[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcialbym potraktowac to zagadnienie czesciowo w oparciu o spowiedzi ludzi cierpiacych, ich refleksje i najskrytsze zwierzenia, ale takze w oparciu o wlasne przemyslenia.Cierpienie jest bowiem - moim zdaniem - kluczem do zrozumienia sensu calej ludzkiej egzystencji na ziemi.Na pewno kazdy z nas wielokrotnie w swoim zyciu zastanawial sie nad tym, jaka wartosc ma jego zycie - czy konczy sie ono z chwila smierci; czy komus zalezy na jego przetrwaniu; czego moze oczekiwac od doczesnosci, a czego od wiecznosci? Ten, kto zna statystyki najrozniejszych wypadkow i katastrof, kto choc raz uczestniczyl w ceremonii pogrzebu albo spenetrowal dokladnie szpitalne zakamarki, powinien dojsc do wniosku, ze jego istnienie na ziemi jest tylko chwila - blyskiem swiadomosci, niepewna zluda egzystencji, iluzja czegos trwalego.Biblia porownuje zycie czlowieka do trawy, ktora rozwiewa wiatr; pecherzyka powietrza na powierzchni wody, gotowego peknac w kazdej chwili.Niezaleznie czy mamy 18 czy tez 80 lat - nie ma nic pewnego w naszym zyciu.Wszelkie plany i zamierzenia moze w jednej chwili przeciac slepy miecz niezawinionej kary, zwykly przypadek, nieodgadniony splot okolicznosci.Wielokrotnie sam bylem swiadkiem upadku najwspanialszych marzen.Widzialem na wlasne oczy, jak zludne sa ludzkie zamiary.W najbardziej nieoczekiwanym momencie przychodzi choroba, kalectwo, smierc.Ta ostatnia przyjdzie z cala pewnoscia; natomiast nagle, szczegolnie bolesne doswiadczenie losu moze przyjsc, ale nie musi.Kazdy jednak, bez wyjatku, powinien sie liczyc z tym, ze karta jego zycia moze sie nagle odmienic.Co wiecej - moze stracic samo zycie u szczytu formy, w apogeum mozliwosci, kiedy caly swiat wydaje sie stac przed nim otworem.To nie jest smecenie klechy.Chowalem "do piachu" niemowleta, male - kilkuletnie dzieci, mlodziez i 30 - letnie "okazy" zdrowia; nie mowiac o 40 - i 50 - ciolatkach.Co do mezczyzn, to bylo ich (przedwczesnie zmarlych) tak wielu, ze o facetach 70 - i 80 - cioletnich zwyklismy z ksiezmi mawiac - "farciarze".Nikt nie uchroni sie przed przeznaczeniem.Mimo to jednak 99% ludzi nie chce mowic ani nawet myslec o swojej smierci.Naturalne dla nas jest to, iz wokol nas umieraja rozni ludzie w roznym wieku - czesto w sposob tragiczny, nagly, niezrozumialy i bezsensowny.My zyjemy jednak dalej! Ciagle mamy przed soba przyszlosc i nadzieje na poprawe losu - naszego losu.Bolesne fakty przecza nierzadko tej nadziei.Zycie bywa bezlitosne, a los zupelnie "slepy"."Na kogo wypadnie na tego bec" - dziecieca igraszka sprawdza sie w swiecie doroslych.Dokladnie tak to wyglada.Gdzie jest wobec tego miejsce na "opatrznosc Boza" - sztandarowe haslo Kosciola? Gdzie byl Pan Bog, kiedy bezlitosnie mordowano miliony istnien ludzkich w czasie II Wojny Swiatowej - gazowano i palono? Gdzie byl Syn Bozy - Obronca maluczkich, ucisnionych; przyjaciel dzieci, gdy te ostatnie topiono tysiacami zaraz po urodzeniu w obozowych kublach? Gdzie jest Ten, Ktory stworzyl ludzi "z milosci" - troszczy sie i pamieta o nich? Podobnie wolali Zydzi szukajac Ziemi Obiecanej - Raju na "padole lez".Cierpienie oraz przedwczesna, "niezawiniona" smierc - zwlaszcza ludzi bogobojnych i sprawiedliwych - byla zawsze jedna z najwiekszych rozterek duchowych czlowieka.Jak to wszystko pojac w perspektywie bezmiaru Bozej milosci?! Czy to Pan Bog "przesypia dyzury" nad ziemianami; czy tez nam samym sie wydaje, ze opieka Wszechmogacego nalezy sie nam jak psu kosc.Bez watpienia wielu tak sadzi.Co wiecej, niektorzy gotowi sa przypisywac Bogu swoje zyciowe porazki - no bo - jak opieka to opieka.Takie postawy sa konsekwencja doktryny Kosciola, ktora glosi, ze "Bog opiekuje sie Swiatem".Jak to pogodzic z bezmiarem cierpienia na Swiecie? Tutaj interpretacja "Swietego Officjum" jest co najmniej metna.Zlo i smierc ma byc konsekwencja grzechu pierwszych rodzicow.Natura czlowieka zostala skazona nieposluszenstwem wobec Stworcy.Wina za grzech pierworodny spadla na caly rodzaj ludzki i wszyscy uczestniczymy w jej gorzkich owocach.Chyba kazdemu kto przeczytal Ksiege Rodzaju nasuwa sie watpliwosc - dlaczego mam odpowiadac za sprzeniewierzenie sie pierwszej pary na ziemi? Co prawda Pan Bog wielokrotnie stosowal wobec ludzi odpowiedzialnosc zbiorowa, ale tez litowal sie nad calymi narodami i odstepowal od kary przez wzglad na kilku sprawiedliwych.Poza tym, Ten Sam Pan Bog w tym samym Starym Testamencie, mowi czesto o odpowiedzialnosci osobistej, a nie dziedzicznej.Na potwierdzenie tego, przytocze chocby jeden fragment Ksiegi Ezechiela: ".Umrze tylko ta osoba, ktora grzeszy.Syn nie ponosi odpowiedzialnosci za wine swego ojca ani ojciec - za wine swego syna.Sprawiedliwosc sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, wystepek zas wystepnego na niego spadnie"14.I dalej - ".Dlatego, domu Izraela, bede was sadzil, kazdego wedlug jego postepowania - wyrocznia Pana Boga." Caly Nowy Testament i slowa samego Zbawiciela potwierdzaja prawde o sadzie jednostkowym.Nie chce sie teraz wdawac w teologiczne rozwazania, bo to bylby material na kilka nastepnych ksiazek.Dla wszystkich oczywiste jest jednak to, ze Stworca nie karze jednego za grzechy drugiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl