[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy magia ma rozstrzygnąć nasz spór?- Śmiesz używać magii w moim królestwie? - zdziwił się mężczyzna w brązie.Stile wyciągnął harmonijkę i zagrał kilka nut.- Śmiem - odparł.- Straż! Wyrzućcie tego człowieka!Olbrzymy rzuciły się na Neysę i Stile'a.- Miotła olbrzymy wymiecie - zaśpiewał Stile pospiesznie - Brązowego Adepta przyniesie.Wyglądało to tak, jakby ogromna, niewidzialna miotła usunęła olbrzymy z sali.Jednocześnie prąd powietrza wniósł potargane, rozzłoszczone dziecko.- Ty niedobry człowieku! - zawołała dziewczynka.- Nie musiałeś tego robić.Stile prawie zapomniał języka w gębie.- To ty jesteś Brązowym Adeptem? - Nie mogło być inaczej; przyniosło ją tu jego zaklęcie.- Gdybym była dorosła i silna, nie mógłbyś tak mnie traktować! - krzyczała przez łzy.- Nigdy nic ci nie zrobiłam, błaźnie.Pozory mogą mylić, lecz Stile gotów był przyznać jej rację.Dlaczego dziecko miałoby mordować Adepta, który niczym mu nie zagroził? Chyba że jest to jeszcze jedno przebranie, kryjące jej prawdziwą postać.- Jestem tu, by się o tym przekonać - powiedział Stile.- Pokaż mi swoje prawdziwe oblicze.- Ale ja tak właśnie wyglądam.Dopóki nie dorosnę.Idź już sobie teraz, skoro nie jesteś śmiesznym klownem.- Pokaż mi swoją magię - zażądał Stile.- Czy jesteś ślepy? Zniszczyłeś właśnie wszystkie moje golemy!Golemy!- Tworzysz drewnianych ludzi?- Oczywiście.- Uspokoiła się.- Używam rosnących pod zamkiem drzew, ale większość z nich to dzieło mojego pop.ostatniego Brązowego Adepta.Nauczył mnie tego przed śmiercią.- Łzy stanęły w jej oczach.- Był dobrym człowiekiem.Czuję się bez niego samotna.- Czy nie słyszałaś, że drewniany golem uzurpował sobie władzę w Błękitnym Królestwie?- To kłamstwo! - Błysnęła bystrymi oczkami.- Golemy robią tylko to, co im się każe.Wiem to dobrze.Nie mają własnego życia.Tak jak roboty na Protonie.Tylko niektóre z nich, jak Sheen i jej niezwykli przyjaciele, miały świadomość i wolną wolę.- Nie przysłałaś podobnego do mnie golema, by mnie zgładził?Zawahała się, potrząsając brązowymi lokami.- Ja.ja nie.Ale dopiero od niedawna jestem Adeptem.Mój pop.pop.- Twój poprzednik - pomógł jej Stile.- Właśnie.Dzięki.Poprzednik.Może to on.Nie wiem.Ale on był dobrym człowiekiem.Nigdy nie atakował innych Adeptów.Realizował tylko ich zamówienia.Golemy to najlepsi żołnierze i służący; i nigdy nie potrzebują snu ani jedzenia, ani.- Tak więc inny Adept mógł zamówić podobnego do mnie golema? - upewniał się Stile, próbując złożyć tę łamigłówkę.- Oczywiście.Robił różne golemy, w zamian za inne wyczarowywane rzeczy, których potrzebował.Na przykład pełną spiżarnię albo leczniczy amulet.Stile rzucił się na tę informację niczym tygrys.- Kto sprzedawał mu amulety?- Czerwona Adeptka, oczywiście.Ona robi wszystkie amulety.Coś się tu nie zgadzało.- Spotkałem Czerwonego Adepta na Rożcolimpiadzie.Był wysokim, przystojnym mężczyzną.- Och.a więc przyszła w przebraniu.To się często robi.Tak jak ja próbowałam z golemem, kiedy przyszedłeś.Obcy nie zawsze lubią dzieci i Brązowy ostrzegł mnie, bym nie pokazywała się nieznajomym.Nie wiedziałam, że znasz moją płeć.Stile nagle zrozumiał.Przebranie! Nie tylko inne ubranie albo inny wygląd, lecz również inna płeć! Dzieci lubią bawić się w takie gry.A Czerwona mogła to zrobić i bez magii.Gdyby usunąć wąsy, wydłużyć włosy i założyć suknię.Adept, którego widział, byłby wtedy kobietą.Rozebrać ją do naga i przykryć włosy czapeczką i już mamy kobietę, która zabiła Hulka w kopalni.Jak mógł to przegapić?- Przepraszam cię, Brązowy Adepcie - powiedział Stile.- Golem zaatakował moje królestwo i uznałem ciebie za winną.Widzę teraz, że była to pomyłka.Proszę o wybaczenie.- Och, wszystko w porządku - uśmiechnęła się nieśmiało.- Już od dawna nie miałam żadnego towarzystwa.Mógłbyś jednak zwrócić mi moje golemy.Stile szybko rzucił czar przywracający wymiecione olbrzymy.- Czy coś jeszcze mógłbym dla ciebie zrobić, zanim odejdę? - zapytał.- Chyba nic.Podoba mi się twój jednorożec, lecz wiem, że one nie pozwalają się nikomu dosiadać, ani Adeptowi, ani człowiekowi.Próbuję też założyć ładny ogród kwiatowy, ale wszystkie rośliny schną i brązowieją.Nie chcę używać żadnego zaklęcia; muszę zrobić to sama.Neysa zagrała na rogu.Stile zsiadł, a ona przekształciła się w dziewczynę.- Na nawozie jednorożców wyrastają magiczne rośliny - rzekła.- To cudownie! A czy ładne? - spytała Adeptka i oczy jej zabłysły.- Takie jak mrucząca lilia tygrysia albo dźwięczny dzwoneczek?Neysa zdążyła już powrócić do swej naturalnej postaci.Zagrała potwierdzającą nutę.- Wyślij jednego ze swych golemów z widłami i wozem.Największego, żeby mógł dużo przywieźć.Czy wiesz, gdzie pasie się stado?Brązowa kiwnęła głową.- Ciągle tam chodzę, są takie piękne - powiedziała tęsknie.- Ale nie mam odwagi podejść blisko.„Wszystkie dziewczynki lubią konie”, przypomniał sobie Stile.Spojrzał na Neysę, która kiwnęła łbem.- Jeśli chcesz, Neysa zawiezie cię tam i poprosi swych przyjaciół, by pozwolili golemowi zabrać nawóz.- Przejażdżka na jednorożcu? - Brązowa klasnęła w dłonie.- Och, tak, tak!- A więc jedź - rzekł Stile, szczęśliwy, że może jej wynagrodzić swoje brutalne wtargnięcie.- Do zobaczenia.Dziewczynka nieśmiało wsiadła na jednorożca i Neysa oddaliła się najrówniejszym ze swych kroków.Stile wiedział, że nie pozwoli dziewczynce spaść, a stado zezwoli golemowi zabrać kilka wozów doskonałego nawozu, gdyż nie odmawia się przyjaciołom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl