szukałem rady u miss Betsy.Wysłuchała cierpliwie i starała się mnie uspokoić, kładąc nacisk na łagodność pana Spenlowa w tej sprawie.Nie oburzyło go przecież nasze uczucie, a w tem, co mówił, miał wiele słuszności.Dora nie była odpowiednia na żonę dla ubogiego człowieka, lecz jeśli jej uczucie przetrwa próbę czasu, a ja zdobędę środki, aby jej odpowiedni byt zapewnić — wszak zostawił nadzieję.Po bezsennej nocy udałem się do biura.Postanowiłem prosić o jedno, ostatnie widzenie, choćby w obecności ojca.Tego chyba mi nie odmówi?Ale w biurze zastałem dziwny nieład: nikt nic nie robił, wszyscy o czemś rozmawiali.Zbliżyłem się z pytaniem do pierwszej gromadki.— Ach, pan nic nie wiesz! Okropny wypadek: pan Spenlow…— Co się stało?— Nie żyje.Mury zachwiały się nagle wkoło mnie i byłbym upadł, gdyby nie koledzy.Posadzono mię na krześle i skropiono wodą obficie.Przyszedłem do siebie, odzyskałem mowę.— Pan Spenlow… nie żyje? — wyjąkałem z trudem, lękając się słów własnych.— Wypadek — objaśniono mi natychmiast.— Wczoraj pojechał do domu sam, jak zwykle.Nie wziął człowieka.Konie stanęły przed gankiem, ale w powozie nie było nikogo.Wysłano natychmiast ludzi z latarniami i znaleziono go już nieżywego.Atak apoplektyczny.Nie umiem opisać, co się ze mną działo.Nie mogłem pojąć tej śmierci człowieka, którego wczoraj widziałem przy biurku, a myśl o Dorze przejmowała mię rozpaczą.Aby mię chociaż trochę uspokoić, miss Betsy napisała natychmiast do ciotki, zapytując o Dorę.Tegoż dnia jeszcze mieliśmy odpowiedź: Dora zachorowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl