[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.b.Latające talerze istnieją naprawdę.c.Ich modus operandi nie jest znany.Niewielki zespół pod kierownictwem dra Vannevara Busha podejmuje zgodne działania w celu jego wyjaśnienia.d.Instytucje rządowe USA przywiązują do tej sprawy nadzwyczajną wagę.[.] 20 listopada rozmawiałem z drem Solandtem, przewodniczącym Komitetu Badawczego Obronności [Defense Research Board], przekazując mu wszystkie dostępne na obecnym etapie informacje na temat geomagnetyzmu.Dr Solandt zgodził się ze mną, iż jak najszybciej należy się zająć badaniem energii geomagnetycznej.Przyrzekł mi pełną współpracę prowadzonej przez siebie placówki, jeśli idzie o udostępnienie laboratoriów, dostarczanie niezbędnego wyposażenia technicznego oraz pomoc fachowego personelu przy wykonywaniu niezbędnych prac w ramach programu [.].”Smith, znakomitość w dziedzinie elektromagnetyzmu i łączności, był wysoko ceniony w swoim ministerstwie.Już w miesiąc po dostarczeniu memorandum otrzymał z Ottawy zezwolenie na rozpoczęcie prac w ramach programu „Magnet”.W pobliżu Shirley Bay, około 18 km na zachód od stolicy Kanady, zorganizowano stację pomiarowo-śledzącą do obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających, której zadaniem było analizowanie danych dotyczących zachowania się UFO w czasie lotu oraz występujących wtedy ewentualnych odchyleń magnetycznych i wyciąganie z tego wniosków.W ramach programu „Magnet” stosowano najnowocześniejszą elektroniczną aparaturę pomiarową, min.detektory promieniowania gamma i fal radiowych, rejestratory zmian jonosfery oraz grawimetr.Te ostatnie przyrządy służyły do pomiaru zaburzeń jonosfery oraz magnetycznych odchyleń w atmosferze.Ponadto Smith miał też znakomitych współpracowników: profesora J.T.Wilsona z uniwersytetu w Toronto, „wypożyczonego” przez Komitet Badawczy Obronności fizyka Jamesa Waita oraz dra G.D.Garlanda z kanadyjskiego ministerstwa badań i rozwoju.Prace w ramach programu „Magnet” trwały do roku 1968.Na temat wyników tych badań nie wiadomo prawie nic.Większa część dokumentacji nadal opatrzona jest klauzulą najwyższej tajności.Smith dał tylko do zrozumienia, że stacja nad Shirley Bay wielokrotnie wykryła obecność UFO i precyzyjnie śledziła ich lot.W datowanym 9 maja 1968 roku raporcie końcowym czytamy:„Ich średnica wynosi 30 m i więcej, osiągają prędkości lotu wynoszące kilka tysięcy km/h i pułap przekraczający pułap konwencjonalnych samolotów i balonów, wydają się też mieć pod dostatkiem energii na manewry i działania.Przy uwzględnieniu wszystkich wymienionych czynników trudno usytuować potencjał, jakim dysponują, w obrębie możliwości naszej ziemskiej technologii.Pomimo że kilka państw świata jest o wiele bardziej zaawansowanych technicznie niż wie o tym opinia publiczna, to jednak - wbrew wszystkim uprzedzeniom - zmuszeni byliśmy dojść do wniosku, że według wszelkiego prawdopodobieństwa zaobserwowane aparaty latające są pochodzenia pozaziemskiego”.Do dziś hipoteza ta wydaje się najbardziej przekonująca ze wszystkich, ponieważ na podstawie pomiarów charakterystyki lotów i innych zebranych danych stwierdzono, że w przypadku około 3 procent wszystkich zarejestrowanych UFO chodzi ponad wszelką wątpliwość o załogowe lub bezzałogowe statki kosmiczne zbudowane według pozaziemskich technologii.Pogląd ten umacniają coraz to nowe, sensacyjne doniesienia.Wieczorem 22 czerwca 1976 roku hiszpańska korweta „Atrevida” przepływała obok południowych wybrzeży wyspy Fuerteventura.O godzinie 21.17 znajdowała się na wysokości Punta de la Entallada, kiedy nagle jej kapitan i kilku członków załogi ujrzało na horyzoncie wzbijający się w górę błyszczący obiekt, który skierował się w stronę korwety.Początkowo myślano, że to samolot z reflektorami zapalonymi do lądowania.Kiedy jednak obiekt znajdował się na pozycji 15-18 stopni w stosunku do korwety, zatrzymał się nagle, jakby „stając” w powietrzu, i wysłał silny promień światła, który zaczął krążyć.W tym samym czasie, kiedy z „Atrevidy” obserwowano dziwny obiekt, lekarz Padrón Leon jechał do chorej.Podążał z leżącej w północno-zachodniej części wyspy Grań Canaria miejscowości Guia do Las Rosas, gdzie mieszkała pacjentka.Taksówkarz Paco Esteveze, który przyjechał po doktora, po drodze zabrał z Galdaru niejakiego Santiago del Pino, syna chorej.Żeby dostać się do Las Rosas, taksówkarz musiał skręcić z głównej drogi w jedną z mniej uczęszczanych dróg bocznych.Za jednym z zakrętów trzej mężczyźni ujrzeli nagle jakieś 60 metrów przed sobą wielki, okrągły obiekt unoszący się nad polem.Taksówkarz gwałtownie zatrzymał samochód.Obiekt emanował szaroniebieskim blaskiem i był wielkości mniej więcej trzypiętrowego budynku.Kiedy mężczyźni przyjrzeli się dokładniej, stwierdzili, że obiekt jest „przezroczysty” i dostrzegli w środku coś jakby srebrzystą platformę, na której stały naprzeciwko siebie dwie duże postacie.Miały na sobie coś w rodzaju czerwonych „kombinezonów” z ciemnymi „kapturami” i wyglądały, jakby manipulowały przy jakichś przyrządach.Nagle w taksówce zamilkło radio, chociaż nikt go nie dotykał.Wszyscy poczuli nieprzyjemny chłód.Kiedy kierowca ponownie włączył reflektory, obiekt uniósł się powoli na wysokość dachu jednego z pobliskich domów.Jednocześnie we wnętrzu „kuli” pokazała się „rura”, z której wydobył się niebieskawy „gaz” i rozprzestrzenił wokół obiektu, który przybrał teraz rozmiary wieżowca, przy czym postacie na platformie pozostały tej samej wielkości.Taksówkarz włączył silnik i na pełnym gazie opuścił to miejsce.Po przybyciu do domu chorej okazało się, że mniej więcej w tym samym czasie, kiedy trzej mężczyźni odkryli unoszący się nad polem obiekt, przestały tu działać telewizor i radio.Wszyscy obecni z niebotycznym zdumieniem przyglądali się przez okno, jak obiekt staje się coraz większy i większy.Nagle „gaz” przestał się wydobywać, dotychczasową ciszę rozdarł przenikliwy gwizd i dziwna kula wystrzeliła w kierunku sąsiedniej wyspy, Teneryfy.Niezależnie od siebie zaobserwowało ten obiekt wielu świadków, między innymi taksówkarz Jose Louis Diaz Mendoza, który w tym czasie wiózł klienta.Jak powiedział reporterom, „w powietrzu unosiła się bezgłośnie wysoka może na 20 metrów kula, na zewnątrz była szara, a w środku było widać dwie postacie.Po jakichś piętnastu minutach obiekt uniósł się w górę”.Kilku mieszkańców wioski Las Rosas twierdziło nawet, że zanim obiekt wzleciał z wielką prędkością w niebo, czerwone postacie podniosły dłonie jakby w geście pozdrowienia.Również w Galdar incydent nie przeszedł nie zauważony.Pewien architekt, Domingo Alamo, przebywał tam właśnie z żoną z wizytą u znajomego małżeństwa.Kiedy wszyscy czworo siedzieli na tarasie na dachu domu, ujrzeli w oddali kulisty obiekt, którego średnica odpowiadała mniej więcej wysokości wieży kościelnej.Inny świadek, Claudio Ramos z La Provincia, powiedział potem reporterom, że po godzinie 22 obraz w jego telewizorze pogorszył się nagle bez żadnej widocznej przyczyny, tak że wszystko było widać podwójnie i za nic nie dało się ustawić ostrości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl