[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Matka Szamanka uciekała ze swym wilkiem przed Talu po zboczu wzgórza nad jaskinią.Wilk odwrócił się, skoczył na Talu i obaj potoczyli się po lodzie.Wilk zginął, ale Talu jeszcze żył.Śnieg wokół jego szyi zabarwił się na czerwono.Był o krok od śmierci, ale wtedy Matka Szamanka uczyniła ogromne poświęcenie.Położyła dłonie na Talu i pozwoliła, aby jej serce połączyło się z jego sercem.Starzec przerwał, spojrzał na Ember.- Wyobraź sobie ból połączenia z bezlitosnym wrogiem, mordercą twoich najbliższych, tym, który zgładził całą twoją rasę.Żadne słowa nie mogą opisać jej męstwa i poświęcenia.- To tak jak gdyby ostatni żywy więzień obozu śmierci udzielił pomocy umierającemu Hitlerowi - powiedział Mike.- Ja nie powiedziałem, że ona mu pomogła.Wówczas byłaby tylko świętą, powiedziałem, że ona połączyła swoje serce z jego sercem.Stała się nim, żeby on mógł się stać nią.Ember targnął cichy szloch.Łzy spływały po jej policzkach.- Jej światło wniknęło w Talu i rozjaśniło studnię jego serca - rzekł Starzec.- I Talu przypomniał sobie.Przypomniał sobie porozumienie serc, które utraciły Giętkie Języki.Przypomniał sobie wspólnych przodków.Zrozumiał swoją stratę i stratę Wielkiej Szamanki.Zapłakał gorzko nad tym, co uczynił on i jego poprzednicy.Ale było za późno.Ciało Ember zwiotczało.Jej twarz zamarła.- Umierający Talu nakazał swoim ludziom powtarzać każdemu kolejnemu pokoleniu historię O-kwo-ke - ciągnął Starzec.- I tak czynili.- A ludzie w jaskini.? - Spytała Ember słabym głosem.Starzec pochylił się do jej ucha.- Matka Szamanka obiecała im.Ember wstrzymała oddech.Opowieść Starca wbijała się w jej serce niczym kolec.- Czy ja.Jestem ich wybawicielką? - Spytała szeptem.Mike zmarszczył brwi.- Poczekaj.Zastanówmy się.- Sisiutlqua - szepnęła.- Nie dla Quanootów, lecz dla mojego plemienia, plemienia Słuchaczy.Starzec klasnął donośnie w dłonie.Położył lewą rękę na swoim sercu, a prawą na sercu Ember.- O-kwo-ke ki layo me, da ene poi hok, Sisiutlqua - powiedział całując ją w czoło.- Przyjdź i wróć nam życie.Rozdział 27- Starzec miał dość wrażliwości, żeby zostawić mnie samą - powiedziała Ember.- A ty nie możesz tego zrobić?Szybkim krokiem wspinała się po ścieżce prowadzącej do chaty.Mike przyśpieszył, aby dotrzymać jej kroku.- Nie mogę cię zostawić, bo nie potrafisz spojrzeć na całą sprawę racjonalnie.Potrzebujesz mojej pomocy, żeby to logicznie pojąć.Ember przygięła niską gałąź jodły i puściła.Kolczasta jedlina smagnęła Mike’a po twarzy.- Cholera! Przestań i posłuchaj mnie!- To nie ma nic wspólnego z logiką.Czy było coś racjonalnego w tym, że poczułeś zapach cedru i przypomniało ci się, że jako dziecko schowałeś się w kufrze? To wspomnienie było tak żywe, że nie mogłeś mu się oprzeć.Ja poczułam zapach ludzi w jaskini i to wywołało lawinę wspomnień, o wiele więcej niż potrafię wyrazić.- Mówiłaś, że ci ludzie w jaskini byli twoimi przodkami, tak?- Tak.- Chcesz powiedzieć, że pamiętasz coś, co wydarzyło się przed twoim urodzeniem?- Tak.- Kto pamięta?- Duch pamięta.Życie pamięta.Nie wiem, mówiłam ci, że to nie jest logiczne.Tak po prostu jest.- Czyli to wszystko nie ma sensu, ale nic nie szkodzi.Ember odwróciła się raptownie.Mike prawie na nią wpadł.- No dobrze, posłuchajmy twojej logicznej analizy.Miałam wizję.Nie, poczułam zapachy towarzyszące pewnemu miejscu, pewnemu zdarzeniu, które pasuje jak ulał do historii opowiedzianej przez Starca.A on stwierdził, że opowieść o plemieniu złotoskórych jest starsza niż las.- Niezupełnie.Starzec nie mówił, że oni mieli złotą skórę.- Czemu jesteś taki podejrzliwy? Wietrzysz w tym jakiś spisek?- Nie jestem podejrzliwy tak jak paranoik, ale sceptyczny jak człowiek myślący racjonalnie.Zawsze wybieram ten sposób postępowania, kiedy jakaś sytuacja kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.Ember odwróciła się i ruszyła przed siebie.- Dowiem się, gdzie są moi współplemieńcy.Przynajmniej niektórzy z nich wyszli z jaskini i ja jestem tego dowodem.Przeżyli.- Tom uważa, że jesteś magiczną Łowczynią Dusz, która ma przywrócić do życia kodeks wojowników.Czy to prawda?- Ja nigdy tego nie powiedziałam.- A teraz jesteś gotowa uwierzyć, że masz przywrócić do życia plemię, które wyginęło w epoce lodowcowej.Zwolniła kroku.- Opowieść o Pierwszych Ludziach to alegoria, tak jak przypowieść o wieży Babel.To jest mit, coś takiego nigdy się nie zdarzyło.Czy tego nie rozumiesz? Ta legenda ma pokazać, jak rozwój języka sprawił, że staliśmy się niewolnikami rozumu, a straciliśmy instynkt.Przypowieść ma tyle wspólnego z historią co bajka o kruku, który skradł z nieba chmurę i zamienił w pierwszą mgłę, żeby zwieść przyjaciół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl